Najlepsze filmy I półroczu 2021

To półrocze można podzielić zasadniczo na dwie nierówne części. Pierwsza trwała do końca maja, a druga to ostatni miesiąc. Wszystko, rzecz jasna, przez lockdown i pozamykane kina. W ostatnie cztery tygodnie weszło do kin więcej ciekawych filmów, niż mogliśmy obejrzeć przez pozostałe miesiące. Dobrze, że przynajmniej do tej względnej normalności w końcu udało się wrócić. Ale, jak się okazuje, to wcale nie film kinowy okazał się najlepszym w tym półroczu – przynajmniej wśród zagranicznych. W polskich produkcjach królują jednak filmy kinowe, ale wśród najciekawszych zdarzyły się również te ze streamingu. I tak już chyba po prostu będzie.

Kino zagraniczne:

1. Mitchellowie kontra maszyny, reż. Michael Rianda

’Mitchellowie kontra maszyny’ to egzotyczne połączenie technologicznej dystopii spod znaku 'Terminatora’ i feel-good movie o sile rodziny przypominające klasykę gatunku, czyli 'Goofiego na wakacjach’. Z tej mieszanki wyszedł koktajl wystrzałowy – mądry, zabawny, wzruszający, trzymający w napięciu i świetnie operujący gatunkowymi schematami. Czytaj dalej.

2. Nomadland, reż. Chloe Zhao

W „Nomadland” Chloe Zhao dzieje się w sumie niewiele. Bohaterka, Fern – w tej roli znakomita Frances McDormand – jeździ swoim vanem po Stanach, zaciągając się do kolejnych sezonowych prac. W międzyczasie spotyka nowych ludzi, rozmawia, trochę zwiedza. Mimo to film jest nasycony w stopniu nieprawdopodobnych emocjami wręcz skrajnymi – od rozpaczy, beznadziei i samotności, po błogość, spełnienie i szczęście. Na dodatek udało się transmitować te osobiste uczucia bohaterki na szerszy kontekst – rozpacz i nadzieję całego amerykańskiego społeczeństwa. Czytaj dalej.

3. Ojciec, reż. Florian Zeller

Okazuje się, że najbardziej pokręcone mindfucki pisze samo życie. „Ojciec” to film, który „ryje banie” niemniej niż niejeden mózgotrzep z lat 90. A wszystko to w konwencji dramatu psychologicznego o mężczyźnie chorym na Alzheimera. Brawurowemu scenariuszowej i subtelnej realizacji partneruje wybitny Anthony Hopkins w roli tytułowej.

4. Atlantyda, reż. Valentyn Vasyanovych

Film, który długi czas przeleżał gdzieś zapomniany w kącie po świetnym przyjęciu na Festiwalu w Wenecji. Na szczęście pokazał się w Polsce, ale nie w kinach, lecz na platformie HBO GO. „Atlantyda” to wstrząsające i kreatywnie opowiedziane studium nieludzkiego oblicza wojny. Za przykład posłużyła wojna na Ukrainie.

5. Pierwsza krowa, reż. Kelly Reichardt

Kelly Reichardt przez lata wypracowała własny, niepodrabialny charakter filmowego pisma, w którym wyraża swój stosunek do świata. Znakomicie widać to w jej najnowszym filmie, świetnej „Pierwszej krowie”. Opowiedziana w niej historia mogłaby się stać kanwą bardzo „męskiego”, wręcz maczystowskiego filmu. Akcja rozgrywa się bowiem na północy Stanów Zjednoczonych, gdzieś w okresie pierwszych założycieli, w środowisku twardych i oschłych traperów. Spośród ludzi złych, obmierzłych, o zatwardziałych sercach Reicherdt wyławia mężczyzn delikatnych i dobrych, którzy muszą jednak dostosować się do oświata, który ich otacza. Czytaj dalej.

6. Obiecująca. Młoda. Kobieta, reż. Emerald Fennell

Trudno wchodzi się w seans „Obiecującej. Młodej. Dziewczyny” (swoją drogą, po obejrzeniu filmu nadal nie rozumiem, skąd się wzięły te kropki w polskim tłumaczeniu tytułu). Film bowiem najeżony jest pułapkami, w które może wpaść naiwny widz – dokładnie tak samo, jak wpadają w sidła kolejne ofiary głównej bohaterki. Emerald Fennell pozornie trywializuje i radośnie skacze ku kolejnym gatunkowym konwencjom, ale dość szybko okazuje się, że nie tędy prowadzi droga fabuły. Nici z śmiechu, ekscytacji i adrenaliny. Zamiast rozrywki otrzymujemy potężny cios obuchem, który ma wybudzić z moralnego uśpienia i wywołać mdłości oburzenia i rozpaczy. Czytaj dalej.

7. Palm Springs, reż. Max Barbakow

Takiego filmu wszyscy potrzebowaliśmy w samym środku lockdownu. „Palm Springs” to brawurowo opowiedziana komediowa historia dramatu zamknięcia. Nie w mieszkaniach jednak, lecz w czasie. Bohaterowie, niczym postać z „Dnia świstaka”, utknęli w jednym, dość niefortunnym dniu, z początku czerpiąc z tego faktu sporo korzyści, lecz z czasem przekonując się, że żadne zamknięcie nie jest dobre.

8. Ciche miejsce 2, reż. John Krasinski

Znakomita kontynuacja bardzo dobrego horroru Johna Krasińskiego, którego siła nie tkwi w potworach, ani nawet w wykreowanym świecie, lecz w perfekcji opowiadania i żelaznej fabularnej dyscyplinie. Krasinski tak zbudował prawidła tego świata, że niemal same generują kolejne dramatyczne momenty, które twórca wygrywa znakomicie, trzymając widzów na skraju fotela.

9. Co w duszy gra, reż. Pete Docter

Pete Docter jest geniuszem animacji, choć „Co w duszy gra” wcale nie jest jego najlepszym dziełem. Nawet nie ma porównania do „W głowie się nie mieści”, do którego wyraźnie stara się dorównać, niestety, bez skutku. Mimo to, pixarowska animacja to klasa sama dla siebie, skrząca się kreatywnością, produkcyjną jakością i ciesząca wielkim serduchem, włożonym w projekt.

10. Sound of Metal, reż. Darius Marder

Film Dariusa Mardera zdaje się kroczyć dość oczywistymi fabularnymi ścieżkami, ale to tylko pozory. Nie jest to bowiem ani film o uzależnieniu – choć bohater jest narkomanem, ani o fizycznej niepełnosprawności – choć bohater traci słuch. „Sound of Metal” to przede wszystkim film o dojrzewaniu do niezależności – od nałogu, od pełni władz fizycznych, ale również od tych, których kochamy. Czytaj dalej.

Kino polskie:

1. Zabij to i wyjedź z tego miasta, reż. Mariusz Wilczyński

Animacja Mariusza Wilczyńskiego powstawała przez kilkanaście lat. Ale wydaje się, że twórca kręcił ją całe swoje życie, bo jest swego rodzaju autobiografią, która przyjmuje momentami formę wspomnienia, a niekiedy modlitwy. Animator nie bał się umieścić siebie w centrum dzieła, wyspowiadać z najbardziej intymnych przeżyć, myśli i emocji. Ale jednocześnie stworzył film o pewnym dużym mieście, znajdującym się w samym sercu Polski, które, jak się wydaje, utknęło – być może jak cały kraj, a przynajmniej bohater animacji – gdzieś między wspomnieniem, snem, a banałem teraźniejszości. Czytaj dalej.

2. Prime Time, reż. Jakub Piątek

Czym było doświadczenie życia w latach 90., między transformacyjnym przełomem, z niegasnącą nadzieją w sercu, i wyczekiwaniem apokalipsy nadchodzącego millennium – które wcale nie miało przynieść nowego. „Prime Time” Jakuba Piątka, jak żaden dotąd polski film, opowiada właśnie o tym. Zbiera społeczne nastroje tamtego czasu i wciela je w postać młodego mężczyzny, który decyduje się na ostateczny akt. On też ma nadzieję – i nie wie jeszcze, że jest ona zwyczajną naiwnością. Czytaj dalej.

3. Ostatni komers, reż. Dawid Nickel

W polskim kinie pojawia się niewiele filmów o młodych ludziach – ich życiu, pragnieniach, oczekiwaniach i spojrzeniu na otaczający ich świat. A jeszcze mniej jest filmów o młodych ludziach, pod którymi młodzi ludzie by się podpisali. „Ostatni komers” tę lukę zapełnia – to film opowiadający o młodych ludziach ich językiem, wiarygodnie, a przy tym z czułością. Czytaj dalej.

4. Sweat, reż. Magnus von Horn

Sylwia Zając jest influencerką i gwiazdą fitness – taką filmową Ewą Chodakowską. Młoda, piękna, wysportowana – na licznych plakatach i zdjęciach w branżowych czasopismach zawsze wygląda jak milion dolarów. Nie gorzej wypada w instagramowych postach, którymi dokumentuje każdą swoją aktywność – treningi, posiłki, spotkania z fanami. Na oficjalnym profilu pojawiają się też okruchy prywatności: zdjęcia ze spacerów z psem, przemyślenia, momentami intymne zwierzenia. Wszystko to kreuje jej socialmediowy obraz, który – mówiąc językiem współczesnego internetowego marketingu – influencerka monetyzuje. Ale „Sweat” Magnusa von Horna nie jest filmem o kulisach współczesnego internetowego biznesu. Jego akcja mogłaby rozgrywać się w innych okolicznościach, w innym miejscu, a nawet w innym czasie. Bo to przede wszystkim uniwersalna opowieść o samotności. Tym jednak ciekawsza, że oparta na drażliwych punktach naszej codzienności, naszego „tu i teraz”. Czytaj dalej.

5. Spacer z Aniołami, reż. Tomasz Wysokiński

Film dokumentalny Tomasza Wysokińskiego na głowę bije wszelkie horrory satanistyczne. W opowieści o sympatykach władcy ciemności jest znacznie mroczniejszy i bardziej przerażający od jakiejkolwiek fabuły. Podczas seansu z rosnącym niedowierzaniem widz zastanawia się, gdzie znajduje się jądro ukazywanej ciemności. Ale ono z każdą sceną się oddala, pokazując, że ludzkie zło jest po prostu bezdenne. Czytaj dalej.

6. Magnezja, reż. Maciej Bochniak

Szerokie kapelusze, rżenie koni, rewolwery i skórzane kamizelki – sztafaż filmu „Magnezja” Macieja Bochniaka nie pozostawia wątpliwości: jesteśmy na Dzikim Zachodzie. I co z tego, że ten Dziki Zachód znajduje się na Wschodzie, na pograniczu terytorium nie Apaczów i bladoskórych, tylko polsko-radzieckim, na dodatek nie w XIX wieku, lecz gdzieś między dwiema XX-wiecznymi wojnami. Western to western, nawet, gdy eastern. Czytaj dalej krótce na Czasie Kultury.

7. Śniegu już nigdy nie będzie, reż. Małgorzata Szumowska

„Odyn, dva, try” – miarowo odlicza Żenia, poczym wprowadza swoich klientów w stan hipnozy. Zagląda w ich podświadomość, pozwala zmierzyć z problemami, oczyścić ze złych emocji. A tych mają pod dostatkiem – samotność, tęsknota, rozpacz, strach. Do których drzwi Żenia nie zapuka, tam trauma. Jakby cały świat cierpiał na depresję. Ale to nie jest cały świat, to bardzo szczególne miejsce i wyjątkowi ludzie – bogaci, syci, uprzywilejowani. Mimo to głęboko nieszczęśliwi. Czytaj dalej w Miesięczniku Kino.

8. Miasto, reż. Maciej Sauter

„Miasto” Marcina Sautera to film, który się dotyka, czuje się go pod palcami. Jest złożony z tekstur, niemal szeleści. Ale nic dziwnego, bo to film napisany, jakby wprost projektowany z kart tworzonej w nim powieści. Te taktylne tekstury składają się na narracyjne warstwy, które się przenikają, wzajemnie wypierają i zakłócają. Ale to wcale nie jest film o literaturze, ani sile zapisanego na kartce słowa. To film o pamięci i tym, co minione – starym kinie, starym mieście, starym świecie, który odszedł wraz z pewnymi ludźmi. Czytaj dalej.

9. Amatorzy, reż. Iwona Siekierzyńska

Iwona Siekierzyńska po wielu latach od swojego telewizyjnego debiutu – „Moich pieczonych kurczaków” – powraca do robienia filmów. Tym razem nie interesują ją budki z gastronomią, mali przedsiębiorcy, ani rodzinne konflikty. Tym razem opowiada o procesie tworzenia – procesie szczególnym, bo w środowisku aktorów niepełnosprawnych umysłowo. „Amatorzy” to empatyczna, rozgrzewająca serca opowieść o pięknie tworzenia i trudach zrozumienia cudzej odmienności. A przy tym całkowicie pozbawiona czułostkowości i emocjonalnego terroru. Czytaj dalej.

10. Ściana cieni, reż. Eliza Kubarska

Eliza Kubarska kontynuuje swoją filmową podróż po świecie. Po pacyficznym „Badjao. Duchy morza” wyruszyła w Himalaje, gdzie właśnie zrealizowała swój kolejny film. We wcześniejszym – „K2. Dotknąć nieba” – przyglądała się rodzinom zmarłych polskich alpinistów. W swoim najnowszym dokumencie – „Ściana cieni” – kieruje kamerę na tych, którzy do tej pory pozostawali w filmach górskich na drugim planie – na lokalną społeczność Szerpów, trudniących się wnoszeniem ekwipunku himalaistów wysoko w górę. Czytaj dalej.