Iwona Siekierzyńska po wielu latach od swojego telewizyjnego debiutu – „Moich pieczonych kurczaków” – powraca do robienia filmów. Tym razem nie interesują ją budki z gastronomią, mali przedsiębiorcy, ani rodzinne konflikty. Tym razem opowiada o procesie tworzenia – procesie szczególnym, bo w środowisku aktorów niepełnosprawnych umysłowo. „Amatorzy” to empatyczna, rozgrzewająca serca opowieść o pięknie tworzenia i trudach zrozumienia cudzej odmienności. A przy tym całkowicie pozbawiona czułostkowości i emocjonalnego terroru.
Bohaterowie to członkowie grupy teatralnej „Biuro rzeczy osobistych”, którą opiekuje się Krzysiek. Jego siostra to natomiast gwiazda zespołu, marząca o profesjonalnej karierze. Grupa pracuje razem od przeszło dwudziestu lat i w końcu zostają docenieni na jednym z festiwali. Nagrodą jest możliwość wystawienia spektaklu na prawdziwej, profesjonalnej scenie. Dopiero po odebraniu nagrody dowiadują się, że spektakl musi być adaptacją sztuki Szekspira, a w obsadzie muszą być profesjonalni aktorzy, w tym filmowa gwiazdka Wiki.
Członkowie zespołu, z różnym poziomem niepełnosprawności, nie są w stanie wystawić mówionej sztuki, bo do tej pory pracowali jedynie ciałem. Dyrektor teatru, który zorganizował konkurs, nie daje jednak za wygraną – amatorzy mają przekroczyć własne ograniczenia i nauczyć się tekstu Szekspira. Narastające napięcie, które podbija dodatkowo profesjonalna obsada na czele z Wiki, sprawia, że sytuacja wiedzie ku wielkiemu konfliktowi, przez co cały spektakl zaczyna wisieć na włosku.
Fabuła filmu zbudowała jest właśnie na tych konfliktach i zagęszczaniu atmosfery w zespole. Dyrektor jest nieprzejednany, a niepełnosprawni – jak na złość – nijak nie potrafią spamiętać skomplikowanego tekstu, nie mówiąc o jego poprawnym wypowiedzeniu. Każda kolejna scena to kłótnia, nerwy i nieporozumienia. Siekierzyńska najprawdopodobniej chciała w ten sposób podkreślić brak zrozumienia dla cudzej odmienności – pokazać brzydką twarz ludzi kultury. Jednak w przebiegu fabuły nie do końca jasne jest, skąd potrzeba pójścia na konfrontację, szczególnie w przypadku dyrektora teatru i opiekuna grupy. Reżyserka nie wyjaśnia, dlaczego dyrektorowi tak bardzo zależy, by zespół wystawił akurat Szekspira, a nie coś nad czym grupa pracowała od dłuższego czasu. Nie wiadomo tym bardziej, dlaczego spektakl nie może być jedynie wariacja na temat sztuki Szekspira – bez słów, opartą tylko na ruchu. Nie jasne jest także, dlaczego Krzysiek nagle odchodzi od technik pracy, przynoszącej świetne rezultaty, a zaczyna traktować swoich podopiecznych niczym profesjonalistów.
To ważne pytania, bo dotyczą punktów zapalnych opowiadanej historii – to właśnie w tych obszarach tworzą się konflikty, które napędzają fabułę. Niestety, wraz z przebiegiem akcji nie otrzymujemy na nie odpowiedzi. A wystarczyłoby, żeby powiązać otrzymaną nagrodę z Festiwalem Szekspirowskim, podczas którego ma się odbyć premiera spektaklu, albo wyjawić jakieś nie do końca czyste układy, które zmuszają dyrektora do niezłomności.
Na szczęście w „Amatorach” liczy się najbardziej co innego – empatyczne spojrzenie na bohaterów, przedstawienie ich niezwykłej wrażliwości i artystycznego mikrokosmosu. Wydaje się, że fabuła w jakiś sposób odbija sytuację realizacji samego filmu. Jednak ani przez chwile nie ma się wrażenia, że reżyserka straciła panowanie nad grupą – jak to stało się w filmowym teatrze. Wręcz przeciwnie, prowadzi ich ręką bardzo pewną ku artystycznemu sukcesowi. Dzięki ich grze i obecności na ekranie jesteśmy w stanie choć odrobinę zrozumieć ich wielki zapał i artystyczne powołanie. A to już bardzo wiele.
Komentarze (0)