15 najbardziej oczekiwanych premier 2024 roku

Czym będziemy żyć w 2024 roku? Sporo już na ten temat wiadomo. Wiele filmów już zapowiedziano, ale pewnie jeszcze więcej nas weźmie znienacka. A które z zapowiadanych projektów dziś wygląda na najbardziej obiecujące? Stworzyłem listę 15 najbardziej oczekiwanych (przeze mnie) premier 2024 roku – na liście znalazły się również dwa tytuły z rodzimej kinematografii. Uwzględniłem tylko te tytuły, które jeszcze nie były pokazywane i na swój debiut dopiero czekają. Zatem nie znajdziecie na niej filmów z zeszłorocznych dużych festiwali filmowych, które na polskie ekrany wejdą dopiero w niedalekiej przyszłości.

W głowie się nie mieści 2, reż. Kelsey Mann, przewidywana data premiery: 12.06

Pierwsza część „W głowie się nie mieści” to bezdyskusyjne arcydzieło. Już to sprawia, że ten film jest w gronie najbardziej oczekiwanych pozycji roku. Dodatkowo wydaje się, że jest to akurat jedna z tych historii, która zwyczajnie kontynuacji się domagała – dziecięca bohaterka dorasta, więc i w jej świecie wewnętrznym dochodzi do radykalnych zmian. Nie wierzę, że film dosięgnie poziomu pierwszej części. Ale i tak ma duże szanse stać się jednym z najlepszych filmów Pixara ostatnich sezonów.

Diuna: Część druga, reż. Denis Villeneuve, przewidywana data premiery: 28.02

Cóż tu wiele mówić. Pierwsza „Diuna” była na dobrą sprawę prologiem do właściwej historii Paula Atrydy. Prologiem zapierającym dech, wizualnie wysmakowanym, pełnym ciekawych postaci, ale wciąż jedynie wprowadzeniem. Liczę zatem, że druga odsłona nie tylko podtrzyma poziom pierwszej, ale również doda nieco więcej akcji.

Nosferatu, reż. Robert Eggers, przewidywana data premiery: 25.12

Robert Eggers, jeden z najciekawszych współczesnych twórców horrorów, postawił przed sobą niezwykle trudne zadanie – zmierzyć się z legendą klasycznego „Nosferatu”. Co stało za tym wyborem? Dlaczego nie „Dracula” tylko „podróbka” Murnaua? Na ile Eggers nawiąże do oryginału i odda niemy charakter pierwowzoru? Te wszystkie pytania tylko podgrzewają atmosferę wokół tego niezwykle intrygującego przedsięwzięcia.

Furiosa: Saga Mad Max, reż. George Miller, przewidywana data premiery: 22.05

„Mad Max: Na drodze gniewu” było wielkim filmowym wydarzeniem. Czy „Furiosa” będzie potrafiła ten sukces powtórzyć? Obawiam się, że nie – musiałaby mieć na siebie jakiś zupełnie nowy, oryginalny pomysł. Ale nawet jeśli dostaniemy powtórzenie, to i tak czek nas wielkie wizualne doświadczenie.

Mickey 17, reż. Bong Joon-ho, przewidywana data premiery: 29.03

Po wielkim sukcesie „Parasite” oczekiwania względem Bong Joon-ho są ogromne. Pamiętajmy jednak, że to przede wszystkim bardzo sprawny rzemieślnik, specjalizujący się w kinie gatunkowym. Nie dziwi więc, że jego kolejny projekt to film science-fiction, adaptacja książki Edwarda Ashtona z 2022 roku o jednorazowym pracowniku wysłanym z misją na odległą planetę. W roli głównej Robert Pattinson.

Joker: Folie a Deux, reż. Todd Phillips, przewidywana data premiery: 4.10

„Joker” zaprezentował nową jakość w kinie okołosuperbohaterskim. Czy druga część będzie w stanie coś do tego dodać? Cóż, nie wiadomo, ale obecność Lady Gagi jak dla mnie wystarczy, by ostrzyć sobie zęby.

The Shrouds, reż. David Cronenberg, przewidywana data premiery: maj

Na poły autobiograficzny projekt, w którym Cronenberg mierzy się ze śmiercią niedawno zmarłej żony. Robi to jednak, rzecz jasna, we właściwy sobie sposób – sięgając po makabrę, obrzydliwość i horror. Tym razem bohaterem jest mężczyzna, który prowadzi firmę pogrzebową i postanawia skontaktować się ze zmarłą żoną.

Ballerina, reż. Len Wiseman, przewidywana data premiery: czerwiec

Ana de Armas jako żeńska wersja Johna Wicka? Biorę w ciemno i o nic nie pytam. Tym bardziej, że to historia rozgrywająca się w uniwersum filmów Chada Stahelskiego i robią go ludzie, który bezpośrednio są związani z serią.

Civil War, reż. Alex Garland, przewidywana data premiery: 26.04

Alex Garland może i jest nierównym twórcą, ale gdy zbiera obsadę, z którą współpracował przy wybitnym „Devs”, to pierwszy biegnę na jego nowy film. Tym bardziej, że jest to intrygujące political fiction pożenione z kinem wojennym. Opowiada bowiem o rozgrywającej się w niedalekiej przyszłości wojnie domowej na terenie Stanów Zjednoczonych.

Hot Spot, reż. Agnieszka Smoczyńska, przewidywana data premiery: maj

Agnieszka Smoczyńska to bodaj najgorętsze nazwisko w polskim kinie i największa nasza nadzieja eksportowa. Szczególnie po dobrym przyjęciu „Silent Twins”. „Hot Spot” to projekt, który rozwija, wraz z Robertem Bolesto, od lat. Czy taki będzie ostateczny tytuł, kiedy film ujrzy światło dzienne – nie wiadomo. Ale ma to być ponoć gatunkowy amalgamat z mocnym wątkiem politycznym.

Blitz, reż. Steve McQueen, przewidywana data premiery: maj

Każdy nowy projekt McQueena to wydarzenie. A „Blitz” to jego pierwszy pełnometrażowy film fabularny od czasu „Wdów” z 2018 roku. Film rozgrzewa wyobraźnię tym bardziej, że będzie to kino wojenne, za które do tej pory Brytyjczyk się nie brał. „Blitz” opowie o II wojnie światowej i niemieckim bombardowaniu Wielkiej Brytanii.

The End, reż. Joshua Oppenheimer, przewidywana data premiery: maj

Joshua Oppenheimer to wybitny dokumentalista, który swoimi poprzednimi filmami już zdołał zapisać się w historii kina. „The End” z kolei ma być jego fabularnym debiutem. I to nie byle jakim, bo postapokaliptycznym musicalem z niezwykłymi choreografiami i scenografią. Ten film może być jednym z najoryginalniejszych w ostatnich latach.

Emmanuelle, reż. Audrey Diwan, przewidywana data premiery: maj

Czy remake najsławniejszego filmu erotycznego w historii może być artystycznym wydarzeniem roku? Jak najbardziej! Bo w produkcję „Emmanuelle” zaangażowana jest niedawna zdobywczyni weneckiego Złotego Lwa, a tytułową postać ma zagrać wschodząca gwiazda francuskiego kina Noemie Merlant. Można się spodziewać, że Diwan potraktuje pierwowzór jedynie jako punkt wyjścia do stworzenia uwikłanej we współczesne konteksty opowieści o ciele i kobiecości.

Biała odwaga, reż. Marcin Koszałka, przewidywana data premiery: 8.03

Czekam na ten film o wielu lat, bo tak długo Koszałka o nim mówi i się do niego przygotowuje. To może być tegoroczna „Zielona granica”, która równie mocno spolaryzuje widzów i wzbudzi poruszenie w narodzie. Rzecz jest bowiem o podhalańskich kolaborantach z czasu II wojny światowej. A jak góry, to wiadomo, że Koszałka nie mógł sobie odpuścić i nie wspiąć się na jakiś stromy szczyt, by uraczyć nas zapierającymi dech w piersi zdjęciami.

Minghun, reż. Jan P. Matuszyński, przewidywana data premiery: 8.03

Matuszyński jeszcze nigdy nie zawiódł, nie spodziewam się więc, że nastąpi to tym razem. Tym bardziej, że w obsadzie znalazł się Marcin Dorociński, a historia zapowiada się na międzynarodową – są więc duże szanse na eksportowy sukces filmu i pokazy na jednym z dużym festiwali filmowych. Ze względu na marcową datę polskiej premiery – obstawiam Berlinale.