To była kolejna świetna edycja wrocławskiego festiwalu, o czymś świadczy choćby fakt, że miałem problem z upchnięciem do najlepszej dziesiątki wszystkich filmów, które mnie zachwyciły. Nie ma jednak czemu się dziwić, jeżeli podczas jednego festiwalu możemy zobaczyć film nagrodzony Złotą Palmą w Cannes, najwyżej oceniany tytuł w historii konkursu tejże imprezy, nowe dzieła Pedro Almodovara, Cristiana Mungiu czy Park Chan-wooka. Jednak to całkiem inny film okazał się najważniejszych wydarzeniem festiwalu, zgodnie chwalonym przez wszystkich. Szczególnie cieszy, że wśród ścisłej czołówki najlepszych znalazły się aż dwa filmy polskiej produkcji. Zanim o najlepszej 10 – kilka wyróżnień i nagród specjalnych:
Nagroda specjalna ex aequo dla filmów, o których prawie nic nie wiedziałem i po których jeszcze mniej się spodziewałem, a okazały się prawdziwymi strzałami w dziesiątkę: „Operacja Avalanche”, reż. Matt Johnson i „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, reż. Paolo Genovese. Szczególnie cieszy, że udało mi się przewidzieć ich sukces.
Nagroda za najbardziej bezczelny humor, jednocześnie wywołujący nudności i bawiący do łez: „W pionie”, reż. Alain Guiraudie.
Nagroda ex aequo za konsekwencję, która nie nudzi: „Klient”, reż. Ashgar Farhadi i „Po burzy”, reż. Hirokazu Kore-eda.
Nagroda za lekkość i styl: „Śmietanka towarzyska”, reż. Woody Allen
10 najlepszych przedstawia się następująco:
10. Sunset song, reż. Terence Davies
Davies powrócił po długich latach i zaprezentował widowni dzieło wyjątkowe – poruszający, delikatny, a przy tym niezwykle przekonujący portret wyjątkowo silnej kobiety, która przez całe życie zmaga się z przeciwnościami losu, które wiązały się z dominującą rolą mężczyzn w społeczeństwie. Czytaj więcej.
9. Julieta, reż. Pedro Almodovar
Film utkany jest z nostalgii i autocytatów. Wydaje się wręcz rewersem jego największego sukcesu, czyli „Wszystko o mojej matce”. Tym razem jednak skupił się na rodzicu, który stara się odkryć tajemnicę swojego dziecka. Czytaj więcej.
8. Miles Davis i ja, reż. Don Cheadle
Czego można się spodziewać po filmie biograficznym jednego z największych trębaczy wszechświata? Na pewno nie połączenia pełnego strzelanin i samochodowych pościgów kina gangsterskiego z romansem i kinem kumplowskim. Debiutujący w roli reżysera Cheadle udowodnił jednak, że równie dobrze w taki sposób można opowiedzieć o legendzie jazzu. Czytaj więcej.
7. Służąca, reż. Park Chan-wook
Dwu i półgodzinne dzieło składa się z trzech części, które stanowią następujące po sobie kręgi piekła i niebiańskiej sfery miłości. Czytaj więcej.
6. Wszystkie nieprzespane noce, reż. Michał Marczak
Fikcja płynnie zlewa się w nim z faktem, tak jak nieprzespane noce przechodzą w senne poranki. Prawda miesza się z kłamstwem, artyzm ze sprawozdaniem. Bohaterowie, przestrzenie, imprezy mogą być rzeczywiste, lecz warstwa literacka – dialogi czy konkretne zachowania – wydaje się domeną fikcji. Czytaj więcej.
5. Egzamin, reż. Cristian Mungiu
Rumuni przede wszystkim zachwycają umiejętnością zafrapowania banałem – konsekwentnie i z sukcesami odkrywają i interpretują codzienność własnego kraju. Tak było przy „Sieranevadzie”, tak samo jest w przypadku „Egzaminu”, który zachwyca zarówno grą aktorską, prowadzeniem fabuły, pomysłami narracyjnymi, jak również przenikliwością. Czytaj więcej.
4. Zjednoczone Stany Miłości, reż. Tomasz Wasilewski
Srebrny Niedźwiedź w Berlinie, fantastyczne aktorski, obiecujący reżyser – oczekiwania wobec filmu Wasilewskiego były bardzo duże i w pełni zostały spełnione. „Wszystkie Stany Miłości” to film od początku do końca przemyślany, konsekwentny, pełen znakomitych pomysłów inscenizacyjnych. Czytaj więcej.
3. Toni Erdmann, reż. Maren Ade
Można sporo wiedzieć o tym filmie, próbować jakoś przygotować się na jego seans, a i tak człowiek będzie bezsilny wobec jego dezynwoltury. Dzieło niemieckiej reżyserki to filmowy majstersztyk, który zachwyca, rozśmiesza i zasmuca jednocześnie. Czytaj więcej.
2. Ja, Daniel Blake, reż. Ken Loach
By nakręcić ten film Loach wrócił z emerytury, czyli musiał mieć do powiedzenia coś szczególnie ważnego i czuć to w każdej minucie dzieła, za które zasłużenie otrzymał w Cannes Złotą Palmę. Zachwyca przede wszystkim dezynwolturą. Wiekowy twórca wie, że może sobie pozwolić na wiele, mówić bez ogródek o tym, co dla niego ważne. Czytaj więcej.
1. Sieranevada, reż. Cristi Puiu
Najnowsze dzieło Puiu to film na wskroś wybitny – kompletne arcydzieło. Zachwycające swoją minimalistyczną formą, niezwykłą realizacją, intelektualnym rozmachem i perspektywą. Czytaj więcej.
Komentarze (0)