Festiwal Filmowy w Gdyni – Ranking filmów Konkursu Głównego

Festiwal Filmowy w Gdyni przeszedł do historii i bez wątpliwości na trwałe się w niej zapisze. To była znakomita edycja – pełna dyskusji, kontrowersji, sporów, ale przede wszystkim świetnych filmów. Nie zawiedli faworyci, pojawiło się sporo nowych, niezwykle ciekawych twórców, a imprezę wygrał film wybitny. Polskie kino się rozwija, ale również musi borykać się z problemami, jak choćby próby politycznego wpływania na to, co i jak się kręci. Rodzimi twórcy swoimi filmami, przede wszystkim „Powidokami” i „Wołyniem”, dowiedli, że zdają sobie sprawę z tego zagrożenia i nie mają zamiaru ulec jakimkolwiek naciskom. Zapoznajcie się z moim rankingiem najlepszych filmów festiwalu. Pod tytułami znajdziecie odnośniki do krótkich, bądź nieco dłuższych, recenzji. Zapraszam!

krolewicz-olch

16. Królewicz Olch, reż. Kuba Czekaj

Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tegorocznego konkursu głównego, drugie dzieło w dorobku młodego, cenionego reżysera. „Królewicza Olch” wybrano jako tytuł otwierający festiwal – miał się stać wizytówką, zapowiedzią szczególnie dobrze przedstawiającej się edycji gdyńskiej imprezy. Dlatego można było mieć wobec tego filmu wysokie oczekiwania. Niestety wszystkie one zostały zawiedzione. Czytaj więcej.

las-4-rano

15. Las, 4 rano, reż. Jan Jakub Kolski

To bardzo osobisty film dla Jana Jakuba Kolskiego. Jest zadedykowany jego zmarłej tragicznie córce. Również w fabule ważne miejsce ma motyw opłakiwania śmierci dziecka. Ten osobisty ton i poruszające nawiązania do przeżytej tragedii niestety nie są w stanie zrekompensować licznych niedoskonałości filmu. Czytaj więcej.

zacma

14. Zaćma, reż. Ryszard Bugajski

Trudno nie odnieść wrażenia, że głównym impulsem do zrobienia „Zaćmy” była chęć odpowiedzi na „Idę”. Film Bugajskiego opowiada o stalinowskiej funkcjonariuszce Ministerstwa Bezpieczeństwa, nazywanej ze względu na szczególne zamiłowanie do sadyzmu „Krwawą Luną”. Historia przemiany bohaterki – jej zbliżenia do Boga i błagania o przebaczenie – została zaopatrzona w konteksty chrześcijańskie i filozoficzne. Nie ma wątpliwości, jakie wartości leżą u podnóża tego filmu – nie ma w nim miejsca na jakiekolwiek niejasności. Czytaj więcej.

fale

13. Fale, reż. Grzegorz Zariczny

„Fale” reprezentują typ kina, który praktycznie nie występuje w rodzimej kinematografii, czyli dramat społeczny. Do dwóch głównych ról zaangażowano nieprofesjonalne aktorki – młode dziewczyny, które żyją w rzeczywistości, w której toczy się akcja filmu. Z tego powodu obraz Zaricznego przypomina „Cześć, Tereska” Roberta Glińskiego. Jednak na tym podobieństwa się kończą. Choć nie przepadam za filmem Glińskiego, to „Fale” nawet nie zbliżają się do jego poziomu – ani realizacyjnie, ani na poziomie analizy społecznej. Czytaj więcej.

slugi-boze

12. Sługi boże, reż. Mariusz Gawryś

Od kilku lat panuje na rynku wydawniczym i w polskim kinie moda na kryminały. „Sługi boże” są kolejnym wykwitem tej popularności. Film Gawrysia reprezentuje kino czysto gatunkowe, nastawione na dostarczanie rozrywki, zbudowane jest na nieprzewidywalnych twistach, dynamicznej akcji, mrocznej atmosferze i szorstkich bohaterach. Kino rozrywkowe ma w Polsce coraz lepszą passę. „Sługi boże” dołożyły do tego swoją cegiełkę. Czytaj więcej.

plac-zabaw

11. Plac zabaw, reż. Bartosz M. Kowalski

Przykład spektakularnego filmowego samobójstwa. Kowalski jest młodym, utalentowanym debiutantem, któremu udało się nakręcić film będący jeszcze 10 lat temu objawieniem w polskiej kinematografii. Odważny, intrygujący w formie, z dobrze poprowadzonymi bardzo młodymi aktorami, niezwykle wiarygodny. W ten sposób opowiedział o brutalnym świecie uczniów podstawówki, który zawsze jest areną walk dorastających gladiatorów, nawet gdy nie dochodzi do rozlewu krwi. Czytaj więcej.

na-granicy

10. Na granicy, reż. Wojciech Kasperski

„Na granicy” Wojciecha Kasperskiego rozpoczyna się ujęciem samochodu jadącego krętą drogą wśród drzew. Gdzieś już to widzieliśmy, prawda? „Lśnienie”, „Funny Games” – od razu wiemy, czego możemy się spodziewać. Reżyser pierwszym ujęciem wywołuje ciarki na plecach znających te filmy. To, co dzieje się dalej, również mieliśmy okazję już gdzieś, kiedyś zobaczyć – w jakimś filmie, pewnie nawet niejednym. Zadziwiające jednak, że ten całkowity brak oryginalności nie przeszkadza. Przeczytaj moją recenzję na stronie e.czaskultury.pl.

planeta-singli

9. Planeta singli, reż. Mitja Okorn

Dobra polska komedia romantyczna jest zjawiskiem tak rzadkim, że każdy taki przypadek należy odpowiednio docenić. „Planeta Singli” nie jest dziełem idealnym – można zarzucić mu zbyt oczywiste i sztampowe zwroty akcji (bohater źle interpretuje podsłuchaną rozmowę telefoniczną, co powoduje lawinę nieporozumień), nadmiernie łzawy finał, fabularne nieprawdopodobieństwa i stworzenie na ekranie nieistniejącej kopii rzeczywistości naszego kraju. Te niezgrabności bez problemu można jednak wybaczyć, gdy z ekranu padają autentycznie zabawne dialogi, fabuła jest oryginalna, a sympatyczni bohaterowie przypominają ludzi z krwi i kości. Czytaj więcej.

szczescie-swiata

8. Szczęście świata, reż. Michał Rosa

Film rozpoczyna się niczym kino przygodowe. Redaktor w wydawnictwie otrzymuje zadanie od swojego szefa, by odnalazł anonimowego autora poczytnego bedekera, opisującego ze szczegółami najbardziej niesamowite miejsca na Ziemi. W tym celu jedzie na Śląsk, bo właśnie stamtąd pochodzą jedyne wieści o ukrywającym się podróżniku. Choć okazuje się, że to jedyna podróż, którą przebywa bohater filmu, a pozostałe postaci podróżują co najwyżej palcem po mapie, to Michał Rosa przygotował dla widzów inne, wcale nie mniej ciekawe atrakcje. Czytaj więcej.

Kamper

7. Kamper, reż. Łukasz Grzegorzek

Rzadko zdarza się w polskim kinie, by twórca tak jednoznacznie przyznawał się do stworzenia filmu o pokoleniu. W przeciągu ostatnich piętnastu lat napłynęło kilka fal nowych, młodych twórców, którzy chętnie opowiadali o własnych doświadczenia. Mariusz Front w „Portrecie podwójnym”, Łukasz Barczyk w „Patrzę na Ciebie, Marysiu” czy Piotr Szczepański w „Alei Gówniarzy” zdawali sprawę ze zbliżonych doświadczeń i portretowali podobnie niesprzyjające rzeczywistości zmieniającej się Polski. Łączyło ich ponadto wspólne przekonanie, że nie stanowią żadnej wspólnoty, a każdy z nich mówi tylko za siebie. Łukasz Grzegorzek przyjął inną strategię. Chciał zrobić ze swojego bohatera – tytułowego Kampera – rzecznika dzisiejszych trzydziestolatków. Jednak z jego filmu wynika coś zupełnie innego: młodzi Polacy są tak różni – posiadają odmienne pragnienia i dążenia – że trudno nazwać ich pokoleniem. Czytaj więcej.

Czerwony-pająk

6. Czerwony pająk, reż. Marcin Koszałka

Debiut fabularny znakomitego dokumentalisty i operatora. Właśnie doświadczenie przy pracy nad obrazem filmowym pozwoliło mu na stworzenie dzieła, które zachwyca warstwą wizualną, choć pokazuje rzeczywistość wyjątkowo nieatrakcyjną – wręcz odpychającą, tak jak zamieszkujący ją bohaterowie. Ta opowieść o seryjnym mordercy z Krakowa zachwyca inteligentną zabawą gatunkami i przekonującymi portretami psychologicznymi. Koszałka jest wyjątkowo konsekwentnym autorem, który w każdym kolejnym dziele rozwija już wcześniej podejmowane tematy, ale ani razu się nie powtarza. O „Czerwonym pająku” i twórczości Marcina Koszałki możecie przeczytać w moim artykule zamieszczonym w numerze 11/2015 miesięcznika Kino.

wolyn

5. Wołyń, reż. Wojciech Smarzowski

Trudno oglądać ten film w oderwaniu od aktualnej sytuacji politycznej w Polsce i rozpętanej walki o pamięć historyczną. Kwestia „rzezi wołyńskiej” stała się ostatnio również kością niezgody w relacjach polsko-ukraińskich i położyła się cieniem na dobrych stosunkach między dwoma państwami. Znając te konteksty, film Smarzowskiego wydaje się szczególnie ważny. Nie tylko ze względu na samo podjęcie tematu tych historycznych wydarzeń i próbę zwrócenia pamięci o brutalnie zamordowanych podczas czystek etnicznych na wschodnich kresach. Czytaj więcej.

jestem-morderca

4. Jestem mordercą, reż. Maciej Pieprzyca

W polskim kinie panuje występek i zbrodnia. Obok kryminałów zaczyna się wytwarzać cały nurt filmów opowiadających o mordercach. „Jestem mordercą” jest drugim obok „Czerwonego pająka” obrazem, który nawiązuje do autentycznych wydarzeń z okresu PRL-u, związanych z grasującymi wtedy seryjnymi mordercami. Co ciekawe, żaden z tych filmów nie wykorzystał gatunku najbardziej przy tym temacie oczywistego, czyli właśnie kryminału, czy choćby thrillera. Oba koncentrują się na psychologii – czy to mordercy, czy też śledczych. Czytaj więcej.

Wszystkie-nieprzespane-noce2

3. Wszystkie nieprzespane noce, reż. Michał Marczak

Film, który do tej pory był pokazywany na światowych festiwalach w sekcjach poświęconych kinu dokumentalnemu nagle trafił do konkursu głównego festiwalu w Gdyni – tradycyjnie poświęconemu kinu fabularnemu. To nieporozumienie jednak wyjaśnia się podczas oglądania filmu. Fikcja płynnie zlewa się w nim z faktem, tak jak nieprzespane noce przechodzą w senne poranki. Prawda miesza się z kłamstwem, artyzm ze sprawozdaniem. Bohaterowie, przestrzenie, imprezy mogą być rzeczywiste, lecz warstwa literacka – dialogi czy konkretne zachowania – wydaje się domeną fikcji. Czytaj więcej.

 Zjednoczone-Stany-Miłości

2. Zjednoczone Stany Miłości, reż. Tomasz Wasilewski

Srebrny Niedźwiedź w Berlinie, fantastyczne aktorki, obiecujący reżyser – oczekiwania wobec filmu Wasilewskiego były bardzo duże i w pełni zostały spełnione. „Zjednoczone Stany Miłości” to film od początku do końca przemyślany, konsekwentny, pełen znakomitych pomysłów inscenizacyjnych. Czytaj więcej.


Ostatnia-rodzina

1. Ostatnia rodzina, reż. Jan P. Matuszyński

Pierwszy raz byłem świadkiem, by podczas seansu w teatrze Muzycznym zabrakło miejsc. Taka właśnie sytuacja miała miejsce podczas projekcji „Ostatniej rodziny” – bez wątpienia najbardziej wyczekiwanego filmu tegorocznej edycji festiwalu. Jeszcze przed nielicznymi pokazami prasowymi ciągnęła się za nim fama dzieła wybitnego. Oczekiwania były ogromne, które zostały dodatkowo podbite nagrodą w Locarno dla Andrzeja Seweryna. Wyjątkowy malarz, kultowy dziennikarz muzyczny, przeklęta rodzina – biografia rodu Beksińskich wydaje się szczególnie godna sfilmowania. „Ostatnia rodzina” to dzieło wybitne – spełnione pod każdym względem. Zaskakuje, bawi, szokuje, zachwyca. Czytaj więcej.