MFF Nowe Horyzonty #3 – Flirtowanie i szczytowanie

Trzeci dzień Nowych Horyzontów rozpocząłem od niezwykle zmysłowych wakacji na francuskim wybrzeżu, a zakończyłem prawdziwym climaxem. To właśnie dwa francuskie filmy – „Mektoub…” Kechichego i „Climax” Noego – okazały się nie tylko najbardziej wyrazistymi punktami dnia, ale również najbardziej satysfakcjonującymi. Wszystko, co dobre rozegrało się więc między niewinnym flirtem a szczytowaniem podczas punktu kulminacyjnego.

Mektoub. Moja miłość: pieśń pierwsza, reż. Abdellatif Kechiche

Nie każdy polubi charakterystyczny styl Kechichego. Sprawia wrażenie przegadanego, niepotrzebnie przedłużającego to, co zazwyczaj jest usuwane jako zbędne. Francuz celowo bowiem skupia się na tym, co codzienne i na pierwszy rzut oka całkowicie zwyczajne i niekoniecznie odkrywcze. Ale właśnie w tym tkwi sekret jego filmów. Długie sceny utrzymane w realistycznej formie umożliwiają nieśpieszne przyglądanie się prozaicznym wydarzeniom. Dzięki temu długie rozmowy o „niczym”, młodzieńcze flirty, tańce, kąpiele morskie i słoneczne zaczynają objawiać przed nami swoje tajemnice. Czytaj więcej.

Żona, reż. Bjorn Runge

Fabuła tego filmu jest tak nieprawdopodobna, że podobna historia musiała się kiedyś wydarzyć – ale prawdopodobnie nigdy się o tym nie dowiemy. Bo „Żona” Bjorna Runge opowiada o fałszerstwie idealnym, ułudzie rozciągniętej na całe ludzkie życie. Czytaj więcej.

Litość, reż. Babis Makridis

Scenarzystą „Litości” jest Efthymis Filippou, stały współpracownik Yorgosa Lanthimosa, odpowiedzialny za teksty do filmów, które stworzyły Grecką Nową Falę. Nie może być jednak przypadku w tym, że akurat tego scenariusza nie zrealizowała największa gwiazda nowego kina tego południowego kraju. Ma on w sobie wystarczająco dużo, by na pierwszy rzut oka rozpoznać autorski styl Filippou, ale brakuje mu charakterystycznej zadziorności, a przede wszystkim kompleksowości, którą zachwycają filmy Lanthimosa. Czytaj więcej. 

Dowłatow, reż. Aleksey German

Lata 70., Leningrad. Właśnie skończył się czas odwilży, a władza pod przewodnictwem Breżniewa ponownie przykręca śrubę. Ma to również swoje przełożenie na funkcjonowanie artystów, którym obcięto możliwości publikowania. German opowiedział o tym momencie w historii Związku Radzieckiego przez pryzmat kilku dni z życia tytułowego pisarza – Dowłatowa. Czytaj więcej.

Climax, reż. Gaspar Noe

Noe zrobił to ponownie. Wymieszał ze sobą ciężkie narkotyki, szaleństwo, krew, mocz, brud i obrzydzenie, by zaserwować je widzom niczym przepyszną sangrię. Po takim drinku wymioty i kac murowane, ale kto by nie chciał wziąć udziału w imprezie, której nie przeżył nikt! Czytaj więcej.