Żona, reż. Bjorn Runge

Fabuła tego filmu jest tak niewiarygodna, że podobna historia musiała się kiedyś wydarzyć – ale raczej nigdy się o tym nie dowiemy. Bo „Żona” Bjorna Runge opowiada o fałszerstwie idealnym, ułudzie rozciągniętej na całe ludzkie życie.

Zaczyna się od telefonu w środku nocy. Joe Castelman podnosi słuchawkę, w której słyszy, że decyzją Akademii Królewskiej został tegorocznym laureatem Nagrody Nobla. Zaczynają się telefony z gratulacjami, wywiady, zdjęcia, rauty i spotkania z przyjaciółmi. We wszystkim towarzyszy mu jego skromna żona, pragnąca przede wszystkim pozostać w cieniu puszącego się przed mediami męża. Ta rola najwyraźniej jej odpowiada, celebra wydaje się całkowicie nie pasować do jej charakteru. Ale jakby na przekór temu, reżyser koncentruje się właśnie na niej. Pilnie studiuje jej twarz, w czasie gdy jej znacznie bardziej poważany mąż wygłasza kolejną pompatyczną mowę – swoją drogą, zazwyczaj wychwalając pod niebiosa właśnie ją.

Z początku wydaje się, że to będzie prosta historia o kobiecie, która całe życie stoi w cieniu znacznie sławniejszego męża. I tak do pewnego momentu jest, ale Runge dodatkowo przygotował kilka niespodzianek, które całkowicie zmienią sposób patrzenia nie tylko na przygotowywaną ceremonię, ale również na wieloletni związek Joe i Joan. Z każdą kolejną sceną odkrywamy prawdziwą tożsamość pisarza, która ma się nijak z jego wyidealizowanym, medialnym obrazem. Okazuje się dwulicowy, dziecinny i kompulsywnie wręcz niewierny. Aż trudno zrozumieć, jak parze udało się utrzymać długoletni związek. Ale tu nie o wady charakteru chodzi, a o coś znacznie ważniejszego.

Runge w pomysłowo rozpisanej fabule, potrafiącej trzymać w napięciu i zmuszać do niecierpliwego wyczekiwania na kolejne zwroty akcji, skomentował nie tylko częste zjawisko kabotyństwa wielkich twórców i nieadekwatności medialnego obrazu względem oryginału. Przede wszystkim opowiedział o zdominowanej przez męskie spojrzenie kulturze, która się zmienia, ale niestety niewystarczająco szybko. Cała rozsupływana intryga ma swoje źródła w nierównościach płciowych i presji męskiego świata, by dominować i kontrolować. Choć akcja filmu rozgrywa się na początku lat 90., mogłaby równie dobrze mieć miejsce dziś.

Ocena: 6/10