10 najciekawszych filmów października

Im bliżej końca roku, tym trudniej ograniczyć się do dziesiątki najciekawszych filmów, które wchodzą do kin w danym miesiącu. W październiku co tydzień będzie debiutować na ekranach kilka wyjątkowo dobrze zapowiadających się tytułów. Sporo z nich miałem już okazję zobaczyć, więc mogę polecić je z czystym sercem – na resztę natomiast czekam już od dawna! Najbardziej cieszy, że wśród wyselekcjonowanej dziesiątki aż cztery filmy są produkcji polskiej i wcale nie znalazły się w tym zestawieniu z powodu jakiegoś źle rozumianego patriotyzmu. Każdy z nich spokojnie może się równać z pozostałymi tytułami, niejednokrotnie docenianymi na największych światowych festiwalach i będącymi globalnymi hitami. Nie ma co przedłużać. Oto 10 filmów, których po prostu nie możecie przegapić!

Blade Runner 2049, reż. Denis Villeneuve, 6.10

Jeszcze do niedawna dało się słyszeć głosy, że to najbardziej niepotrzebny film w historii kina. „Blade Runner” Ridleya Scotta był dziełem skończonym, celowo zawierającym tajemnicę, której odkrycie mogłoby poddać w wątpliwość całe przedsięwzięcie – razem z książkowym pierwowzorem, autorstwa Philipa K. Dicka. Jednak pierwsze zwiastuny, a tym bardziej napływające zza Oceanu recenzje, całkowicie zmieniły perspektywę. Znakomite, majestatyczne zdjęcia Rogera Deakinsa potrafią oszołomić już w trailerze, a przytaczane opinie zwiastują arcydzieło na miarę pierwszej części. Powoli mówi się, że film Villeneuve’a może powtórzyć sukces Mad Maxem na gali rozdania Oscarów, a kanadyjski twórca dzięki niemu wskoczy do pierwszej ligi hollywoodzkich reżyserów. Nic tylko czekać na pierwsze pokazy!

 

Twój Vincent, reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman, 6.10

Choć mam poważne zastrzeżenia do samej idei tego projektu oraz rozwiązań scenariuszowych, to zdecydowanie cenię warstwę wizualną. To pierwsza w historii kina pełnometrażowa animacja wykonana metodą malarską – już choćby za to, ale również za kunszt wykonania, należy się twórcom „Twojego Vincenta” przynajmniej nominacja do Oscara, którą w moim przekonaniu bez problemu otrzymają. Ta animowana biografia Vincenta van Gogha z pewnością będzie się cieszyć popularnością w kinach – i ostatecznie na to zasługuje. Więcej o filmie pisałem w relacji z Nowych Horyzontów.

 

Photon, reż. Norman Leto, 6.10

Film jedyny w swoim rodzaju. Połączenie kina popularnonaukowego z artystycznym. Ze wszech miar oryginalny, zaskakujący i obezwładniający. Gdyby Terrence Malick był biologiem molekularnym to zamiast „Drzewa życia” nakręciłby właśnie „Photon”. Leto miał takie same ambicje jak Amerykanin – opowiedzieć o historii wszechświata i życia od jego powstania, aż po kresu – lecz odwrócił perspektywę i zamiast od boskiego tchnienia rozpoczął od wielkiego wybuchu i bozonu Higgsa. „Photon” to absolutnie oryginalna filmowa historia wszystkiego, opowiedziana z punktu widzenia atomów, sił grawitacyjnych i helis DNA. Koniecznie! Więcej o filmie pisałem w relacji z Nowych Horyzontów.

 

Pierwszy śnieg, reż. Tomas Alfredson, 13.10

Autor jednego z najciekawszych filmów ostatnich lat – „Szpiega” – zaangażował jednego z najpopularniejszych aktorów ostatnich lat – Michaela Fassbendera – do zaadaptowania jednej z najpoczytniejszych powieści ostatnich lat – „Pierwszego śniegu” mistrza współczesnego kryminału Jo Nesbo. Czy powstanie z tego kino gatunkowe najwyższych lotów? Jest na to wielka szansa – liczę, że film zbliży się poziomem do maestrii „Zaginionej dziewczyny” Davida Finchera. W końcu od powstania tego dzieła minęły już trzy lata, więc najwyższy czas, by jakiś kryminał zbliżył się do jego kunsztu. Trzymam kciuki bardzo mocno!

 

Zgoda, reż. Maciej Sobieszczański, 13.10

Jeden z najlepszych filmów tegorocznej edycji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Dzieło przemyślane, konsekwentne, kontrowersyjne i bezpardonowe. Dawno nie było tak mocnego, ale przy tym mądrego i wyważonego filmu o przemocy – i to nie tylko w polskim kinie. Świetnie zagrane, mocne, ale w żadnym stopniu nie wulgarne czy oszczercze. Wyważone politycznie i śmiałe koncepcyjnie. Mam nadzieję, że wywoła dyskusje, choć niekoniecznie polityczne. Więcej o filmie pisałem w relacji z Festiwalu w Gdyni.

 

Człowiek z magicznym pudełkiem, reż. Bodo Kox, 20.10

Czwartym bardzo dobrym polskim filmem, który zadebiutuje w październiku na ekranach kin, jest najnowsze dzieło Bodo Koxa. Po pełnej sukcesów karierze w kinie amatorskim, Kox postanowił spróbować swoich sił w branży profesjonalnej i już od pierwszego filmu wiedzie mu się w niej znakomicie. Po „Dziewczynie z szafy” zaprezentował kolejny świetny film – i to reprezentujący praktycznie nieistniejący w polskim kinie gatunek science-fiction. Źródło, z którego Kox czerpał inspiracje, jest oczywiste praktycznie od pierwszego kadru. Posiłkował się estetyką i etyką polskiego kina science-fiction lat 80., szczególnie filmów Szulkina, które udało mu się w znakomity sposób wykorzystać na własne potrzeby. Niewielki budżet „Człowieka z magicznym pudełkiem” nie był przeszkodą, a wręcz pomocą – dzięki temu wykreowany na ekranie świat niedalekiej przyszłości przypomina te tworzone przez autora „Ga Ga. Chwała bohaterom” w Polsce schyłkowego okresu PRL-u. Więcej o filmie pisałem w relacji z Festiwalu w Gdyni.

 

Patti Cake$, reż. Geremy Jasper, 20.10

Hit tegorocznego festiwalu Sundance, obwołany jednym z największych odkryć sezonu w światowym kinie. „Patti Cake$” to amerykańskie kino niezależne najwyższych lotów – opowiadające o ciemnej stronie rzeczywistości Stanów Zjednoczonych. Robi to z pomocą debiutującej na ekranie, niezwykle energetycznej młodej raperki Danielle Macdonald. Dzięki jej niezwykłym umiejętnościom wokalnym, film wręcz eksploduje muzyką, która staje się jednym z najważniejszych bohaterów tej historii!

 

Thor: Ragnarok, reż. Taika Waititi, 25.10

Dla niewprawnego oka kolejne odsłony superbohaterskich serii wyglądają jak odlane z jednakowego formy. Jednak „Thor: Ragnarok” to zmieni. Taika Waititi to nowozelandzki twórca specjalizujący się w gatunkowych mush-up’ach. Najchętniej miksuje horror z komedią. Nie wydaje się, żeby Marvel zatrudnił go jedynie po to, by wprawnie powielił zgrane rozwiązania. Zwiastun, fotosy, plakaty eksplodują wręcz kolorami i humorem. Nie mam wątpliwości, że tak samo będzie w filmie. Choć ten rok już w tym momencie należy podsumować jako znakomity dla kina superbohaterskiego, to właśnie „Thor: Ragnarok” może być największą bombą i prawdziwym game-change’erem.

 

A Ghost Story, reż. David Lowery, 27.10

Jeden z najoryginalniejszych filmów tego roku, wzorcowy przedstawiciel post-horroru, kino szczególnej wrażliwości i dostarczające całkowicie nowych audiowizualnych doświadczeń. Film Davida Lowry’ego to rzadki przykład kina barokowego i nie mam tu na myśli wyjątkowo wybujałej formy. Ta zresztą w tym przypadku jest akurat wyjątkowo oszczędna, zbliżająca się momentami do minimalizmu slow cinema. „A Ghost Story” to film o przemijaniu, śmierci i marności ludzkiego żywota. Amerykanin wymyślił niezwykle oryginalny koncept, który w poetycki, i nie pozbawiony humoru, sposób podjął ten odwieczny problem. Więcej o filmie pisałem w relacji z Nowych Horyzontów.

 

Po tamtej stronie, reż. Aki Kaurismaki, 27.10

Film z wielkim sercem, pokazujący, czym jest zwyczajna, ludzka przyzwoitość w świecie ogarniętym politycznym szaleństwem. Kaurismaki kolejny raz udowodnił, że do zrobienia znakomitego kina wystarczy humor i empatia. „Po tamtej stronie” jest kwintesencją oryginalnego stylu tego fińskiego reżysera, który postanowił po swojemu skomentować niezwykle palący problem przybywania do Europy kolejnych fal uchodźców z Bliskiego Wschodu. Ograniczoną do minimum fabułę rozpisał na kilku bohaterów o wyjątkowo smutnych twarzach. Jednym z nich jest Khaled, który uciekł z Aleppo i po długiej tułaczce po Europie trafił do Finlandii, gdzie wystąpił o azyl. Więcej o filmie pisałem w relacji z Nowych Horyzontów.