Relacja – Nowe Horyzonty 2022: Melancholia i zbrodnia

Czwarty dzień Nowych Horyzontów to trzy bardzo różne filmy – o młodych jeżdżących na desce, o literaturze przepisywanej na film i o zbrodniach przyszłości.

Braty, reż. Marcin Filipowicz

Młodzi ludzie, deska, hip-hop, pierwsze miłości i problemy „na chacie”. To tematy, które w światowej kinematografii są oklepane, a u nas wciąż stanowią jakieś novum. Szczególnie, jak opowiada się o nich w sposób szczery, angażujący i językiem atrakcyjnym dla tych, o których się mówi. Właśnie dlatego „Braty” są tak ważnym filmem w naszej kinematografii. Nawet, jeśli są zbudowani na zbyt oczywistych schematach. Czytaj dalej.

Nie zgubiliśmy drogi, reż. Anka i Wilhelm Sasnalowie

Sasnalowie dotychczas opowiadali obrazami. Wysmakowane kadry, przemyślana praca kamery, zminimalizowane dialogi, narracyjna i fabularna oszczędność były ich siłą. W tych ograniczeniach dało się dostrzec czytelny koncept, mocną myśl, która przejmowała całość. Tym razem jest zupełnie inaczej. Film nie wygląda, a szeleści kartkami, idea została zastąpiona enigmą, zagadką, która jednak nie skłania do rozwikłania. Czytaj dalej.

Zbrodnie przyszłości, reż. David Cronenberg

David Cronenberg powrócił. I na tym można byłoby zakończyć dobre wiadomości. Jego „Zbrodnie przyszłości” to suma pomysłów, które wpadały Kanadyjczykowi do głowy na różnych etapach jego kariery. Mamy tu eksperymenty z ciałem jak w „Musze”, biotechnologiczne gadżety jak z „eXistenZ” i wielkie, enigmatyczne koncerny technologiczne jak z „Wideodrom”. Można odnieść wrażenie, że Cronenberg chciał w jakiś sposób podsumować swoją twórczość, stworzyć wielkie dzieło, do którego wepchnąłby ulubione motywy i najbardziej rozpoznawalne chwyty wizualne. Problem jednak w tym, że zebrane razem one zupełnie nie działają. Stanowią bowiem atrapy – formy pozbawione jakiejkolwiek treści. Czytaj dalej.