Nowe Horyzonty #3 – Wgłąb otchłani ludzkich dusz

Trzeci dzień Nowych Horyzontów to wielowymiarowe kino polityczne, ale również filmy zaglądające ludziom głęboko w czeluść ich dusz. Szukające istoty tożsamości i łagodności tam, gdzie wydaje się być tylko agresja.

Wysoka dziewczyna, reż. Kantemir Bałagow

Bałagow zachwycił swoim debiutem – „Bliskość”. A „Wysoką dziewczyną” potwierdził swoją klasę i miano złotego dziecka rosyjskiej kinematografii. Choć zupełnie zmienił temat i styl, nadal opowiada o wyjątkowo brutalnej rzeczywistości, gdzie dobro i zło zlało się w jedno, utraciło jakiekolwiek znaczenie. Ze współczesnego wojennego pogranicza przeniósł się do Leningradu pierwszych lat po wojnie. Tam odnalazł ludzi równie pokiereszowanych, wydrenowanych, ogarniętych stuporem, wywołanym krańcową rozpaczą. Czytaj dalej.

Obywatel Jones, reż. Agnieszka Holland

„Obywatel Jones” to kino gorące, wręcz rozgorączkowane, kipiące wściekłością. Choć historyczne, to wyjątkowo aktualne – a przez to złowrogie. Widać to w bezpardonowości młodego, pełnego ideałów bohatera, tytułowego obywatela Jonesa, jak i w sposobie kręcenia – dynamicznych, rozchwianych ruchach kamery, szybkim montażu, rzutowaniem psychologii bohatera na obraz pokazywanego świata. Film Agnieszki Holland być może nie imponuje realizacyjnym rozmachem, nowatorskim sposobem opowiadania czy stylistycznym wyrafinowaniem – ale nie można odebrać mu zapalczywości w mówieniu o sprawie ważnej i dziś, w szczególny sposób, bardzo potrzebnej. O prawdzie. Czytaj dalej.

X&Y, reż. Anna Odell

Czym jest męskość, a czym kobiecość? Jaka jest prawda o naszej tożsamości? Kiedy tak naprawdę jesteśmy sobą? Na te i inne pytania o tajemnice zakamarków ludzkiej duszy miała ambicję odpowiedzieć Anna Odell. Kolejny raz nakręciła film-performans, nie mieszczący się do żadnych gatunkowych ramach. Eksperymentuje z prawdą i fikcją. Kreuje na ekranie przestrzeń sceny, którą zaludnia aktorami grającymi samych siebie. Projekt wydawał się niezwykle ambitny i złożony. Przenikają się tu dyskurs naukowy z teatrem i komedią. Mam jednak wrażenie, że najlepiej wyszło szwedzkiej reżyserce z tym ostatnim. Czytaj dalej.

Jessica Forever, reż. Caroline Poggi, Jonathan Vinel

Świat niedalekiej przyszłości albo alternatywna rzeczywistość. Francuskie przedmieścia, kraina krótko przystrzyżonych trawników i wystawnych willi. Wśród opustoszałych budynków mieszkają mężczyźni, którym dowodzi Jessica. Są jednostką paramilitarną, mają arsenał broni, hełmy, kamizelki kuloodporne, codziennie trenują. Ale przede wszystkim są dla siebie rodziną, jakiej nigdy wcześniej nie mieli. Wychowali się jako sieroty, a w tym świecie to wyjątkowo brutalne wychowanie. Rząd z niejasnych przyczyn dąży do wyeliminowania takich jak oni, na które nasyła służby specjalne pod postacią śmiercionośnych dronów. Mężczyźni tylko zjednoczeni mają szanse na przeżycie. Czytaj dalej.

Beats, reż. Brian Welsch

Najlepsza filmowa impreza roku! Kino rewolucyjne i rewelacyjne zarazem. Pochodzące z serducha, naładowane energią, dudniące hipnotyzującym ravem, który zachęca nas do rozkręcenia na sali kinowej prawdziwego party i pokazania środkowego palca każdemu, kto chciałby narzucić nam swoją wolę. Brian Welsch ma duszę imprezowicza, ale nie brak mu również chłodu świadomości i głębszej refleksji. Czytaj dalej.