Krakowski Festiwal Filmowy #1 – Mała zagłada i wielka miłość

Pierwszy dzień festiwalu upłynął pod znakiem dwóch potężnych uczuć – wielkiej miłości i bezkresnej nienawiści. O tym pierwszym opowiedział Tomasz Drozdowicz w filmie otwarcia – „Koncert na dwoje” o dwóch miłościach życia dyrygenta Jerzego Maksymiuka, do muzyki i żony. O drugim natomiast opowiedział zarówno Mohammed Almughanni, wykorzystując do tego fikcyjną historię mieszkającego w Polsce emigranta z Palestyny, oraz Natalia Koryncka-Gruz we wstrząsającym studium dziedziczonej z pokolenia na pokolenie traumy wojennej.

Operacja, reż. Mohammed Almughanni

Palestyński reżyser studiujący w Łódzkiej Szkole Filmowej zrobił film o doświadczeniu życia w Polsce osoby spoza naszego kręgu kulturowego. W opowiadanej historii nietrudno usłyszeć echa głośnych, medialnych spraw, nie brakuje tu również nazbyt oczywistych tropów czy nadmiernie łatwego zagęszczania dramatu. Ale Almughanniego ostatecznie uratowała wyobraźnia – w ostatniej chwili film bowiem niespodziewanie skręca w stronę intrygującego political fiction. Czytaj dalej.

Mała zagłada, reż. Natalia Koryncka-Gruz

To film o tym, jak dziedziczy się traumę. Opowiada o zapośredniczonej przez zasłyszane opowieści pamięci, ale również o wyssanym z mlekiem matki lęku. Gdy matka Anny Janko miała dziewięć lat, ona i jej młodsze rodzeństwo na własne oczy zobaczyło, jak niemieccy żołnierze mordują ich rodziców. Taki sam los spotkał zdecydowaną większość mieszkańców wsi Sochy, „spacyfikowanej” za rzekome wspieranie partyzantów. Dziś Anna opisuje te wydarzenia w taki sposób, jakby sama je przeżyła, choć to przecież wspomnienia jej matki. Ale ten literacki, narracyjny zabieg ma zasadnicze znaczenie dla wydźwięku opowieści – jej sednem nie jest bowiem tragizm samego wydarzenia, co raczej rozciągnięte w czasie, rozłożone na kilka pokoleń pogrążanie się w traumie. Czytaj dalej.

Koncert na dwoje, reż. Tomasz Drozdowicz

„Koncert na dwoje” to film o miłości. Na pierwszym planie znajduje się ta do muzyki, wciąż nieprzeniknionej, choć nieustannie, żmudnie studiowanej. Na drugim jest jednak ta ważniejsza, do kobiety, która sama woli stać w cieniu swojego znacznie bardziej znanego męża – Jerzego Maksymiuka. Czytaj dalej.