Grecka nowa fala nie kojarzy się z kinem gatunkowym. A jednak, jeden z jego najważniejszych i najlepszych przedstawicieli nakręcił właśnie rasowy thriller – mroczny, mimo rozgrywania się w pełnym greckim słońcu, wypełniony moralnym brudem i bezwzględnym złem, którego nie jesteśmy w stanie wyplenić.
Mimo że Tzoumerkas zdecydował się na sięgnięcie po wyrazistą strukturę konwencji, nie odszedł za daleko od spraw, które w szczególny sposób dręczyły greckich reżyserów w ostatnich latach. Nadal mówi o kryzysie rodziny i degrengoladzie państwa – tym razem jednak te problemy zostały zaprzęgnięte do budowania mrocznej tajemnicy, którą należy odkryć. Tzoumerkas czerpie z kryminału, ale przerabia jego strukturę do własnych celów. Kryminalną zagadkę zadaje do rozwiązania niemal pod koniec filmu, a jej rozwiązanie nie zmienia spojrzenia na ukazywany świat.
To właśnie zgłębienie sekretów filmowego świata jest celem fabuły. Grek niemal perwersyjnie zagląda do ciemnych uliczek małego, prowincjonalnego miasteczka i równie mrocznych zaułków ludzkich dusz. W tym filmie nie ma pozytywnych bohaterów, wszyscy są w równym stopniu utaplani w krwi, alkoholu, rzygowinach i brudzie. Pokazywany świat śmierdzi i odpycha, jest obślizgły jak dopiero co wyciągnięty z wody węgorz.
Główną bohaterką jest niejaka Kochanowska, potomkini polskiego emigranta z lat 80., który przyjechał do Grecji, poślubił lokalną dziewczynę, którą całe życie niemiłosiernie tłukł. Być może dlatego jego córka jest postacią bezwzględną, brutalną i podstępną. A przy okazji pracuje w policji. Poznajemy ją, jak jest jeszcze członkiem zespołu do walki z terrorystami. Po jednej z akcji okazuje się jednak, że zagraża jej niebezpieczeństwo. Zostaje zmuszona do opuszczenia Aten i przeprowadzki na prowincję, gdzie obejmuje stanowisko szefa policji. Nie cieszy się tam poważaniem, na co prawdopodobnie bardzo ciężko pracowała. Jest wyzywana przez mieszkańców i pogardzana przez pracowników. Ale tam nikt nie jest bez skazy.
Drugą ważną postacią jest lokalna kobieta, pracownica fabryki przetwórstwa rybnego i siostra sławnego piosenkarza. Jest postacią enigmatyczną, jakby zalęknioną, spłoszoną, nieradzącą sobie z własnym życiem i wewnętrzną traumą. Jej tajemnice będziemy odkrywać pomału, do samego końca. Śledząc jej mizerne życie, jednocześnie oglądamy miejskie układy, podejrzane interesy głównych rozgrywających tamtejszego świata. Gdzie nie spojrzeć – brud i zło.
Wydaje się, że rysowanie świata przedstawionego w ciemnych barwach to wymóg konwencji thrillera. To prawda, ale wydaje się, że intensywność zła, nagromadzonego przez Tzoumerkasa, wykracza daleko poza potrzeby gatunku. W tej przesadzie można dopatrzeć się autorskiego komentarza do współczesnej Grecji, wstrząsanej faszystowską przemocą i kryzysem, który podkopał wiarę w państwo i tradycyjne, rodzinne wartości. Świat „Tajemnicy Morzy Sargassowego” jest przesiąknięty strachem przed upadkiem jakichkolwiek zasad.
Komentarze (0)