Krakowski Festiwal Filmowy – „Mała zagłada”, reż. Natalia Koryncka-Gruz

To film o tym, jak dziedziczy się traumę. Opowiada o zapośredniczonej przez zasłyszane opowieści pamięci, ale również o wyssanym z mlekiem matki lęku. Gdy matka Anny Janko miała dziewięć lat, ona i jej młodsze rodzeństwo na własne oczy zobaczyło, jak niemieccy żołnierze mordują ich rodziców. Taki sam los spotkał zdecydowaną większość mieszkańców wsi Sochy, „spacyfikowanej” za rzekome wspieranie partyzantów. Dziś Anna opisuje te wydarzenia w taki sposób, jakby sama je przeżyła, choć to przecież wspomnienia jej matki. Ale ten literacki, narracyjny zabieg ma zasadnicze znaczenie dla wydźwięku opowieści – jej sednem nie jest bowiem tragizm samego wydarzenia, co raczej rozciągnięte w czasie, rozłożone na kilka pokoleń pogrążanie się w traumie.

Film Korynckiej-Gruz nie jest kolejnym filmem o okropieństwach wojny czy świadectwem zbrodni. Choć punktem wyjścia jest przywołane wydarzenie z 1 czerwca 1943 roku, to film staje się przede wszystkim manifestem pacyfizmu i wielkim ostrzeżeniem przed tym, co niechybnie nadejdzie, gdy nie zmienimy swojego podejścia do tego, co żywe. Bo bohaterka filmu nie tylko wspomina, ale również snuje wizje przyszłości, projektuje alternatywne wizje historii i krytykuje to, co aktualne. Jej opowieść jest rozpisana na kilka pokoleń, na kilka wariantów historii i równocześnie rozciąga się w przeszłość i przyszłość. Stąd wielką wartość, nie tylko artystyczną, mają liczne fragmenty animowane – stają się bowiem ekwiwalentem pamięci, ale również ponurym znakiem tego, co być mogło lub być może.

Anna Janko jest nie tylko bohaterką, ale również autorką książki, na podstawie której powstał ten dokument. Opisała w niej historię odziedziczoną po matce, naocznego świadka zdarzeń, które nieustannie powracają w podświadomości kobiety. W filmie pojawia się zarówno ona, jak i jej matka, wujostwo, ale również córka. Trzy pokolenia pozostają skażone wojną, a każde z nich na własny sposób przepracowuje traumę. Najmłodsza „zarażona” najczęściej zwraca się ku przyszłości. Opowiada o współczesnych ubojniach, losie małych kurcząt, zamkniętych klatkach i skutecznie przekonuje, że nasza niewrażliwość na los zwierząt ma wiele wspólnego ze zobojętnieniem na śmierć ludzi w obozach. Z opowieści trzech kobiet z różnych pokoleń wyłania się absolutnie katastroficzna, czarna wizja przyszłości – bo to właśnie bardziej o niej jest film, niż o zbrodniach przeszłości. Bohaterki częściej niż inni pochylając się nad tym, co najtragiczniejsze w losach tej części świata oraz przepracowując na sobie wielką traumę nazistowskich zbrodni, mają ułatwiony dostęp do bardziej wyczulonej wrażliwości na nienawiść, agresję i obojętność, których współczesne objawy skrzętnie wypunktowują.

Ocena: 7/10