W kinach czuć już wiosnę. Niestety, oczekiwana przez wszystkich pora roku nie przynosi zazwyczaj światu filmu niczego ożywczego. Po sezonie oscarowym, który zawsze przypada na zimowe miesiące, nadchodzi okres przejściowy – z niewielką ilością głośnych premier i szczególnie oczekiwanych tytułów. Choć w marcu czeka na kinomanów kilka blockbusterów, parę interesujących filmów europejskich i jedna absolutna perełka, to dystrybutorzy musieli głęboko sięgnąć do swoich archiwów, by wypełnić terminarze. Na ekranach zagoszczą filmy nawet sprzed kilku lat, rekordzistę – kolumbijskie „180 sekund” – wyprodukowano w 2012 roku.
O Oscarach po raz ostatni
W pierwszy weekend marca wszedł do kin ostatni z filmów, które mogą poszczycić się nominacjami do tegorocznych Oscarów. Niestety nie otrzymał żadnych statuetek, choć na to zasługiwał – szczególnie w kategoriach aktorskich. Mam na myśli „Carol” Todda Haynesa, którą już recenzowałem. To kino doskonałe i zniewalające. Choć to dopiero początek miesiąca, obstawiam, że będzie najlepszym filmem marca. „Carol” jest pozycją obowiązkową nie tylko z powodu aktorskiego kunsztu Cate Blanchett i Rooney Mary, ale również ze względu na sposób opowiedzenia o niełatwej miłości dwóch kobiet, design obrazu, muzykę i zmysłowość.
Filmem, który dosłownie otarł się o oscarową galę jest kolejna głośna premiera marca, czyli „Wstrząs” Petera Landesmana z Willem Smithem w roli głównej. Aktor był wymieniany wśród pretendentów do otrzymania aktorskiej nominacji, a jego pominięcie przyczyniło się do nagłośnienia skandalu związanego z brakiem czarnoskórych aktorów wśród wyróżnionych przez Akademię. Czy Smith faktycznie zasłużył na nominację? Będzie można się o tym przekonać już w najbliższy piątek. We „Wstrząsach” wcielił się w rolę neurochirurga odkrywającego wśród swoich pacjentów – gwiazd NFL – groźnego schorzenia mózgu. Historia oparta na faktach.
Blockbusters’ time!
W oczekiwaniu na największe hity wiosennego sezonu – „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” i „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, które wejdą na ekrany odpowiednio w kwietniu i maju – miłośnicy kina popularnego będą musieli się zadowolić nieco mniej nagłośnionymi filmami. W pierwszy weekend marca wszedł do kin pierwszy z nich, czyli „Londyn w ogniu” Babaka Najafiego z Gerardem Butlerem w roli głównej, którego bohater musi ocalić świat przed spiskiem terrorystów. Kolejnym potencjalnym frekwencyjnym hitem, oczekiwanym przez fanów młodzieżowego s-f, jest następna część „Serii Niezgodna” pod tytułem „Wierna”. Nikogo nie mam zamiaru zachęcać, bądź zniechęcać do wybrania się na ten film: miłośnicy serii i tak pójdą, natomiast osoby, które nie zapoznały się do tej pory z wcześniejszymi losami Tris, raczej zignorują tę premierę.
Najciekawszą propozycją z grona spektakularnych filmów rozrywkowych mogą być „Psy mafii” znanego australijskiego reżysera Johna Hillcoata. Ten spec od męskiego kina gangsterskiego tym razem stworzył mroczne kino akcji o wzajemnych powiązaniach mafii i policji. Australijczyk znany jest ze swojego zamiłowania do brutalności, więc można spodziewać się niepohamowanej przemocy i wielu scen przeznaczonych tylko dla widzów dorosłych. Jeśli dodamy do tego niezłą obsadę – z Woodym Harrelsonem, Kate Winslet i Caseyem Affleckiem w rolach głównych – to wychodzi nam film, na który chyba warto czekać. Ja na pewno sprawdzę, co wyszło z takiej mieszanki – mam nadzieję, że coś wybuchowego.
Pośmiejemy się?
Od kilku lat mam wrażenie, że gatunek komedii znajduje się w kryzysie. Od czasu do czasu pojawi się wyjątek potwierdzający tę regułę, ale raczej nie znajdziemy go wśród filmów proponowanych nam przez dystrybutorów w tym miesiącu. Do kin wchodzi aż czterech reprezentantów tego wymierającego gatunku: „Zoolander 2”, „Siostry”, „Wszystko zostanie w rodzinie” i „Tata kontra tata”. Pierwszy z nich zdążył już wejść na ekrany i zgarnąć kilka nieprzychylnych recenzji. Kontynuacja losów sławnych modeli nie przypadła do gustu nawet zagorzałym fanom pierwszej części. Z trzech pozostałych najciekawiej zapowiada się francuskie „Wszystko zostanie w rodzinie” o egzotycznej wycieczce w głąb brazylijskiego buszu. Trailer obfituje we wtórne i nieprzekonujące żarty, ale jest ich i tak mniej niż w zwiastunach dwóch pozostałych propozycji. „Siostry” i „Tata kontra tata” wydają się składać z ogranych do cna klisz.
Kino europejskie
Gdy kinematografia amerykańska nie dostarcza wystarczającej liczby intrygujących filmów, zawsze można liczyć na kraje europejskiej. Tak jest również w tym miesiącu. Właśnie na starym kontynencie powstało aż siedem tytułów, które wejdą w marcu do kin. Najlepiej zapowiadają się dwie kolejne części tryptyku Miguela Gomesa „Tysiąc i jedna noc”. Pierwszą część można było oglądać w zeszłym miesiącu i była to jedna z najciekawszych propozycji lutego. Nie inaczej powinno być z „Opuszczonym” i „Oczarowanym”. Na uwagę zasługują również kontrowersyjne „Bang Gang” z Francji i „Dama w Vanie” z Wielkiej Brytanii. Pierwszy z nich reklamowany jest jako pokoleniowy film o stosunku do seksu współczesnych nastolatków. Slogan z pewnością na wyrost, ale trailer zapowiada kino bezpruderyjne i odważne. Mam jednak przeczucie, że sam film może nie podołać oczekiwaniom, a jego drapieżność zostanie złagodzona konserwatywnym morałem. Oby nie! Drugi natomiast zapowiada się na ciekawą mieszankę ciepłej komedii z dramatem. W roli głównej niezastąpiona Maggie Smith.
Aż dwie propozycje wchodzące do rodzimych kin pochodzą z krajów bałtyckich: estońskie „Na skrzyżowaniu wichrów” i litewsko-łotowsko-duńska koprodukcja „Złoty koń”. Pierwszy z nich jest artystyczną próbą przepracowania traumy związanej z deportacją nadbałtyckiej ludności dokonanej podczas II wojny światowej. Drugi natomiast jest dość tradycyjną rysunkową animacją rozgrywającą się w magicznym świecie baśni. Jeśli jesteśmy przy animacjach, to dla ich wielbicieli wspólnie przygotowali coś specjalnego Belgowie i Francuzi. Twórcy z tych krajów wyprodukowali animowaną wersję „Robinsona Crusoe”, na wyspie którego wiele do powiedzenia tym razem mają zwierzęta.
Z różnych stron świata
Bogato i różnorodnie zapowiadają się propozycje wyprodukowane poza Europą i Stanami Zjednoczonymi. Wśród nich znalazły się dwa tytuły docenione podczas zeszłorocznego Cannes: „Nawet góry przeminą” Jia Zhang-ke i „Zabójczyni” Hou Hsiao-hsiena. Pierwszy z nich, wymieniany przez niektórych jako najlepszy film canneńskiego konkursu, jest rodzinną epopeją rozgrywającą się w przeszłości, współczesności i przyszłości. Szczególnie ciekawie wypada sekwencja mająca miejsce się w niedalekiej przyszłości. Znalazło się w niej wiele krytycznych obserwacji dotyczących współczesnych Chin. Drugi natomiast jest reprezentantem kina wuxia – efektownych filmów opowiadających epickie historie o mistrzach sztuk walki. „Zabójczyni” miała ambicje uszlachetnić ten gatunek poprzez jego estetyzację i przeniesienie na teren kina artystycznego. Czy jej się udało? Zdania są podzielone.
Warto również wspomnieć o propozycji z Argentyny – „El Clan” Pablo Trapero. Jego reżyser otrzymał za ten film nagrodę na zeszłorocznym festiwalu w Wenecji. Film należy do gatunku thrillera i opowiada o losach członków rodzinnej mafii. Zwiastun zapowiada kino brutalne, ale nie pozbawione szczypty ironii i emocjonalności. Być może więcej bólu będą tu zadawać psychologiczne gry, niż pięści i pistolety. Czyżby południowoamerykański „Ojciec Chrzestny”?
Poza wymienionymi filmami do kin wejdą jeszcze: australijski dramat o rodzinnym sekrecie „Powrót” Simone’a Stone’a, również wyprodukowany w Australii dokument o śmiertelnie niebezpiecznym wpływie cukru na nasze zdrowie „Cały ten cukier” Damona Rameau, wspomniane już kolumbijskie „180 sekund” Alexandra Giraldo i hiszpańska „Obsesja zemsty” Andreasa Luque.
Kino wielkanocne
Nie można zapomnieć, że w tym roku święta wielkanocne będą miały miejsce już pod koniec marca. Z tego powodu filmowy miesiąc będzie nieco krótszy – w ostatni weekend do kin wejdą tylko „Cuda z nieba” Patricii Riggen, czyli przykład dość popularnego w ostatnim czasie kina chrześcijańskiego, nie opartego na wydarzeniach biblijnych, lecz krzewiącego religijne idee poprzez opowiadanie współczesnych historii, często opartych na faktach. Tak właśnie jest w przypadku tego filmu. Na początku miesiąca do kin weszła również realizacja typowo wielkanocna, czyli „Zmartwychwstały”. Jego oryginalność polega na tym, że znane z Biblii wydarzenia związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa opowiadane są z perspektywy oprawców – Rzymian.
Polskie kino
Na koniec tradycyjnie kilka słów o propozycjach naszej rodzimej kinematografii. W tym miesiącu na ekrany wejdą cztery polskie filmy: „Historia Roja” Jerzego Zalewskiego, polsko-francuska koprodukcja „Niewinne” Anne Fontaine, „Zdjęcie” Macieja Adamka i film dokumentalny o życiu i twórczości Piotra Łazarkiewicza „Nieobecność” Magdaleny Łazarkiewicz, czyli prywatnie żony zmarłego reżysera. Najgłośniej będzie zapewne o „Historii Roja” – pierwszej produkcji o Żołnierzach Wyklętych, na której ocenę z pewnością spory wpływ będą miały sympatie polityczne. Zapowiedzi zdradzają, że będzie do przykład kina patetycznego i rozegranego na wysokich rejestrach emocji, skierowanego do widzów przywiązanych do historii Żołnierzy Wyklętych, w którym nie będzie miejsca na jakiekolwiek historyczne czy moralne wątpliwości. Ciekawiej zapowiada się drugi film historyczny, czyli „Niewinne”, prezentowany już na festiwalu Sundance, gdzie zebrał przychylne opinie. To również historia rozgrywająca się zaraz po zakończeniu II wojny światowej, opowiadająca o konsekwencjach przemarszu przez Europę czerwonoarmistów. Być może właśnie ten film okaże się największą niespodzianką tego miesiąca? Oby!
Komentarze (0)