Niepamięć, reż. Christos Nikou

A w Grecji nowa fala wciąż nie opada. „Niepamięć” wpisuje się w ten jakże żywotny nurt współczesnego kina greckiego. Przypomina styl wczesnego Lanthimosa, choć jest może nieco bardziej wyciszony, minimalistyczny i mniej efekciarski. Ale „Niepamięć” to również kino jakby z równoległej rzeczywistości – niby do złudzenia przypominającej nas świat, ale jednak skrzywionej małą aberracją.

Tym razem elementem surrealnym jest tajemnicza choroba, na którą zapada duża część społeczeństwa – amnezja. Kolejne osoby znajdowane są w autobusach, na krawężnikach, na ławkach w parku – bez dokumentów i pojęcia, kim są, gdzie mieszkają i czy mają jakichś bliskich. Bohaterem „Niepamięci” jest mężczyzna, którego jedyną cechą charakterystyczną jest zamiłowanie do zajadania jabłek. On również trafia do szpitalnego oddziału zajmującego się cierpiącymi na tytułowe schorzenie. Państwo ma cały system opieki nad takimi ludźmi – wpierw poszukują bliskich, a następnie obdarzają nowymi tożsamościami, by każdy miał szanse rozpocząć swoje życie na nowo.

Śledzimy kolejne etapy procesu, przez które przechodzi bohater. Skwapliwie realizuje kolejne zadania, wyznaczone przez lekarzy. Mają one na celu uruchomienie pracy pamięci – choćby tej zakodowanej w naszej cielesności. Bohater próbuje jeździć na rowerze, samochodem, tańczyć, flirtować czy uprawiać seks – z większymi lub mniejszymi sukcesami. Ćwiczenia wydają się faktycznie pomagać – bohater niespodziewanie zaczyna śpiewać tekst popularnej piosenki czy podaje numer mieszkania z okresu sprzed amnezji. Aż można zacząć się zastanawiać, czy swojej choroby nie symuluje…

Nie ma w tym jednak żadnego napięcia czy dramaturgii. Jest raczej statyczność codziennej rutyny kolejnych ćwiczeń, następujące po sobie sceny rozbudowujące realia świata cierpiącego na tę dziwaczną przypadłość. Nikou nie bardzo interesuje, czy bohater udaje, czy nie. Skupia się raczej na kreowanie nienachlanej metafory, która zaczyna w subtelny sposób ujawniać się z kreowanej sytuacji. Okazuje się bowiem, że ukazane społeczeństwo nie tyle cierpi na niepamięć, co na samotność – każdy bowiem pozbawiony pamięci, pozostaje bez więzi, bez emocji, bez przywiązania. Nawet, gdy zabierze ich ze szpitala rodzina – jej członkowie zamieniają się w obce osoby.

Nikou opowiada o tym w bardzo zapośredniczony sposób – tak daleki od sugerowania czegokolwiek, że i ta interpretacja jest tylko jedną z możliwych. Przyczynia się do tego również bohater, który z kolei wydaje się robić wszystko, by zapomnieć i by pogrążyć się w samotności. Ale najwyraźniej ma ku temu swoje powody.

Ocena: 6/10