Tętno kina: 10 najciekawszych filmów grudnia

Grudzień jest zazwyczaj miesiącem jednego filmu. Od lat świąteczny termin przyciąga największe komercyjne hity, zazwyczaj będące częścią większej serii. Przez długi czas były to kolejne części „Władcy Pierścieni” i „Harry’ego Pottera”, ostatnio do głosu doszły „Gwiezdne Wojny” i wszystko wskazuje na to, że na lata zdominowały grudniowy termin. Jednak w tym roku grudzień ma do zaoferowania znacznie więcej niż niezobowiązującą rozrywkę na najwyższym poziomie. Końcówka roku dostarczy nam jeszcze sporo kinofilskiej przyjemności, bo właśnie na ostatni miesiąc 2016 roku dystrybutorzy pozostawili jeszcze kilka smakowitych filmowych kąsków. Przekonajcie się sami. Oto 10 najciekawszych premier grudnia:

sully

Sully, reż. Clint Eastwood, 2.12

Amerykanie potrzebują nowych bohaterów. Dobrze, że tym razem na takie miano zasłużył ktoś, kto uratował cały samolot pasażerów, a nie zawodowy zabójca, jakim był bohater poprzedniego filmu Eastwooda. Sully opowiada o pilocie samolotu, który musiał awaryjnie lądować na rzece Hudson. Ten niezwykle ryzykowny manewr powiódł się, ale stał się dopiero początkiem problemów bohaterskiego kapitana. Więcej o filmie w relacji z American Film Festival.

kubo-i-dwie-struny

Kubo i dwie struny, reż. Trevis Knight, 2.12

Znakomita i oryginalna animacja od prężnie rozwijającego się studia „Laika Entertaniment”, rozgrywająca się w Japonii czasów samurajów. Młody chłopiec za pomocą magicznych przyjaciół, uzbrojony w wyobraźnię i niesamowite historie, rusza na wyprawę, by pokonać prześladującego go wroga. Więcej o filmie pisałem już w recenzji.

Nieznajoma-dziewczyna

Nieznajoma dziewczyna, reż. Jean-Pierre i Luc Dardenne, 9.12

Każdy kolejny film braci Dardenne jest wydarzeniem o europejskiej randze, choć ostatnio sławni belgijscy bracia nieco obniżyli poziom swoich produkcji, czego „Nieznajoma dziewczyna” jest niestety przykładem. Niemniej, bracia Dardenne wciąż trzymają rękę na pulsie i przenikliwie przyglądają się problemom Starego Kontynentu. Więcej o filmie pisałem z festiwalu Nic Się Tu Nie Dzieje.

gimme-danger

Gimme Danger, reż. Jim Jarmusch, 9.12

Jarmusch kręci film o Iggy Popie i The Stooges? Brzmi znakomicie! Niestety efekt jest nieco słabszy, choć z pewnością nie zawiedzie fanów muzyka, któremu sławny reżyser wystawia piękną laurkę. Jednak nieprzekonani do skali talentu Iggy’ego nieprzekonanymi pozostaną, bo Jarmuschowi nie udało się udowodnić, że, jak zapewnia na wstępie swojego dokumentu, The Stooges to najlepszy zespół wszechczasów. Więcej o filmie w relacji z American Film Festival.

Ikona

Ikona, reż. Wojciech Kasperski, 9.12

Jeżeli chcecie wybrać się w grudniu na film dokumentalny, to zapomnijcie o „Gimme Danger” i idźcie koniecznie na „Ikonę”, czyli film, który zgarnął główną nagrodę podczas tegorocznego Krakowskiego Festiwalu Filmowego, wyprzedzając m. in. „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” Pawła Łozińskiego. Kasperski po latach od „Nasion” powraca do Rosji, by ponownie zagłębić się w jej duszę. Tym razem w tym celu zagląda do irkuckiego szpitala dla nerwowo chorych, a w twarzach tamtejszych pacjentów dostrzega prawosławne ikony, będące bramą do transcendencji. Więcej o filmie pisałem z Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

lotr-1

Łotr 1. Gwiezdne Wojny – historie, reż. Gareth Edwards, 15.12

To o tym filmie będzie w grudniu najgłośniej. Czy lubisz Gwiezdne Wojny, czy nie i tak zostaniesz zasypany gadżetami, reklamami i opiniami na temat tego filmu. „Łotr 1” jest pierwszym z zapowiadanej serii spin-offów sławnej sagi. Opowiada o oddziale, którego zadaniem miało być zdobycie planów Gwiazdy Śmierci. Trzeba przyznać, że pomysł, by uczynić zasygnalizowane, ale nierozwinięte w głównych filmach wątki, samodzielnymi fabułami, brzmi znakomicie. Podobnie, jak idea, by każdy z takich filmów był rozgrywany w klimacie innego gatunku. „Łotr 1” ma być ponoć klasycznym filmem wojennym, tyle tylko, że rozgrywającym się w odległej galaktyce. Ja już nie mogę się doczekać!

szczescie-swiata

Szczęście świata, reż. Michał Rosa, 23.12

Drugi obok „Ikony” polski film, na który warto zwrócić w grudniu uwagę. Rosa był do tej pory znany z kina społecznego i politycznego, „Szczęście świata” wyłamuje się z tego trendu. Choć również rozgrywa się na Śląsku, opowiada o małych szczęściach, których nie dostrzega się na co dzień. Skupia się na mieszkańcach jednej, przedwojennej kamienicy, których losy spina pewna piękna, młoda kobieta. Więcej o filmie przeczytacie w mojej relacji z Festiwalu Filmowego w Gdyni.

pasazerowie

Pasażerowie, reż. Morten Tyldum, 25.12

Za kamerą autor oscarowej „Gry tajemnic”, a przed Jennifer Lawrence i Chis Pratt. Grani przez nich bohaterowie budzą się z hibernacji, gdzieś w środku kosmosu, by doświadczyć samotności na sunącym w nieznane statku kosmicznym. Trailery zapowiadają trochę humoru, romansu, ale również akcji i przygody. To może być całkiem interesująca mieszanka, składająca się na idealny film na rodzinny, świąteczny wypad do kina.

siedem-minut-po-polnocy

Siedem minut po północy, reż. J. A. Bayona, 25.12

Dla nieco młodszych widzów znakomitym świątecznym filmem może być za to „Siedem minut po północy”, czyli spektakularna adaptacja bestsellera dla młodzieży, opowiadającego o przyjaźni chłopca z drewnianym potworem. Z pewnością nie zabraknie sporej dawki fantazji, magii i niesamowitości. Natomiast główny sprawca zamieszania, czyli drzewiaste monstrum, może okazać się znacznie fajniejszym gigantem niż ten od Stevena Spielberga.

paterson

Paterson, reż. Jim Jarmusch, 30.12

Polscy dystrybutorzy to nie lada kawalarze, bo na sam koniec roku zostawili jeden z najlepszych tegorocznych filmów. Bardzo skromny i subtelny „Paterson” to być może najlepszy film w dorobku Jarmuscha, który nieśmiało nazywa się arcydziełem. Nieśmiało, bo sam film nie ma takich ambicji, jest kameralną opowieścią o pewnym kierowcy autobusu, który w wolnych chwilach zajmuje się poezją. W filmie nie brakuje absurdalnego poczucia humoru, ciepła i poetyckiej atmosfery. W sam raz na nostalgiczny okres końca roku. Więcej o filmie pisałem z American Film Festival.