Krakowski Festiwal Filmowy – „Się zjada”, reż. Edyta Adamczak

Body horror, horror medyczny, kanibalizm, prawa zwierząt, żywność genetycznie modyfikowana, alienacja, standaryzacja pracy, piekło rutyny. To wszystko pomieściło się w oryginalnej, minimalistycznej, a przy tym wyjątkowo niepokojącej animacji Edyty Adamczak.

„Się zjada” opowiada o anonimowej kobiecie pracującej w zakładzie produkcji mięsa. Jej każdy dzień wygląda dokładnie tak samo. Spływa na ingerencji w genom zwierząt, wybijaniu z trzewi kur jaj i rozpłatywaniu świńskich bebechów, a kończy jednakową, samotną kolacją z kurczakiem z mikrofalówki w roli głównej. Adamczak wychwytuje z życia swojej bohaterki monotonię powtórzeń wciąż tych samych, żmudnych czynności, zamieniających jej egzystencję w ponurą groteskę, pełną zwierzęcej krwi, brutalności i całkowitego zobojętnienia – zarówno na życie zwierząt, jak i swoje.

Ten ponury rytm nie ulega zaburzeniu do momentu, kiedy kobieta znajduje żywe oko w wnętrznościach jednej z rozbieranych świń. Ten boski symbol wydaje się niebiańską interwencją, być może wskazówką, albo prośbą o opamiętanie w tym beznamiętnym, bezrefleksyjnym szale rzezi i konsumpcji. Ale Adamczak wydaje się pesymistką, która rysuje świat swojej bohaterki nie tylko grubą, oszczędną kreską, ale przede wszystkim smoliście czarną.

„Się zjada” to przykład filmu, w którym pod gatunkową i groteskową warstwą skrywa się wyraźnie zaznaczony krytyczny, społeczny nerw. Trudno nie zauważyć w nim mocnego, autorskiego głosu, który mówi o ważnych dla reżyserki sprawach w całkowicie bezkompromisowy sposób. Na pewno warto wsłuchać się w to, co tak mocne osobowości mają do powiedzenia!

Ocena: 6/10