Krakowski Festiwal Filmowy – „Harda”, reż. Marcin Polar

Tytułowa „Harda” to niedawno odkryta jaskinia w Tatrach, którą eksploruje bohater dokumentu. Ale ten tytuł pasuje również do opisu stanu ducha grotołaza, nieustającego we wdzieraniu się coraz głębiej w nikomu niezbadane zakątki wąskiego gardła jaskini. Hardy jest również twórca – Marcin Polar – który nie ustępuje swojego bohatera na krok, razem z nim zapuszcza się coraz dalej i dalej, ku totalnemu szaleństwu ciasnoty i ciemności. A przy tym ani na moment nie zapomina o odpowiednim ustawieniu światła i kompozycji kadru.

„Harda” wpisuje się w nurt filmów górskich, choć nie opowiada o wspinaczce, lecz raczej o czołganiu się w dół. Niewątpliwie czerpie inspiracje z dokumentów Marcina Koszałki, który w „Deklaracji nieśmiertelności” pokazał, jak powinno się łączyć kunszt sztuki operatorskiej z opowiadaniem o górach. Polar miał znacznie mniejsze pole do popisu, bowiem zamiast majestatu gór pokazuje wąskie przejścia ciemnych i mało fotogenicznych korytarzy jaskini. Pozostaje mu operować czernią i rachitycznymi wiązkami światła lampy-czołówki, rozbryzgami kropel i parą – co robi znakomicie, tworząc na ekranie momentami abstrakcyjne kompozycje, przywodzące na myśl dziwaczną mapę przedsionka piekła.

Drugą inspiracją wydaje się niedawny „Obiekt” Pauliny Skibińskiej, która również obserwowała człowieka w momencie ekstremalnej konfrontacji z naturą. Tam było nurkowanie pod lodem, tu grotołaztwo. Nie chodzi jednak tylko o podobieństwo tematu, a o jego opracowanie. W obu filmach skupiono się na stylizowaniu warstwy wizualnej i narracyjnej dramaturgii. O ile u Skibińskiej można było mówić o thrillerze, tak Polarowi bliżej do horroru – takiego spod znaku „Blair Witch Project”. Być może nie ma jump scarów, ale za to można zachorować na klaustrofobię.

Przed nią chronią jedynie krótkie, dające oddech ujęcia zimowego pejzażu Tatr, których przestrzenność dodaje ciasnoty korytarzom jaskini. „Harda” to nie tylko piękne zdjęcia i świetna robota reżyserska, ale przede wszystkim opowieść o wytrwałości i niezłomności – nieustającej ludzkiej potrzebie eksploracji. Wręcz irracjonalnej, na granicy szaleństwa i zatracenia – bo każdy kolejny krok grotołaza wydaje się być ostatecznym i nieodwracalnym, jakby szedł do bram piekieł bez możliwości zawrócenia.

Polar oddał w ten sposób uniwersalne ludzkie pragnienia i lęki, opakował je w minimalistyczną, wyrafinowaną operatorską formę, która zaświadcza o jego najwyższych filmowych umiejętnościach. „Harda” bez jednego wypowiedzianego słowa lepiej mówi o ludzkiej naturze, i jej ciemnych zaułkach, niż opasłe filozoficzne tomiszcza.

Ocena: 8/10