Krakowski Festiwal Filmowy – „Błoto”, reż. Alicja Błaszczyńska

Cóż może być bardziej banalnego od nieszczęśliwej miłości? Na szczęście autorce tej animacji – Alicji Błaszczyńskiej – udało się opowiedzieć o niej w nowy, oryginalny sposób, zmieniając perspektywę i znajdując wizualny ekwiwalent.

Zaproponowaną przez animatorkę nowością jest to, że tę banalną w gruncie rzeczy historię nieodwzajemnionego uczucia obserwujemy z perspektywy osoby, która odrzuciła czyjąś miłość. Jej widzialną reprezentacją jest natomiast doniczkowa roślina, którą chłopiec podarował bohaterce. Dziewczyna nie była nią zainteresowana, podobnie zresztą jak admiratorem, dlatego roślinkę wyrzuciła w tytułowe błoto i przestała odpowiadać na telefony nieszczęśnika. I dopiero w tym momencie poczuła, jak wielkim przekleństwem jest samotność, która w tym przypadku okazała się karą za odrzucenie miłości.

Historia więc szybko zmienia kurs i skupia się na szamotaninie dziewczyny, która nagle poczuła przypływ uczuć do odrzuconego chłopaka – lecz tym razem to on pogardził jego względami. Tak prosta, wręcz prozaiczna historia musiała zostać zaopatrzona w nietypową formę, by móc wzbudzić jakiekolwiek emocje. I takowej się doczekała. Tytułowa maź okazuje się metaforą pogrążania w rozpaczy, samotności i depresji. Błoto, w którym wylądowała donica, niczym zraniony człowiek przygotowało zemstę i przejęło cały świat bohaterki, która dosłownie zaczęła topić się w bagnie. Dlatego „Błoto” można czytać również jako bardzo specyficzne revenge movie, gdzie zemstę przeprowadził nie tyle odtrącony, co przyroda – bagno, robaki, ślimaki czy ptaki. Ten nagły atak natury na bohaterkę można również interpretować jako przypływ fizjologicznych potrzeb, których kobieta nie jest w stanie spełnić bez partnera – macierzyńskich, seksualnych, ale również po prostu odwzajemnienia miłości.

Ocena: 6/10