10 potencjalnych hitów 17. T-Mobile Nowe Horyzonty

Laureat tegorocznej Złotej Palmy „The Square” Rubena Ostlunda, najnowsze filmy Francoisa Ozona, Andrieja Zwiagincewa, Akiego Kaurismakiego, Michaela Hanekego czy Sofii Coppoli – największych hitów tegorocznej edycji T-Mobile Nowe Horyzonty nie trzeba raczej nikomu dodatkowo reklamować. To właśnie te tytuły ściągają na festiwal najwięcej uczestników i do ostatniego miejsca wypełniają sale kinowe. Ale nazwa wrocławskiej imprezy zobowiązuje, dlatego od zawsze festiwal był przede wszystkim miejscem, gdzie wypatrywało się kinematograficznych nowych horyzontów, czyli filmów, które wyznaczają nowe ścieżki rozwoju sztuki audiowizualnej. Sednem festiwalu od zawsze było wyszukiwanie perełek stworzonych przez nieznanych nikomu twórców, których za kilka lat będzie się oklaskiwało na galowych pokazach. Takiego zaszczytu w tym roku dostąpi co najmniej kilku twórców, których debiutanckie dzieła były w przeszłości pokazywane właśnie na Nowych Horyzontach. Mam na myśli choćby Kornela Mundruczó, Sebastiana Lelio czy Amata Escalante. O jakich filmach w tym roku będzie się najczęściej mówiło podczas długich, całonocnych dyskusji w klubie festiwalowym? Pozwoliłem sobie przedstawić swój typ 10 filmów, które mogą stać się cichymi przebojami tegorocznej edycji, a ich twórcy już niedługo, być może, zostaną ważnymi osobistościami w świecie artystycznego kina.

Nie jestem czarownicą, reż. Rungano Nyoni

Debiutancki film reżyserki urodzonej w Zambii, która z dystansu emigrantki opowiada o swoim rodzinnym kraju. Bohaterką jej filmu jest dziewczynka posądzona o bycie czarownicą, co jest jednoznaczne z napiętnowaniem i wykluczeniem ze wspólnoty. Film Nyoni wydaje się przypominać inne niedawne dzieła, opowiadające o sytuacji najmłodszych w Afryce: „Biały cień” i „Wiedźma wojny”. Oba sięgały po stylistykę realizmu magicznego, by w ten sposób wydobyć dramat losów dziecięcych bohaterów, nie odklejając się od kulturowych realiów miejsca, w którym toczy się akcja. Za każdym razem ta strategia przynosiła świetne rezultaty i skutkowała filmami zarazem niezwykle mocnymi, jak i niejednoznacznymi. Można mieć uzasadnione nadzieje, że w przypadku „Nie jestem czarownicą” będzie podobnie.

Nothingwood, reż. Sonia Kronlund

Na Nowych Horyzontach swoje ważne miejsce mają filmy, które zapisują białe plamy na kinematograficznej mapie świata. Dlatego jest więcej niż pewne, że dokument Soni Kronlund stanie się filmem szeroko dyskutowanym, bo przybliża fenomen audiowizualnej branży Afganistanu, nie bez powodu nazywanej tytułowym Nothingwoodem. Ta egzotyczna kinematografia być może nie ma takich funduszy jak Bollywood czy Hollywood, ale może się pochwalić swoją gwiazdą – Salimem Shaheenem – na której koncentruje się reżyserka. Dokumentalistka towarzyszy mu podczas kręcenia jego 111 filmu, opartego na dodatek na biografii aktora. Oczywiście jego sylwetka jest zaledwie pretekstem do opowiedzenia o całej tamtejszej branży, a przy okazji zgłębienia tajników historii i współczesności Afganistanu.

Suka, reż. Marianna Palka

Film podpisany przez szkocką reżyserkę o polskich korzeniach intryguje już samym opisem fabuły. Tym bardziej, że twórczyni upiera się, że do jej stworzenia zainspirował są autentyczny przypadek kobiety, która w pewnym momencie zamieniła się w… sukę – dosłownie. Z dnia na dzień zaczęła ujadać i zachowywać się jak na prawdziwego warczącego czworonoga przystało. W „Suce” tytułowa bohaterka to przykładna żona i matka, która w ten sposób buntuje się przeciwko pełnionej do tej pory roli. Ale efekt tej nagłej, wręcz kafkowskiej zmiany okazuje się znacznie mniej oczywisty niż mogłoby się wydawać. Film w niezwykle oryginalny sposób podejmuje problem sytuacji współczesnej rodziny, tożsamości i miejsca kobiet w dzisiejszym świecie.

Piękny kraj, reż. Francis Lee

„Piękny kraj” wydaje się być znacznie bardziej subtelną i wyciszoną, brytyjską wersją „Tajemnicy Brokeback Mountain”. Francis Lee również umieszcza akcję na prowincji, ale rezygnuje z analizy relacji między „innym” a zamkniętą społecznością, w zamian podejmując problem indywidualnej tożsamości i współczesnej męskości. Ponad 10 lat od głośnego filmu Anga Lee film o homoerotycznej miłości nie musi na szczęście opowiadać o niej w aurze skandalu, lecz może skupić się na emocjach i uczuciach rodzących się między bohaterami. Zwiastun filmu dowodzi, że zostały one wyrażone również w warstwie wizualnej – w zmysłowych, surowych, ale zarazem poetyckich zdjęciach brytyjskich pustkowi.

Zimowi bracia, reż. Hlynur Palmason

„Weź haust mroźnego powietrza, zaciągnij się śniegiem – i pozwól sobie na najdziwniejszą podróż zimową, jakiej doświadczyłeś w kinie” – pisze o filmie Palmasona na stronie festiwalu Małgorzata Sadowska. Już ten krótki opis daje nadzieje na kino co najmniej odświeżające i niesztampowe. Nadzieje te potwierdza dodatkowo dalszy opis fabuły, w którym pojawiają się odniesienia do baśniowości pożenionej z realizmem. Zazwyczaj połączenie tych dwóch rejestrów skutkuje dziełami wieloznacznymi i nieoczywistymi, na co liczę i tym razem.

Quality Time, reż. Daan Bakker

Groteska, ironia, czarny humor, gry komputerowe, legendy arturiańskie, kosmici i kryzys męskości – to wszystko i wiele więcej udało się zmieścić holenderskiemu twórcy w jednym filmie. Jego nagrodzone na festiwalu w Rotterdamie dzieło łączy konwencję teatru absurdu z obserwacją współczesności, ze szczególnym nachyleniem na znajdujących się w kryzysie mężczyzn, o których opowiada w kilku odrębnych przypowiastkach. Zapowiada się seans pełen niespodzianek, nieoczekiwanych interpretacji i nowych horyzontów języka filmowego.

Morderstwo w Hotelu Hilton, reż. Tarik Saleh

Nowe Horyzonty to także filmy oryginalnie przekształcające zasady kina gatunkowego. Takim wydaje się międzynarodowa koprodukcja wyreżyserowana przez Szweda Tarika Saleha, wykorzystująca klasyczne motywy zaczerpnięte z kina noir do opowiedzenia o Egipcie w przededniu rewolucji. Film więc nie tylko odznacza się gatunkowym nerwem, gęstą atmosferą i przedstawia zniuansowane sylwetki intrygujących bohaterów, ale również wnika w społeczno-polityczną sytuacją krajów uczestniczących w Arabskiej Wiośnie.

Ewolucja, reż. Lucile Hadzihalilovic

Niepokojące, autorskie kino science-fiction porównywane do body-horrorów Davida Cronenbegra. Wizyjna atmosfera, zwodnicze piękno zdjęć, unosząca się nad fabułą tajemnica i powoli narastające napięcie. To wszystko towarzyszy zwiastunowi filmu francuskiej reżyserki, opowiadającego o alternatywnej odnodze człowieczej ewolucji. Dzieło reżyserki wydaje się być ćwiczeniem myślowym, które ma być nie tyle błahą intelektualną rozrywką, co raczej wieloznaczną przestrogą.

Uczciwy człowiek, reż. Mohammad Rasoulof

Rasoulof podąża drogą Jafara Panahiego i również kręci filmy, przemycane na największe międzynarodowe festiwale, mimo oficjalnego zakazu wydanego przez irańskie władze. Podtrzymuje również świetną passę irańskich twórców. Jego „Uczciwy człowiek”, który otrzymał nagrodę Un Certain Regard podczas tegorocznego Cannes, opowiada o człowieku zagubionym w kruczkach prawnych opresyjnego systemu. Podobnie jak u Panahiego i Farhadiego, wychodzi więc od indywidualnego doświadczenia zwykłego człowieka, by zbudować na nim ogólną myśl, odnoszącą się do irańskiej współczesności.

Lato 1993, reż. Carla Simon

Debiut hiszpańskiej reżyserki, doceniony na tegorocznym festiwalu w Berlinie, jest częściowo oparty na jej wspomnieniach z dzieciństwa. Film opowiada o dziewczynce, która zostaje zmuszona do przeprowadzki na prowincję po śmierci obojgu jej rodziców. Mimo tak dramatycznych wydarzeń, z którymi musi zmierzyć się mała bohaterka, film oferuje dużo ciepła, miłości i subtelnego humoru. „Lato 1993” wydaje się dojrzałym spojrzeniem dziecka na dopiero co poznawany świat.