Szorty – „Pomiędzy słowami”: Tożsamość różnicy

Urodzona w Polsce reżyserka, pracująca na co dzień w Holandii i sama siebie nazywająca amsterdamką, nakręciła film o doświadczeniu bycia emigrantem. „Pomiędzy słowami” Urszuli Antoniak jest złożonym portretem człowieka o rozbitej osobowości, którą stara się poskładać, szukając figury idealnego Innego. Bo tożsamość jesteśmy w stanie określić tylko poprzez różnicę.

Dla kolegów z pracy jest Michaelem. Posługuje się nienaganną niemczyzną i idealnie wtapia w tłum białych kołnierzyków. Nikt nie daje mu do zrozumienia, że nie jest rodzonym berlińczykiem. Wydaje się, że znalazł swoje miejsce. Ale Michael nagle staje się Michałem, gdy w progu jego mieszkania staje dawno niewidziany ojciec. Rodzic jest bardziej zjawą, niż postacią z krwi i kości – starannie wymazywanym wspomnieniem, wyrzutem sumienia i ostatnim łącznikiem z miejscem pochodzenia.

Nakreślona przez Antoniak fabuła jest niezwykle prosta i układa się w metaforę – stanowi ilustrację doświadczenia emigracji, która zawsze wprowadza zakłócenia w tożsamości. Postaci ojca – granej przez Andrzeja Chyrę – daleko do realizmu, nie bez powodu została skonstruowana tak, by bardziej przypominała ducha. Jest zmorą, która nawiedza Michała – personifikacją tego wszystkiego, co chciałby w sobie zabić, bo przeszkadza mu w budowaniu nowego „ja”. W tym sensie „Pomiędzy słowami” jest zarazem dziełem romantycznym, opowiadającym o tym, w jaki sposób nieustannie nawiedza nas przeszłość, jak i filmem o duchach.

Ale Antoniak nie opowiada tylko o indywidualnym doświadczeniu, mówi również o stanie współczesnej Europy – hybrydycznej, zagubionej, nie potrafiącej odnaleźć się w nowej rzeczywistości nieustających przepływów. Pod pozorami delikatnej muzyki, wizualnej wrażliwości, elegancji czarno-białych kadrów pulsuje wyraźny krytyczny nerw. Polka bezlitośnie obnaża hipokryzję Europejczyków, zamieniających Stary Kontynent w twierdzę. Kreśli analogie między swobodnie przemieszczającymi się Europejczykami a tymi, którzy przybywają do Europy, by skorzystać z dobrobytu Zachodu. Stawia przy tym bardzo ciekawą tezę: niechęć do imigrantów spoza Europy bierze się z kryzysu tożsamościowego. Przyjeżdżający Afrykańczycy znakomicie nadają się do roli Innych, wobec których można się określić i budować swoją wyimaginowaną tożsamościową wyższość.

„Pomiędzy słowami” jest filmem niezwykle aktualnym i celnym, a przy tym bardzo starannie przygotowanym. Świetnie dobrani aktorzy – szczególnie para Gierszał/Chyra – delikatna muzyka i słusznie nagrodzone na festiwalu w Gdyni zdjęcia Lennerta Hillege składają się na niezwykle sugestywną całość, której daleko do dosłowności. Choć stawia na sugestie i metafory, to operuje niezwykle donośnym głosem – oby był słyszalny nie tylko w Polsce!

Ocena: 7/10