Recenzja – „Iluzja”

Marta Minorowicz nadała swojemu filmowi bardzo adekwatny tytuł. Produkcja bowiem sprawia wrażenie, że dokądś dąży, gdzieś zmierza. Ale to tylko iluzja, bo, jak się okazuje, historia raczej błąka się i grubi. Ostatecznie przewraca się o własne nogi i dość spektakularnie upada na twarz.

Punkt wyjścia jest ciekawy. Karolina zniknęła kilka lat temu, od tego czasu jej rodzice żyją tytułową iluzją – że warto wciąż wierzyć w jej odnalezienie. Wpadamy w tę historie w momencie, gdy rodzice znajdują się u kresu sił, ojciec powoli rezygnuje, matka chwyta się najdrobniejszego tropu. Czy to będzie opowieść o odejściu? Godzeniu się ze stratą? A może właśnie o chorobliwej wręcz nadziei? Można odnieść wrażenie, że jest o każdym z tych uczuć po trosze, co przynajmniej z początku wydaje się obiecujące.

„Iluzję” można byłoby zaliczyć do gatunku kryminału, gdyby nie fakt, że żadnego dochodzenia tu nie ma, a tajemnicę rozwiązuje się chałupniczo, po omacku. Zamiast tego jest dużo zmartwionej twarzy Agaty Buzek, grającej zrozpaczoną matkę. Jest ponura atmosfera, żałobna muzyka, przyciemnione kolory i ogóle przygnębienie. Minorowicz chyba próbuje oddać stan ducha bohaterów – tyle, że ten stan jest oczywisty. Wizualizacja rozpaczy niczego nie dopowiada, nie zgłębia, nie odkrywa. A historia stoi w miejscu.

Na chwile przed finałem zdaje się, że kulawo, bo kulawo, ale film idzie w stronę opowieści o traumie i niemożliwości ukojenia bólu. Jednak pod koniec autorzy dokonują wolny, nagle skręcają w nieoczekiwaną stronę, która burzy wszystko to, co przez cały film udało się tak mozolnie zbudować. Dokładają bowiem wątek metafizyczny. Tajemnica zaginięcia to najwyraźniej było dla nich za mało, trzeba było dodać jeszcze inne znaki zapytania. Dzięki temu zwrotowi akcji historia układa się w opowieść o solidarności zrozpaczonych – czymkolwiek miałaby ona być i na czym polegać. Rozpacz według twórców zdaje się przypominać las Pando, wyglądający jak każdy inny, a w rzeczywistości stanowiący jeden organizm, największy na świecie. To ciekawa myśl, ale zbyt krucha, rachityczna i wątła, by móc na niej budować większą fabułę. Tym bardziej tak, ostatecznie, mało przekonującą i oderwaną od estetyki całości.

Ocena: 5/10