Recenzja – „Holy Spider”

Abbasi nakręcił angażujący kryminał, który staje się formą dla pełnokrwistego kina społecznego z ważnymi wątkami politycznymi i genderowymi. W Iranie wszystko jest polityczne, bo najbardziej wrażliwe jest to, co znajduje się w sferze obyczaju. Abbasi znalazł historię sprzed lat, która jak żadna inna właśnie potrafiła związać w jedną całość prywatne i polityczne.

Mianem tytułowego pająka obwołano seryjnego mordercę, który zabijał w mieście Meszhed prostytutki. Abbasi nie robi tajemnicy z tego, kto jest oprawcą, a kim ofiary. Stawia sprawę jasno, bo nie intryga kryminalna jest tu najważniejsza. Istotniejszy jest motyw zabójcy i pytanie, dlaczego mężczyzna wciąż chodzi na wolności. Szukaniem odpowiedzi zajmuje się dziennikarka z Teheranu. Nie bez powodu wrzucona w tę sytuację zostaje kobieta.

To właśnie kategoria płci znajduje się w centrum – jak zresztą w całej arabskiej kulturze, która spycha kobiety na margines. Abbasi przez figurę prostytutki opowiada o opresyjności patriarchatu, w szczególności o jego hipokryzji. Skupia się właśnie na ofiarach, zagląda do ich domów, pozwala nam zapoznać się z ich bliskimi, szkicuje społeczne tło, które jest odpowiedzialne za to, że skończyły na ulicy. W tej rzeczywistości nie ma seksworkerek, to nie jest sprawa wolnego wyboru, to powszechnie napiętnowana profesja, która jest „zarezerwowana” do kobiet, z którymi los obszedł się jak najgorzej. A społeczeństwo traktuje je z dodatkową pogardą, bo reprezentują wszystko, czego boi się patriarchat.

Abbasi znakomicie to punktuje, podkreśla rolę makijażu, włosów, wyzywającego zachowania, które są jawnym znakiem „upadłości”. Jako Duńczyk irańskiego pochodzenia posiada niezbędny dystans, by demaskować zakłamanie tamtejszej kultury. I robi to w sposób wręcz przerażający. Najgorsze w tej opowieści nie jest zabijanie, lecz społeczna reakcja na morderstwa. „Pająk” sam siebie nazywa „czyścicielem ulic z brudu”, co jest przez męską część miasta przyjmowane ze zrozumieniem, wręcz sympatią. Abbasi znakomicie wskazuje na społeczne zależności, które uformowały się pod wpływem zajść.

Właśnie dlatego na pierwszy front wysyła kobietę, która przez swoje obyczajowe wyzwolenie staje się przeciwwagą dla zabójcy. Jest reprezentantką kultury liberalnej, która spogląda na tamtejszą rzeczywistość z niedowierzaniem – dokładnie tak jak my. Może nieco brakuje klasycznego napięcia przy rozwiązywaniu sprawy, ale ostatecznie to nie o gatunkową satysfakcję tu chodzi – raczej o psychologię tłumu i jednostki, która zostaje zakrzywiona pod wpływem fantazji i mrzonek. Abbasi jest brutalny, obnaża obłęd mordercy do końca. Obłęd, który zdaje się podzielać całe irańskie społeczeństwo.

Ocena: 7/10