Premiera tygodnia – „Piranie”: Zainfekowany narybek

W ostatnim czasie namnożyło się filmów i seriali o mafii – również tej włoskiej. Za popkulturowy obraz jej neapolitańskiej odmiany odpowiedzialny jest w dużej mierze Roberto Saviano. Kolejna jego książka – „Chłopcy z Paranzy” – posłużyła za fundament scenariusza do „Piranii”. Oferowane zarówno w książce, jak i w filmie spojrzenie na Gomorrę jest szczególne, bo skupia się na najmłodszym, wyjątkowo niebezpiecznym narybku o ostrych zębach.

Reżyser – Claudio Giovannesi, odpowiedzialny również za serial „Gomorra” – opowiada o paczce przyjaciół. Na pierwszy rzut oka nic ich nie wyróżnia – to typowi nastolatkowie, którzy chcieliby dobrze wyglądać, nosić modne ciuchy i podrywać dziewczyny w klubach, do których ochraniarze nie chcą ich wpuścić. Jest w nich jednak coś, co z czasem zaczyna nas niepokoić: przyzwolenie na przemoc, łatwość przekraczania granic, fascynacja światem lokalnej mafii.

Pseudonimy neapolitańskich gangsterów znają lepiej niż przydomki piłkarskich gwiazd. „Amerykanin” czy „Huragan” to ich idole, choć wolelibyśmy, by byli nimi Arek Milik czy Piotr Zieliński, gwiazdy lokalnej drużyny piłkarskiej. Ale być może to specyfika miejsca. Neapol wydaje się miastem do szpiku przesiąkniętym mafijnymi układami i wszędobylską przemocą. Dzieciaki jeżdżą tam po ulicach z bronią, a gangsterzy ściągają haracze nawet od drobnych straganiarzy. Dzielnice są jasno podzielone, wpływy ustalone, nie ma gdzie uciec od mafii, zarówno tej manifestującej się w gangsterach, jak i mitologii, która infekuje umysły i dusze nastolatków.

Właśnie w takich realiach żyje Nicola i jego kumple. Od dziecka towarzyszą im historie mafijnych rodów – jednych się nienawidzi, drugich wychwala. Jedne opowieści przypominają legendy o Robin Hoodzie – sprawiedliwym rzezimieszku, inne – krwawy horror. Nic dziwnego, że pewnego dnia, gdy chłopcy powoli zaczynają być mężczyznami, zamarzy im się napisanie swojej własnej historii.

Giovannesi przygląda się procesowi wchodzenia w mafijne struktury, walkę o władzę i wpływy – zarówno między dzielnicami, jak i wewnątrz grupy mafijnej „młodzieżówki”. Śledzi w ten sposób przełamywanie kolejnych barier moralnych, stawianie małych kroczków ku moralnemu zatraceniu. Ale Włoch nie przygląda się chłopakom z perspektywy moralności – nie ona go na dobrą sprawę interesuje. Nie jest żadnym kaznodzieją, opowiadającym historyjkę ku przestrodze. Raczej skupia się na społecznym tle, tropiąc w nim źródła przemocy. Zastanawia się, skąd pochodzi zło.

Przy tym nieustannie jest bardzo blisko swoich nieletnich bohaterów. Zagląda do ich domów, podpatruje podczas zabawy, przy zadzierzganiu nowych znajomości, przy zakochiwaniu się. Patrzy, jak młodzież dojrzewa, co ją kształtuje, co jest dla niej ważne i w jaki sposób udaje im się to osiągnąć. „Piranie” to również film o wchodzeniu w dorosłość, czyli klasyczne coming-of-age.

Film Giovannesiego przypomina nasze rodzime „Młode wilki”. Tu również duży nacisk kładzie się na kwestie konsumpcjonizmu, wyścigu o prestiż w grupie i społeczeństwie. Młodzi Włosi w sklepie z drogimi, upragnionymi, ciuchami przypominają Cichego i Biedronę, dla których miarą wszechrzeczy było posiadanie. Zarówno bohaterowie filmu powstałego dwie dekady temu, jak i tego współczesnego nie mają wyboru – by móc realizować swoje marzenia, muszą handlować trawą, ściągać haracze, zastraszać, wszczynać wojny gangów, a ostatecznie nawet zabijać.

Ale Giovannesi nie daje jednej odpowiedzi na pytanie: skąd zło. Raczej odmalowuje szeroką panoramę – spogląda na życie społeczne i ekonomiczne oraz zagląda w dusze swoich bohaterów. Mimo to, najwięcej miejsca poświęcił kwestii infekowania kolejnych pokoleń – zapładniania ich wyobraźni legendarnie nobliwą przemocą, kultem broni i sprawiedliwych mafiosów, którzy chronią swoje dzielnice, a nawet dają zwykłym ludziom pracę. Marco Bellocchio w swoim najnowszym filmie – „Zdrajca” – postanowił rozprawić się z tą nieprawdziwą legendą narosłą wokół włoskiej mafii. „Piranie” natomiast pokazują, jak trudna może być to walka.

„Piranie” są utrzymane w poetyce realizmu, przypominającej formą słynną „Gomorrę” Matteo Garrone. Kamera jest w ciągłym ruchu, nieustannie trzyma się blisko twarzy bohaterów, jakby łapała je na muszkę. To oczywiście potęguje wrażenie autentyzmu, wciąga w świat przedstawiony i pozwala jeszcze głębiej wchodzić w społeczne, ekonomiczne i polityczne konteksty ukazanej rzeczywistości. Z tej perspektywy młodzi bohaterowie jawią się wręcz jako ofiary – zwodniczego kultu przemocy, nieprawdziwej legendy mafii, wszędobylskiego konsumpcjonizmu i niedostępnego dla zwykłych chłopaków świata luksusu.

Giovannesi udowodnił, jak ważnym i aktualnym problemem jest mafia we Włoszech, która nie tylko terroryzuje zwykłych mieszkańców, ale przede wszystkim nieopatrznie może stać się atrakcyjnym wzorem do naśladowania dla najmłodszych. Piranie potrafią kąsać, ale ktoś musiał je wcześniej rozsmakować w krwi.  

Ocena: 7/10