Oscary 2018: analiza, przewidywania, typy

„And the Oscar goes to…” – to sławne zdanie już dziś w nocy zabrzmi po raz 90. w historii. Czego możemy się spodziewać? Zdaje się, że wiemy już bardzo dużo, choć nauczeni doświadczeniem, powinniśmy zachować nieco pokory. Bo ponownie może się okazać, że napięcie nie opadnie nawet po wyczytaniu zdobywcy statuetki w najważniejszej kategorii. Zeszłoroczna wpadka z pewnością będzie rzutować na tegoroczną galę – już pojawiły się plotki, że feralna para Faye Dunaway i Warren Beatty otrzyma szansę na rehabilitację i ponownie wręczą Oscara za najlepszy film. A w czyje ręce on powędruje?

Najlepszy film

W tej kategorii zazwyczaj wszystko jest wiadome na długo przed galą. Faworytami są zazwyczaj te filmy, które uzyskały najwięcej nominacji, bądź zbierają wybitnie dobre recenzje wśród fachowców. W tym roku może być inaczej – czego nauczyło nas zeszłoroczne, niespodziewane zwycięstwo „Moonlight” nad faworyzowanym „La La Land”. Okazuje się bowiem, że gusta Akademii ewoluują i stanowią odpowiedź na społeczne zapotrzebowanie, medialne narracje i kulturowe dyskursy. Wpływ na końcowy wynik może mieć więc na przykład krytyka polityki Donalda Trumpa, co faworyzowałoby anty-trumpowską baśń „Kształt wody”, ale również skandale obyczajowe i kobiece protesty przeciwko molestowaniu seksualnemu w Hollywoodzie, co faworyzowałoby z kolei zarówno wyreżyserowane przez jedyną kobietę w stawce „Lady Bird”, ale również film z niezwykle wyrazistą kobiecą bohaterką „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Wciąż na akademików może oddziaływać zarzut o dyskryminację społeczności czarnoskórej, co może zostać przekute w statuetkę dla „Uciekaj!”. Natomiast ukłonem w stronę seksualnych mniejszości mogłaby być nagroda dla „Tamte dni, tamte noce”, a mocnym politycznym głosem przeciwko pęczniejącej kulturze fake newsów byłaby z pewnością nagroda dla „Czwartej władzy”. Przy tak trudnym wyborze, kiedy wskazanie filmu wiąże się ściśle z polityczno-społeczną deklaracją, wybierający mogą zdecydować się na wybór bezpieczny i oddać głos na niezwykle dobrze przyjętą „Dunkierkę” czy „Nić widmo”, rolą w której żegna się z aktorstwem ulubieniec Akademii Daniel Day-Lewis.

Jak widać, możliwości jest niezwykle wiele i każda wydaje się w jakiś sposób uzasadniona. Niemniej jednak wskazuje się dwóch głównych faworytów: lidera pod względem otrzymanych nominacji „Kształt wody” oraz „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, który otrzymał nagrodę za wybitny występ filmowego zespołu aktorskiego podczas gali SAG, co zazwyczaj przekłada się na zwycięstwo w najważniejszej kategorii podczas Oscarów. Ponoć wysoko na liście Akademików znajduje się również, dość nieoczekiwanie, „Uciekaj!”, które mogłoby powtórzyć sukces równie skromnego „Moonlight”.

Nominowani:

„Czas mroku”

„Czwarta władza”

„Dunkierka”

„Kształt wody”

„Lady Bird”

„Nić widmo”

„Tamte dni, tamte noce”

„Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” – zwycięży, powinien zwyciężyć

„Uciekaj”

Najlepszy reżyser:

W tej kategorii akurat raczej wszystko jest jasne. Każde inne rozstrzygnięcie niż tryumf Guillermo del Toro byłoby niemałą niespodzianką. Inny scenariusz dopuszczam jedynie w przypadku, jeżeli akademicy postanowią nagrodzić „Kształt wody” w najważniejszej kategorii. Akademia nie lubi łączyć tych nagród, by rozdzielając je, pogodzić dwóch największych faworytów. Również przez to, że statuetka dla del Toro jest niemal pewna, największym faworytem głównej kategorii są „Trzy billboardy…”, których reżyser nie ma nawet nominacji w kategorii „Najlepszy reżyser”. Jeżeli należałoby szukać najpoważniejszego kontrkandydata dla twórcy „Kształtu wody”, to wydaje się nim Christopher Nolan. Ale nie można zapomnieć, że akademicy mogą wykazać się wyjątkową poprawnością polityczną i nagrodzić niezwykle rzadko pojawiającą się w tej kategorii kobietę – w tym wypadku Gretę Gerwig – czy równie rzadko widzianego reżysera czarnoskórego, czyli tym razem Jordana Peele.

Inną kwestią pozostaje, komu ta statuetka najbardziej się należy. Ja osobiście przyznałbym ją Paulowi Thomasowi Andersonowi za kunsztowność i wysublimowanie „Nici widmo”, choć również wciąż jestem pod wrażeniem technicznej precyzji pracy Nolana przy „Dunkierce”, Del Toro absolutnie nie jest moim faworytem, choć doceniam sposób, w jaki stworzyć spójny świat „Kształtu wody” z tak bardzo różnorodnych elementów.

Nominowani:

Christopher Nolan, „Dunkierka”

Guillermo del Toro, „Kształt wody” – zwycięży

Greta Gerwig, „Lady Bird”

Paul Thomas Anderson, „Nić widmo” – powinien zwyciężyć

Jordan Peele, „Uciekaj!”

Najlepszy aktor pierwszoplanowy:

Kolejna kategoria, w której ponownie praktycznie wszystko wiadomo. Wszelkie możliwe laury zdobywa za swoją rolę w „Czasie mroku” Gary Oldman i z pewnością to jemu przypadnie w udziale zdobycie złotej statuetki. Akademia uwielbia takie role – w których aktor zmienia się fizycznie, bądź musi zmagać się z toną charakteryzacji. W tym wypadku dochodzą jeszcze walory czysto aktorskie. Oldman włożył bardzo wiele w graną rolę, kreując na ekranie postać Winstona Churchilla, jakiej jeszcze kino nie widziało. Choć cenię sobie tę rolę, osobiście preferuję inny typ aktorstwa – prezentowany przez Daniela Day-Lewisa w „Nici widmo”, czyli oszczędne, delikatne i niezwykle sugestywne i emocjonalnie przekonujące. Choć Anglik zdobył już w swojej karierze aż trzy statuetki, chętnie przyznałbym mu jeszcze czwarta, która zwieńczyłaby karierę tego wybitnego aktora, żegnającego się z aktorstwem.

Nominowani:

Gary Oldman, „Czas mroku” – zwycięży

Daniel Day-Lewis, „Nić widmo” – powinien zwyciężyć

Danzel Washington, „Roman J. Israel, Esq.”

Timothee Chalamet, „Tamte dni, tamte noce”

Daniel Kaluuya, „Uciekaj!”

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa:

W tym roku kategorie kobiecie są niezwykle mocno obsadzone, choć mają swoje murowane faworytki. W kategorii aktorki pierwszoplanowej raczej nie będzie miała sobie równych Frances McDormand, na której opiera się cała maestria „Trzech billboardów…”. Ale dokładnie to samo można powiedzieć o Margot Robbie i niesprawiedliwie pominiętym w głównej kategorii „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”, o Saoirse Ronan i „Lady Bird” czy niemej roli Sally Hawkins w „Kształcie wody”. Wyraźnie od tej mocnej stawki odstaje jedynie Meryl Streep z rolą w „Czwartej władzy”, ale już od kilku lat wiadomo, że Oscary nie mogłyby się odbyć bez jej nominacji.

Nominowane:

Meryl Streep, „Czwarta władza”

Margot Robbie, „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”

Sally Hawkins, „Kształt wody”

Saoirse Ronan, „Lady Bird”

Frances McDormand, „Trzy billboardy…” – zwycięży, powinna zwyciężyć

Najlepszy aktor drugoplanowy:

Ta kategoria również posiada swojego faworyta i jest nim Sam Rockwell za rolę w „Trzech billboardach…”. I choć raczej nikt mu nie zagrozi, ma kilku mocnych kontrkandydatów. Pierwszym z nich jest Christopher Plummer, który stworzył naprędce znakomitą role w „Wszystkich pieniądzach świata”, ekspresowo zastępując oskarżonego o molestowanie seksualne Kevina Spaceya – nagroda dla niego byłaby również mocną deklaracją w kwestii #metoo. Ale ponoć drugi w kolejce po Oscara jest kto inny, mianowicie Willem Defoe za rolę w karygodnie skrzywdzonej brakiem większej ilości nominacji „The Florida Project”. Niemniej, bardzo ucieszę się z nagrody dla Rockwella, który potrafił w niezwykle przekonujący sposób stworzyć tragikomiczną postać, która doznaje nagłej wewnętrznej przemiany.

Nominowani:

Richard Jenkins, „Kształt wody”

Willem Defoe, „The Florida Project”

Woody Harrelson, „Trzy billboardy…”

Sam Rockwell, „Trzy billboardy…” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Christopher Plummer, „Wszystkie pieniądze świata”

Najlepsza aktorka drugoplanowa:

Druga niezwykle mocno obsadzona kobieca kategoria, w której aż trzy kandydatki zasługują na laury. Nie obrażę się, jeżeli po statuetkę sięgnie ktoś z trójki Laurie Metcalf, Lesley Manville, Allison Janney, ale to właśnie ta ostatnia jest wskazywana jako murowana faworytka – i bardzo dobrze, bo stworzyła niezwykle zniuansowaną tragiczno-komediową postać w „Jestem najlepsza. Ja, Tonya” za pomocą oszczędnego repertuaru chwytów aktorskich.

Nominowane:

Allison Janney, „Jestem najlepsza. Ja, Tonya” – zwycięży, powinna zwyciężyć

Octavia Spencer, „Kształt wody”

Laurie Metcalf, „Lady Bird”

Lesley Manville, „Nić widmo”

Mary J. Blige, „Mudbound”

Najlepszy scenariusz oryginalny:

Kategorie scenariuszowe są zazwyczaj kategoriami, w których przyznaje się Oscary bardziej za zasługi niż za autentyczną jakość tekstu. Często nagroda stanowi zadośćuczynienie za brak statuetki w głównej kategorii. I bardzo możliwe, że właśnie tak będzie w tym roku, bo do grona faworytów zalicza się w tym przypadku „Uciekaj!”. Ale kto wie, jeżeli w głównej kategorii będzie tryumfować „Kształt wody”, to za scenariusz najprawdopodobniej dostanie statuetkę autor „Trzech billboardów…”. Jeżeli mielibyśmy patrzeć jedynie na jakość opowieści, to Martin McDonagh nie miałby sobie równych.

Nominowani:

„I tak cię kocham”

„Kształt wody”

„Lady Bird”

„Trzy Billboardy…” – powinien zwyciężyć

„Uciekaj!” – zwycięży

Najlepszy scenariusz adaptowany:

W tej kategorii również wygra film, który nie otrzyma głównego lauru, tym bardziej, że jako jedyny ze stawki jest nominowany w kategorii „najlepszy film”. Mowa oczywiście o „Tamtych dniach, tamtych nocach”, które są murowanym faworytem w tej kategorii – właśnie dlatego, że każdy z jego konkurentów nie znalazł się w najważniejszej kategorii. Ale w przypadku tego filmu również jakość tekstu miała znaczenie – delikatnego, zniuansowanego, subtelnego, a przy tym sugestywnego. To świetna adaptacyjna robota i zwyczajnie znakomita historia, do której chce się wracać.

Nominowani:

„Disaster Artist”

„Gra o wszystko”

„Logan: Wolverin”

„Mudbound”

„Tamte dni, tamte noce” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Najlepszy film nieanglojęzyczny:

Ta kategoria zaliczana do tych, w których najtrudniej wytypować zwycięzcę. Rozum podpowiada, że Oscar powinien powędrować do kogoś z twórców mocnych europejskich tytułów – „The Square” lub „Niemiłość”. Jednak amerykańscy specjaliści dość niespodziewanie typują inaczej, bowiem stawiają na „Fantastyczną kobietę”, której odtwórczyni głównej roli – Daniela Vega – była ponoć bardzo blisko otrzymania nominacji w kategorii „najlepsza aktorka”. Ja wolałbym jednak, by statuetka powędrowała do kogoś z Europy, najlepiej do Andrieja Zwiagincewa.

Nominowani:

„Dusza i ciało”

„Fantastyczna kobieta” – zwycięży

„L’insult”

„Niemiłość” – powinna zwyciężyć

„The Square”

Najlepsza muzyka:

Bardzo cenię każdy z tegorocznych soundtrucków – wszystkie mają wiele do zaoferowania i zostają w głowie po seansie, a to przecież bardzo wiele. Nigdy bym nie pomyślał, że najbardziej będę trzymał kciuki za kompozytora, który w pewnym momencie zaczął już zjadać własny ogon i multiplikował te same nuty. Jednak to, co zrobił Hans Zimmer w „Dunkierce”, zdecydowanie zasługuje na Oscara, bo jego tykająca elektronika „robi’ ten film na równi z montażem i reżyserią. Ale faworyt Akademii jest inny, a jest nim Alexandre Desplat z muzyką do „Kształtu wody”, która niebezpiecznie zbliża się do klimatu „Amelii” – cały film zresztą również przypomina film Jeuneta, więc to chyba nie jest zarzut.

Nominowani:

Hans Zimmer, „Dunkierka” – powinie zwyciężyć

John Williams, „Gwiezdne Wojny. Ostatni Jedi”

Alexandre Desplat, „Kształt wody” – zwycięży

Jonny Greenwood, „Nić widmo”

Carter Burwell, „Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri”

Najlepsza piosenka:

Muzyka latynoska, przebojowy pop, R&B czy delikatna alternatywa? Na co zdecyduje się Akademia? Faworytami są ponoć „Remember Me” z „Coco” i „This is Me” z „Króla rozrywki” – czyli nic oryginalnego: muzyka z animacji i poprawny pop z pozytywnym przesłaniem. Żaden z tych wyborów mnie nie przekonuje, bo w tym gronie tylko jedna piosenka odznacza się oryginalnością i dodaje coś do filmu, w którym się pojawia. Mowa oczywiście o „Mystery of Love” Sufjana Stevensa z „Tamte dnia, tamte noce”. Niestety, jego akcje nie stoją zbyt wysoko…

Nominowani:

„Remember me”, „Coco” – zwycięży

„This is me”, „Król rozrywki”

„Stand Up for Something”, „Marshall”

„Mighty River”, „Mudbound”

„Mystery of Love”, „Tamte dni, tamte noce” – powinna zwyciężyć

Najlepsze zdjęcia:

Czy Roger Deakins po 14 nominacjach w końcu doczeka się statuetki? Wszystko na to wskazuje i jak najbardziej na to zasłużył, bo wszystko co dobre w przyzwoitym „Blade Runnerze 2049” wzięło się właśnie ze znakomitego opracowania wizualnego. Wydaje się, że jedynym który mógłby mu zagrozić jest Hoyte Van Hoytema za zdjęcia do „Dunkierki”. Obaj na statuetki zasługują, choć ja będę trzymał kciuki za Rachel Morrison, ale tylko z przekory, bo jest pierwszą kobietą nominowaną w tej kategorii.

Nominowani:

Roger Deakins, „Blade Runner 2049” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Bruno Delbonnel, „Czas mroku”

Hoyte Van Hoytema, „Dunkierka”

Dan Laustsen, „Kształt wody”

Rachel Morrison, „Mudbound”

Najlepszy pełnometrażowy film animowany:

To kategoria, która interesuje nas najbardziej, bo mamy w niej naszego reprezentanta – „Twojego Vincenta”. Na zbyt wiele nie powinniśmy jednak liczyć, bo w stawce jest film ze stajni Pixara, co praktycznie z automatu oznacza jego zwycięstwo. Nie będzie to jednak niesprawiedliwe, bo „Coco” jest zwyczajnie najlepszym filmem z nominowanej stawki – i choć będę trzymał kciuki za „Vincenta”, to uznam, że sprawiedliwości stało się zadość, gdy statuetkę odbiorą twórcy „Coco”.

Nominowani:

„Coco” – zwycięży, powinien zwyciężyć

„Dzieciak rządzi”

„Fernando”

„The Breadwinner”

„Twój Vincent”