Oscary 2017: analiza, przewidywania, typy

W nocy z niedzieli na poniedziałek zostaną wręczone najważniejsze statuetki w branży filmowej. Ale już dziś sporo wiemy. Posiadamy mocne przesłanki, by móc wskazywać na murowanych faworytów w każdej z kategorii. Jak co roku, wręczenie Oscarów poprzedzały mniejsze gale różnych branżowych gildii. Jednak nikt nie fascynowałby się tą nocą, gdyby podczas niej nie zdarzały się mniejsze lub większe niespodzianki.

Jak będzie w tym roku? Wydaje się, w przeciwieństwie do ostatnich kilku lat, że tym razem całą galę zdominuje jeden film, który może pochwalić się aż 14 nominacjami, czyli „La La Land”, choć przynajmniej w kilku kategoriach będzie mu bardzo trudno wyprzedzić konkurentów. Jeśli chodzi o samą galę, to możemy się spodziewać wielu nawiązań do obecnej sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych. Nawet jeżeli prezydentura Trumpa nie zostanie wykorzystana w żartach prowadzącego – Jimmy’ego Kimmela – to z pewnością odbierający statuetki nie odmówią sobie prawa do licznych politycznych nawiązań.

No dobrze, jeżeli mniej więcej już wiemy, w jakim klimacie zostanie poprowadzona tegoroczna gala, to sprawdźmy, kto jest faworytem w poszczególnych kategoriach. Jak zwykle, faworytami niekoniecznie są ci, którym faktycznie statuetki się należą. Nie mówię już nawet o filmach, które całkowicie zostały zignorowane przez członków Akademii, jak na przykład „Paterson” Jima Jarmuscha czy „Milczenie” Martina Scorsese, które musiało zadowolić się jedną nominacją za zdjęcia. Poniżej analizuję najważniejsze kategorie i wskazuję na faworytów oraz tych, którzy najbardziej zasłużyli na nagrody. A Wy na kogo byście oddali swój głos, gdyby to od Was zależało, kto w tym roku sięgnie po złotą statuetkę?

Najlepszy film

W najważniejszej kategorii konkuruje ze sobą dziewięć filmów. Tegoroczny zestaw jest wyjątkowy. Żaden z nominowanych filmów nie posiadał budżetu przekraczającego 50 milionów dolarów. Najdroższym w stawce jest „Nowy początek”, a faworyzowany „La La Land” kosztował zaledwie 30 milionów. Rzadko się zdarza, by wszystkie filmy należały do kategorii filmów, jak na hollywoodzkie standardy, niskobudżetowych. Dla porównania, w zeszłorocznej stawce znalazła się m. in. kosztująca 135 mln „Zjawa” czy warty 150 mln „Mad Max”. Choć sprzed nosa statuetkę w najważniejszej kategorii zgarnął im „Spotlight” z budżetem na poziomie zaledwie 20 mln. Być może producenci zauważyli, że chcąc nakręcić oscarowy przebój, wcale nie trzeba inwestować grubych milionów. Jeśli chodzi natomiast o walory artystyczne nominowanych filmów to tegoroczna stawka wydaje się wyjątkowo mocna. Trzy z nich to filmy ocierające się o wybitność („La La Land”, „Manchester by the Sea”, „Moonlight”), dwa kolejne („Aż do piekła” i „Nowy początek”) są bardzo przyzwoite, „Ukryte działania” i „Lion. Droga do domu” sprawne, lecz nazbyt klasyczne, a stawkę dopełniają dwa już znacznie słabsze dzieła: „Przełęcz ocalonych” i „Fences”. Moim osobistym faworytem jest „Manchester by the Sea”, który wyróżnia się na tle konkurencji na każdej płaszczyźnie, począwszy od perfekcyjnego scenariusza, znakomitą reżyserię, a skończywszy na wybitnych rolach aktorskich. Jednak nie będę miał żalu do Akademii, gdy wygra ktoś z najlepszej trójki. I tak się z pewnością stanie – głównym faworytem, o czym świadczy choćby ilość zdobytych nominacji, jest oczywiście „La La Land”. Każdy inny werdykt niż zwycięstwo filmu Damiena Chazella będzie niemałą niespodzianką.

Nominowani:

„Aż do piekła”

„Fences”

„La La Land” – zwycięży

„Lion. Droga do domu”

„Manchester by the Sea” – powinien zwyciężyć

„Moonlight”

„Nowy początek”

„Przełęcz ocalonych”

„Ukryte działania”

Najlepszy reżyser

Zważywszy na wysoki poziom tegorocznej stawki, kategoria reżyserska jest wyjątkowo mocno obstawiona. Mimo to, nie powinniśmy oczekiwać w niej niespodzianki. Faworyt jest jeden i jest nim oczywiście Damien Chazelle, dla którego ta nagroda stanie się przepustką do hollywoodzkiej pierwszej ligi. Z pewnością jego talent predysponuje go do znalezienia się w niej, co udowodnił zarówno w „La La Land”, jak i w debiutanckim „Whiplash”, to akurat w tym roku ma kontrkandydata, któremu laur zwycięstwa należy się bardziej. W tegorocznej stawce znajduje się reżyser, który najzwyczajniej w świecie wykonał swoją robotę na jeszcze wyższym poziomie. Wysoki poziom utrzymuje już od kilku lat, a wciąż do pierwszej ligi przebić się nie może, więc statuetka z pewnością pomogłaby mu w tym. Chodzi oczywiście o Kennetha Lonergana i jego mistrzowską reżyserię w „Manchester by the Sea”. Wydaje się, że zarówno Chazelle, Barry Jenkins czy nawet Denis Villeneuve na tym etapie swojej kariery bez Oscara na koncie świetnie sobie poradzą. Inaczej może być z Lonerganem, dla którego, z racji wieku, może to być ostatnia szansa, by wspiąć się na szczyt.

Nominowani:

Damien Chazelle „La La Land” – zwycięży

Kenneth Lonergan „Manchester by the Sea” – powinien zwyciężyć

Barry Jenkins „Moonlight”

Denis Villeneuve „Nowy początek”

Mel Gibson „Przełęcz ocalonych”

Najlepszy aktor pierwszoplanowy

W tej stawce liczą się tylko trzy nazwiska: Casey Affleck, Denzel Washington i Ryan Gosling. Na długo przed galą specjaliści nie mieli wątpliwości, że faworyt jest tylko jeden i jest nim odtwórca głównej roli w „Manchester by the Sea”. Sporo zamieszania narobiła jednak gildia aktorów, która swoją nagrodę w tej kategorii przyznała niespodziewanie Denzelowi Washingtonowi za „Fances”. Jest to istotne o tyle, że wybór gildii bardzo często pokrywa się z werdyktem Akademii. Nie możemy jeszcze zapominać o gwieździe filmu „La La Land”, którego reprezentanci będą się liczyć w każdej kategorii, w której otrzymali nominację. Ja trzymam kciuki za Afflecka, który najzwyczajniej w świecie stworzył najlepszą kreację aktorską spośród wszystkich nominowanych. Każdy inny wybór, choć niekoniecznie będzie sensacją, będzie można z pewnością uznać za niespodziankę.

Nominowani:

Viggo Mortensen „Captain Fantastic”

Denzel Washington „Fences”

Ryan Gosling „La La Land”

Casey Affleck „Manchester by the Sea” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Andrew Garfield „Przełęcz ocalonych”

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

W tej kategorii ponownie wydają się liczyć jedynie trzy kandydatki: Natalie Portman, Emma Stone i Isabelle Huppert. W moim odczuciu jest to jedna ze słabiej obstawionych kategorii w tym roku – zarówno Ruth Negga za „Loving”, jak i Meryl Streep za „Boską Florence” nie powinny w ogóle znaleźć się w tej stawce. Natomiast trzy faworytki nie stworzyły kreacji, które zapadną w pamięć na dłużej. Laur pierwszeństwa w tej chwili przyznaje się Emmie Stone, lecz po piętach zdaje się jej deptać Isabelle Huppert i to właśnie Francuzce bardziej ta nagroda się należy. Bez niej „Elle” byłoby całkowicie innym filmem, nie mam natomiast poczucia, że „La La Land” znacznie by ucierpiało, gdyby zabrakło w nim Stone.

Nominowane:

Meryl Streep „Boska Florence”

Isabelle Huppert „Elle” – powinna zwyciężyć

Natalie Portman „Jackie”

Emma Stone „La La Land” – zwycięży

Ruth Negga „Loving”

Najlepszy aktor drugoplanowy

Bardzo mocno obstawiona kategoria, w której mam problem z wyborem osobistego faworyta. Od reszty stawki widocznie odstaje jedynie Dev Patel, który, swoją drogą, powinien brać udział w wyścigu o laury w kategorii aktor pierwszoplanowy. Jednak producenci „Lion. Droga do domu” wiedzieli, że ich aktor nie będzie miał szans w tej kategorii, więc nieco nagięli rzeczywistość do własnych planów. Mimo wyrównanego wyścigu, ta kategoria posiada jednego, zdecydowanego faworyta w postaci Mahershali Alego i nie można powiedzieć, że nie zasłużył on na nagrodę. Niemniej równie złożone, niezwykle trudne role zagrali Jeff Bridges, Michael Shannon, jak i młody Lucas Hedges. Każdy inny wynik niż zwycięstwo gwiazdy „Moonlight” będzie jednak niespodzianką. To jest jedyna kategoria, w której nie podaję własnego faworyta, gdyż czterech z pięciu aktorów ustawiam na tym samym poziomie.

Nominowani:

Jeff Bridges „Aż do piekła”

Dev Patel „Lion. Droga do domu”

Lucas Hedges „Manchester by the Sea”

Mahershala Ali „Moonlight” – zwycięży

Michael Shannon „Zwierzęta nocy”

Najlepsza aktorka drugoplanowa

W przeciwieństwie do wersji męskiej, kategoria kobieca przedstawia się mniej imponująco. Również posiada murowaną faworytkę, w postaci Violi Davis za przejmującą rolę w „Fences”, lecz reszta stawki nie reprezentuje już aż tak wysokiego poziomu, jak w przypadku drugoplanowych ról męskich. Rola Davis rzeczywiście zasługuje na laury, choćby dlatego, że właśnie na niej oparto cały emocjonalny ładunek filmu Denzela Washingtona, który czarnoskóra aktorka zdołała unieść mimo bardzo słabego i nadmiernie rozgadanego scenariusza. Również role Michelle Williams i Naomie Harris zasługują na docenienie. Stawkę dopełniają dwie znane aktorki, które znalazły się tu, umówmy się, raczej ze względu na posiadane nazwiska niż nadzwyczajną grę akurat w tych projektach.

Nominowane:

Viola Davis „Fences” – zwycięży, powinna zwyciężyć

Nicole Kidman „Lion. Droga do domu”

Michelle Williams „Manchester by the Sea”

Naomie Harris „Moonlight”

Octavia Spencer „Ukryte działania”

Najlepszy scenariusz oryginalny

W tej kategorii liczą się jedynie dwa filmy: oczywiście „La La Land” oraz „Manchester by the Sea”. Jeżeli Oscary miałyby odzwierciedlać artystyczny poziom, to nikt nie miałby wątpliwości, że wygra scenariusz napisany przez Kennetha Lonergana. Jednak wyroki Akademii rządzą się własnymi prawami i dominacja w ilości nominacji filmu Chazella może spowodować, że na ostatniej prostej to właśnie ten młody reżyser prześcignie swojego starszego kolegę. Ja z całych sił kibicuję znakomitemu scenariuszowi Lonergana i wierzę, że Akademia będzie potrafiła odpowiednio docenić jego walory.

Nominowani:

Mike Mills „20th Century Women”

Taylor Sheridan „Aż do piekła”

Damien Chazelle „La La Land”

Yorgos Lanthimos i Efthymis Filippou „The Lobster”

Kenneth Lonergan „Manchester by the Sea” – zwycięży, powinien zwyciężyć

 

Najlepszy scenariusz adaptowany

Najsłabiej obstawiona kategoria z wszystkich w tegorocznej stawce. Jej faworytami są „Moonlight” i „Nowy początek”, których najsłabszym elementem był właśnie scenariusz. To samo zresztą można powiedzieć o pozostałych filmach w tej stawce. Osobiście nagrodę w tej kategorii przyznałbym „Moonlight”, lecz jedynie ze względu na sympatię do samego filmu, który oddziałuje za pomocą całkowicie innych narzędzi, a nie sprawnie opowiedzianą historią.

Nominowani:

August Wilson „Fences”

Luke Davies „Lion. Droga do domu”

Tarell McCraney i Barry Jenkins „Moonlight” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Eric Heisserer „Nowy początek”

Allison Schroeder i Theodore Melfi „Ukryte działania”

Najlepszy film nieanglojęzyczny

Kategoria, która zawsze jest najtrudniejsza do przewidzenia i w której bardzo często mają miejsce niespodzianki. Przez bardzo długi czas niezagrożonym faworytem wydawał się obsypywany nagrodami niemiecki „Toni Erdmann”, ale zawirowania polityczne w USA niespodziewanie wysforowały na pierwsze miejsce irańskiego „Klienta”, którego reżyser – Asghar Farhadi – nie weźmie udziału w oscarowej gali ze względu na nałożony przez Donalda Trumpa zakaz wjazdu obywateli niektórych arabskich krajów. Okazuje się więc, że kolejny raz polityka wygra z kunsztem artystycznym, gdyż film Maren Ade jest znacznie ciekawszą propozycją niż dobry, ale jednak słabszy od poprzednich filmów Irańczyka, „Klient”. Jednak, gdy dwóch się bije, to nieoczekiwanie może zyskać trzeci, mianowicie szwedzki „Mężczyzna imieniem Ove”, którego również umieszcza się wysoko w rankingach popularności. Choć raczej powinien wygrać „Klient”, akurat w tej kategorii można się spodziewać jakiejś małej niespodzianki.

Nominowani:

Asghar Farhadi „Klient” – zwycięży

Hannes Holm „Mężczyzna imieniem Ove”

Bentley Dean i Martin Butler „Tanna”

Maren Ade „Toni Erdmann” – powinien zwyciężyć

Martin Zandvliet „Under Sandet”

Najlepsza muzyka oryginalna

W tej kategorii nie może być niespodzianek. Jeżeli w zestawieniu jest musical i to taki, który jest faworytem w głównych kategoriach, to raczej nikt inny nie może marzyć o zabraniu mu statuetki w koronnej dla tego gatunku kategorii. Pokrzywdzeni takim obrotem sprawy mogą się poczuć przede wszystkim Mica Levi i Nicholas Britell, którzy odpowiadali za muzykę odpowiednio do „Jackie” i „Moonlight”. Oboje kompozytorzy stworzyli niezwykle sugestywne i oryginalne ścieżki dźwiękowe do filmów, które miały głównie działać na emocje – jednym z ich naczelnych środków ekspresji była właśnie muzyka. Muszę jednak przyznać, że mój osobisty faworyt w ogóle nie znalazł się na liście nominowanych, a Akademia nawet nie dopuściła go do wzięcia udziału w wyścigu. Mówię o muzyce Kima Alana Klugego i Katheryn Kluge do „Milczenia”, złożonej z minimalistycznych, naturalnych dźwięków, której Akademia nie uznała za kompozycję muzyczną.

Nominowani:

Mica Levi „Jackie”

Justin Hurwitz „La La Land” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Dustin O’Halloran i Volker Bertelmann „Lion. Droga do domu”

Nicholas Britell „Moonlight”

Thomas Newman „Pasażerowie”

Najlepsza piosenka

W tej kategorii sprawa wydaje się na pozór analogiczna do tej przedstawionej wyżej. Aż dwie piosenki z „La La Land” jasno wskazują na preferencje Akademii. Lecz właśnie ten fakt może stać się pułapką, w którą wpadnie film. Członkowie Akademii mogą bowiem podzielić swoje głosy między dwie piosenki z popularnego musicalu, a wygra ktoś trzeci. Jako trzecią w kolejce po laury wymienia się piosenkę „How Far I’ll Go” Lin-Manueli Mirandy z „Vaiany. Skarbu oceanu”. Mam jednak nadzieję, że obędzie się w tej kategorii bez niespodzianki i Oscara zgarnie piosenka „City of Stars”.

Nominowani:

„The Empty Chair”, wyk. Sting „Jim”

„City of Stars”, wyk. Ryan Gosling „La La Land” – zwycięży, powinna zwyciężyć

„Audition”, wyk. Emma Stone „La La Land”

Can’t Stop the Feeling”, wyk. Justin Timberlake „Trolle”

„How Far I’ll Go”, wyk. Lin-Manuela Miranda „Vaiana. Skarb oceanu”

Najlepsze zdjęcia

Kolejna kategoria techniczna, w której równych sobie nie będzie mieć „La La Land”. I trudno mieć o to do kogokolwiek pretensje, bo właśnie strona wizualna tego filmu, na czele z pracą kamery, jest jedną z najlepszych wymiarów dzieła Chazella. Osobiście chętnie wyróżnienie przyznałbym Jamesowi Laxtonowi za hipnotyzujące zdjęcia do „Moonlight”. Silną pozycję posiada również Greg Fraser, operator „Lion. Droga do domu”, który za swoją pracę otrzymał główną nagrodę na festiwalu Camerimage.

Nominowani:

Linus Sandgren „La La Land” – zwycięży, powinien zwyciężyć

Greig Fraser „Lion. Droga do domu”

Rodriego Prieto „Milczenie”

James Laxton „Moonlight”

Bradford Young „Nowy początek”

Najlepszy długometrażowy film animowany

Bardzo silnie, chciałoby się powiedzieć, już tradycyjnie, obsadzona kategoria, w której od dawna wiadomo, kto zgarnie główną nagrodę. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by ktoś zdetronizował w tej kategorii przedstawiciela któregoś z wielkich studiów. Tym razem statuetka trafi w ręce „Zwierzogrodu” i choć trudno narzekać na ten wybór, bo to bardzo dobry film, a nawet jeden z najlepszych pokazywanych w polskich kinach w zeszłym roku, to posiada bardzo silną konkurencję, której najprawdopodobniej nikt z Akademii tak naprawdę nie traktuje poważnie. Jedynym filmem, który znacznie odstaje od reszty jest „Vaiana. Skarb oceanu”. Ja natomiast swojego osobistego Oscara, choć uwielbiam „Zwierzogród”, przyznałbym jednak niezwykłemu „Czerwonemu żółwiowi”.

Nominowani:

Toshio Suzuki i Michael Dudok de Wit „Czerwony żółw”

Travis Knight i Arianne Sutner „Kubo i dwie struny”

Max Karli i Claude Barras „Nazywam się Cukinia”

Otnar Shurer, Ron Clements i John Musker „Vaiana. Skarb oceanu”

Clark Spencer, Byron Howard i Rich Moore „Zwierzogród” – zwycięży, powinien zwyciężyć

 

Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny

Bardzo ciekawa kategoria ze względu na bezprecedensowego faworyta. Jest nim „O.J. Made in America”, który jest de facto pięcioodcinkowym serialem telewizyjnym, a nie filmem kinowym. Spełnił jednak wszystkie wymagania stawiane filmom przez Akademię i mógł przystąpić do wyścigu po nagrodę. Moim zdaniem to bardzo groźny precedens, który w przyszłości może wprowadzić sporo zamieszania w regulaminie. Sam serial/film jest monumentalną, wnikliwą i skrupulatną, pełną materiałów archiwalnych, analizą życia i fenomenu O. J. Simpsona – jednego z największych sportowców w historii Ameryki. W latach 90. stał się bohaterem niezwykle nagłośnionego przez media procesu, w którym został oskarżony o zabójstwo swojej żony. Trudno mi wskazać własnego faworyta, gdyż każdy z kandydujących filmów posiada własne walory, które ciężko porównywać z innymi. „Fuocoammare. Ogień na morzu” charakteryzuje się mocnym, politycznym przesłaniem, a przy okazji poetycką formą. „13th” jest świetnie poprowadzonym dokumentem zaangażowanym, który posiada strukturę niezwykle wnikliwego artykułu naukowego z zakresu krytycznej analizy dyskursu władzy. „Życie animowane” natomiast oddziałuje głównie silnymi emocjami i niezwykłą historią autystycznego chłopca, który starał się pokonać chorobę za sprawą disnejowskich animacji. Nie widziałem jedynie „I Am Not Your Negro”, który zgarniał bardzo dobre recenzje choćby na niedawno zakończonym festiwalu w Berlinie.

Nominowani:

Howard Barish, Spencer Averick i Ava DuVernay „13th”

Donatella Palermo i Gianfranco Rosi „Fuocoammare. Ogień na morzu” – powinien zwyciężyć

Hebert Peck, Remi Grellety, Raoul Peck „I Am Not Your Negro”

Ezra Edelman i Caroline Waterlowe „O. J. Made in America” – zwycięży

Julie Goldman i Roger Ross Williams „Życie animowane”