Nowe Horyzonty x American Film Festival #3 – Pamięć i zapomnienie

Kolejna grupa filmów z Nowych Horyzontów x American Film Festival ułożyła się w historię o utrwalaniu pamięci i próbie zapomnienia. Obejrzane filmy mówiły o tym, o czym nie możemy dla naszego dobra zapomnieć, ale również o tym, dlaczego niepamięć bywa błogosławieństwem.

Komar, reż. Filip Jan Rymsza

„Komar” to połączenie „Muchy” Cronenberga”, „Pi” Aronofsky’ego, „American Psycho” Mary Harron i „Big Short” Adama McKaya. Opowiada o matematycznym geniuszu, specjalizującym się w algorytmicznej analizie działania giełdy, który stopniowo popada w paranoję – choć to może właśnie on, jako jedyny, potrafi zrozumieć zasadę rządzącą rzeczywistością. Czytaj dalej.

Lato ’85, reż. Francois Ozon

Oglądając „Lato ‘85” można odnieść wrażenie, że Ozon zapragnął powtórzyć sukces Luki Guadagnino z „Tamtych dni, tamtych nocy”. Tu również mamy klimat lat 80., wakacyjny kurort w pełni sezonu, atrakcyjne ciała młodych chłopców, sensualny klimat beztroski i wyczuwalne wszystkimi zmysłami pożądanie. Ale jak to bywa z kopiami – rzadko kiedy zbliżają się do poziomu oryginału, a same nie oferują za wiele oryginalnego. Czytaj dalej.

Niepamięć, reż. Christos Nikou

A w Grecji nowa fala wciąż nie opada. „Niepamięć” wpisuje się w ten jakże żywotny nurt współczesnego kina greckiego. Przypomina styl wczesnego Lanthimosa, choć jest może nieco bardziej wyciszony, minimalistyczny i mniej efekciarski. Ale „Niepamięć” to również kino jakby z równoległej rzeczywistości – niby do złudzenia przypominającej nas świat, ale jednak skrzywionej małą aberracją. Czytaj dalej.

Aida, reż. Jasmila Zbanić

Ostatni raz tak bardzo stresowałem się w kinie na „Synu Szawła”. Ten film jest torturą dla nerwów, poczucia moralności, sprawiedliwości i elementarnej potrzeby bezpieczeństwa. Jest jak wyjątkowo bolesna szczepionka na zło, nienawiść i ksenofobię. Jest więc potrzebniejszy niż lek na koronawirusa. „Aida” jest pierwszym tak donośnym głosem kultury w sprawie masakry w Srebrenicy. Opowiadana w tonie rzeczowym, wręcz zimno sprawozdawczym. I właśnie dzięki temu tak mocno działa. Czytaj dalej.

Noc królów, reż. Philippe Lacote

Wyobraźcie sobie baśń o Szeherezadzie rozgrywająca się w iworyjskim więzieniu MACA. Mówi się o nim, że to jedyne więzienie na świecie zarządzane przez osadzonego. Istnieje tam bowiem stanowisko nieformalnego króla, który sprawuje pieczę nad więźniami, pielęgnując jednocześnie wyrafinowane zwyczaje ośrodka. Władca otoczony jest przez swój dwór, ale nie brakuje w tej układance zarówno spiskowców, jak i ciemiężonych. Wydarzenia w MACA rozgrywają się gdzieś na pograniczu baśni, snu i realizmu rodem z brazylijskiego „Miasta Boga”. Czytaj dalej.