Nowe Horyzonty – „Opowieść o trzech siostrach”, reż. Emin Alper

Alper to kolejny po Nuri Bilge Ceylanie i Semirze Kaplanoglu turecki reżyser, który podbija światowe festiwale. Z tą dwójką łączy go również szczególny styl, w którym ważna jest przyroda i wpisany w nią człowiek z jego społecznymi i moralnymi problemami. „Opowieść o trzech siostrach” rozgrywa się na dalekiej prowincji, wśród pastwisk i gór, ale poruszane problemy wydają się dotyczyć całego społeczeństwa.

Film Alpera zaczyna się jak wariacja na temat „Mustanga” Deniz Gamze Erguven. Również mamy siostry, które otoczone są wianuszkiem mężczyzn decydujących o ich życiu. Ale po chwili okazuje się, że los Reyhan, Nurhan i Havvy diametralnie różni się od tego, z czym borykały się dziewczęta u Erguven. O ile jej bohaterki walczyły o wyrwanie się spod opresyjnej władzy ojca, tak tytułowe trzy siostry jedna po drugiej powracają do rodzinnego domu.

Każda z nich była szykowana przez nieżyjącą już matkę na pomoc domową dla ludzi z miasta. To miał być dla nich awans i szansa na wyrwanie się z wioski ku lepszemu życiu. Bariera dzieląca prowincje od centrum okazuje się jednak wyjątkowo trudna do przekroczenia. Każda z nich ponosi porażkę i musi powrócić do znienawidzonej wsi. Reyhan została wyrzucona z powodu zajścia w ciążę, a Nurhan nie potrafiła poradzić sobie z dziećmi, które miała pod opieką. Jedynie najmłodsza, Havva, wraca nie ze swojej winy – jej podopieczny umarł.

Los każdej z nich uzależniony jest od mężczyzn w niemniejszym stopniu, jak było to w „Mustangu”. Reyhan podporządkowana jest woli męża-niedorajdy, Nurhan znajduje się pod wpływem swojego dotychczasowego pracodawcy, a Havva pod wpływem ojca. Nie mogą i na dobrą sprawę nie potrafią o sobie stanowić same. Spakować torby i ruszyć do miasta nie pozwala im również tamtejsza obyczajowość i normy społeczne. Ich dom staje się pewnego rodzaju więzieniem, a jedyną szansą na wyrwanie do lepszego, bo miejskiego, życia jest przyjaciel domu, lekarz Necati, który ma nad nimi władzę wręcz totalną. To on decyduje bowiem, kogo zatrudni, a tym samym wyzwoli z niewoli.

Zależność klasowa wychodzi więc na pierwszy plan, jest niemniej obezwładniająca jak ta dotycząca płci. Alper potrafił o tym opowiedzieć nie tylko za pomocą dramatu, ale również humorem. Jego źródłem jest przede wszystkim Veysel, wiejskie pośmiewisko, a jednocześnie mąż Reyhan, która przyjął ją wraz z nieswoim dzieckiem. Mężczyzna jest obiektem drwin, bo mówi o swoich obawach i pragnieniach wprost, bardzo bezpośrednio, wręcz natarczywie, nie znając konwenansów. Jednak trudno odmówić mu racji, gdy być może nieco przesadnie prosi Necatiego o pomoc w znalezieniu pracy w mieści i o to, by zatrudnił do opieki nad dziećmi jego Reyhan. Choć lekarz oburza się na jego natarczywość, to doskonale zdaje sobie sprawę z zasadności zachowania mężczyzny. Prawda jest zawsze najtrudniejsza do zaakceptowania.

„Opowieść o trzech siostrach” ma w sobie coś z bajki, choć jest utrzymana w kodzie realistycznym. Na dodatek nie brakuje w nim epickich, panoramicznych ujęć zapierających dech w piersiach tureckich gór i pól, które wyjątkowo kontrastują z kameralnością wnętrz małej izby, w której rozgrywa się zasadnicza część filmu. Alper nie przypadkowo zestawia te skrajności. Cały film jest bowiem opowieścią o dwóch różnych światach, które wydają się przenikać, ale nigdy nie staną się jednością.

Ocena: 7/10