Najlepsze 2019 – polskie kino

Mijający rok był co najmniej pod kilkoma względami słabszy dla polskiego kina niż ubiegły. Tym razem nie mieliśmy filmu, który zrobiłby taką światową karierę, jak „Zimna Wojna” Pawła Pawlikowskiego, nie podbiliśmy żadnego znaczącego festiwalu filmowego, jak rok temu wspomniany już film Cannes czy „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej w Berlinie. Nie mieliśmy w końcu takiego hitu frekwencyjnego jak „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. To oczywiście nie oznacza, że to był zły rok dla polskiej kinematografii – po prostu ubiegły był fantastyczny. Możemy jednak pochwalić się filmem na oscarowej shortliście („Boże ciało”), w konkursie głównym Berlinale („Obywatel Jones”) i nagrodzonym na Sundace („Słodki koniec dnia”). Gdy do tego dołożymy kilka ciekawych debiutów („Supernova”, „(Nie)znajomi”) i dobrych filmów znanych już twórców („Monument”, „Mowa ptaków”, „Córka trenera”), to okaże się, że i w tym roku zaliczyliśmy kilka sukcesów, które wskazują na rozwój naszego kina. Na 2020 rok możemy więc patrzeć z niesłabnącą nadzieją!

Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny: Harda, reż. Marcin Polar

Najlepszy krótkometrażowy film fabularny: Ukąszenie, reż. Helena Oborska

Najlepszy krótkometrażowy film animowany: Acid Rain, reż. Tomasz Popakul

Złota Piątka:

1. Boże Ciało, reż. Jan Komasa

W czasach, gdy z jednej strony w filmach o polskiej prowincji Kościół i religijność przedstawiane są jako instytucje tylko opresyjne, a z drugiej kino chrześcijańskie kojarzone jest z takimi filmami jak „Zerwany kłos”, „Boże Ciało” Jana Komasy nie miało prawa powstać. Idzie bowiem całkowicie w poprzek tych tendencji – podchodzi do chrześcijaństwa w sposób krytyczny, wręcz reformatorski, ale również widzi w nim ogromną wartość moralną i społeczną. „Boże Ciało” to wspaniałe filmowe rekolekcje, mające siłę nawracania, nawet jeżeli tylko na dobre kino. Czytaj dalej.

2. Monument, reż. Jagoda Szelc

Tytuły powstałe w ramach projektu filmów dyplomowych wydziału aktorskiego łódzkiej filmówki delikatnie mówiąc do tej pory nie obfitowały w dzieła wybitne. Trudno się temu dziwić, bowiem narzucona formuła jest wyjątkowo sztywna i niewdzięczna, ponieważ jest obwarowana szeregiem wymogów. W każdym z tych filmów należy wygospodarować miejsce, by wszyscy aktorzy mogli udowodnić swoje aktorskie umiejętności. To posiada z kolei swoje konsekwencji dla prowadzonej narracji. Czy to w „Śpiewającym obrusiku” czy „Kryształowej dziewczynie” okazało się to pułapką. Jednak Jagoda Szelc znalazła sposób, udowadniając tym samym, że jest świetną reżyserką i kreatywną scenarzystką. A to nie jedyny walor „Monumentu”, który potrafił wykorzystać formę filmu dyplomowego na wielu poziomach. Czytaj dalej.

3. Supernova, reż. Bartosz Kruhlik

Film Bartosza Kruhlika jest drugim, który powstał w ramach programu „60 minut”. W zamierzeniu powstające tam filmy powinny trwać nie więcej niż godzinę. W zamierzeniu, bo po zarówno „Supernova”, jak i „Eastern” są pełnoprawnymi filmami kinowymi. I bardzo dobrze. Ale po koncepcji fabularnej filmu Kruhlika widać, że była krojona do wymagań krótszej formy. Jednak ostatecznie pomysł rozrósł się niczym po wybuchu tytułowej supernovej – do rozmiaru malutkiego wszechświata. Czytaj dalej.

4. Mowa ptaków, reż. Xawery Żuławski

Film Żuławskiego jest jak kolorowe, rozwrzeszczane ptactwo, w którego świergocie da się usłyszeć rozmowę: z literaturą, kinem, historią i współczesnością Polski, w końcu: ojca z synem. Mieszają się głosy: niski, bezczelnie sięgający do popkultury, z wysokim, pełnym erudycyjnych zapożyczeń z kanonu. Jest i proza, i poezja.  Jest głośno i donośnie, ale bywa również cicho i melancholijnie. Jest i śmieszno, i straszno, kak tigra jebat. Oto Polska właśnie. Czytaj dalej.

5. Córka trenera, reż. Łukasz Grzegorzek

Łukasz Grzegorzek powrócił po bardzo dobrym „Kamperze”. Jego „Córka trenera” ma z jego debiutem sporo wspólnego, choć brakuje w niej trzydziestolatków cierpiących na syndrom Piotrusia Pana, małżeńskich zdrad i gier komputerowych. Jest za to nastoletnia tytułowa bohaterka, która postanawia w końcu przeciwstawić się swojemu ojcu, który już dawno temu skrupulatnie zaplanował jej życiową drogę. Grzegorzek ponownie zachwycił luzem i swobodnym, żartobliwym sposobem opowiadania o sprawach niezwykle poważnych i trafiających do serc każdego z widzów. Czytaj dalej.

Srebrna piątka:

6. Słodki koniec dnia, reż. Jacek Borcuch

Jeżeli zgodzilibyśmy się, że istnieje coś takiego jak kino europejskie, to z pewnością należałoby zaliczyć do niego „Słodki koniec dnia” Jacka Borcucha. Chyba ostatnim polskim twórcą, który tak zdecydowanie wykroczył poza polski kontekst, był Krzysztof Kieślowski. Gest przekroczenia u Borcucha jest jednak szerszy, bardziej śmiały, by nie powiedzieć – zuchwały. Autor pokusił się bowiem o wyjątkowo zdecydowany komentarz polityczny do ważnych kwestii dla całego kontynentu – zarazem doraźny i uniwersalny, mocny, ale w żadnym razie nie jednoznaczny. Czytaj dalej.

7. Ikar. Legenda Mietka Kosza, reż. Maciej Pieprzyca

„Ikar. Legenda Mietka Kosza” to film dwóch twórców – Dawida Ogrodnika i Leszka Możdżera. Ogrodnik ponownie, do czego zdążył nas już przyzwyczaić, znakomicie zagrał tytułowego bohatera, rozsadzając kadry, tworząc rolę większą niż film – jak kiedyś, również u Macieja Pieprzycy, w „Chce się żyć”. Ale kto wie, czy ważniejszym składnikiem filmu od jego gry nie jest muzyka, za którą odpowiedzialny jest właśnie Możdżer. To ona nadaje strukturę, prowadzi narrację, wynosi film na niebotyczne rejestry. Ale to nie może dziwić, jeśli kręci się film o muzyku, dla którego jazz był całym światem. Czytaj dalej.

8. (Nie)znajomi, reż. Tadeusz Śliwa

„(Nie)znajomi” to remake bijącego rekordy popularności (i liczb przeróbek) na całym świecie włoskiego hitu sprzed kilku lat – „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Ale wcale nie ogląda się go jak jakąś powtórkę z rozrywki czy niepotrzebną kalkę z polskimi aktorami. Dzieło Tadeusza Śliwy w zupełnie zaskakujący sposób wydaje się filmem wyjątkowo aktualnym, korespondującym z naszymi, polskimi problemami. Ale jego siłą jest również obłędna obsada oraz znakomite ucho reżysera do dowcipu i umiejętność splatania w nierozerwalny supeł humoru i dramatu. Czytaj dalej.

9. Pan T., reż. Marcin Krzyształowicz

„Pan T.” Marcina Krzyształowicza to wyjątkowo barwny film, choć czarno-biały. Film jakich w polskim kinie jest niewiele – tworzący swój własny, autonomiczny świat autorskiej wyobraźni, pełen zaskakujących pomysłów, bajecznych anegdot, dziwacznego humoru i oszałamiającej atmosfery. Krzyształowiczowi udało się to za pomocą idealnego wymieszania zmyślenia i faktów, historii i fantazji, kłamstwa i prawdy. Czytaj dalej.

10. Wilkołak, reż. Adrian Panek

Adrian Panek po znakomitym debiucie – filmie „Daas” – stał się jednym z najgłośniejszych nazwisk młodego polskiego kina. Dlatego jego drugi film był oczekiwany w sposób szczególny. Przecieki z planu i zarys fabuły „Wilkołaka” tylko podsycały ciekawość. Nieczęsto bowiem w polskim kinie twórcy angażują konwencje gatunkowe, tym bardziej horroru, przy tworzeniu kina historycznego. Trzeba przyznać, że pomysł na opowiedzenie o traumie wojny z perspektywy sierot, broniących się przed zdziczałymi wilczurami, był więcej niż celny. Jednak, niestety, ostatecznie można poczuć odrobinę niedosytu. Film świetnie bowiem działa jako wielopłaszczyznowa, dająca do myślenia metafora, ale znacznie słabiej radzi sobie z konwencją i angażującym prowadzeniem narracji. Czytaj dalej.

Brązowa piątka:

11. Obywatel Jones, reż. Agnieszka Holland

„Obywatel Jones” to kino gorące, wręcz rozgorączkowane, kipiące wściekłością. Choć historyczne, to wyjątkowo aktualne – a przez to złowrogie. Widać to w bezpardonowości młodego, pełnego ideałów bohatera, tytułowego obywatela Jonesa, jak i w sposobie kręcenia – dynamicznych, rozchwianych ruchach kamery, szybkim montażu, rzutowaniem psychologii bohatera na obraz pokazywanego świata. Film Agnieszki Holland być może nie imponuje realizacyjnym rozmachem, nowatorskim sposobem opowiadania czy stylistycznym wyrafinowaniem – ale nie można odebrać mu zapalczywości w mówieniu o sprawie ważnej i dziś, w szczególny sposób, bardzo potrzebnej. O prawdzie. Czytaj dalej.

12. Ułaskawienie, reż. Jan Jakub Kolski

Dobrze zrobił Janowi Jakubowi Kolskiemu powrót do Popielaw. „Ułaskawienie” dowiodło, że jego najlepsze projekty brały się z autentycznego odruchu serca i potrzeby podzielenia się autobiograficzną historią. Rodzinne tematy eksploruje od dawna, karmiąc swoją wyobraźnię tym, co zasłyszał w domu i zobaczył za młodu. To właśnie z tej wiejskiej wyobraźni wziął się jego realizm magiczny, cechujący najlepsze dzieła. Teraz jest znacznie mniej magii, a więcej realizmu, ale i tak czuć, że reżyser powoli wraca do formy. Wszystko, co dobre w „Ułaskawieniu” bierze się z autentycznego zaangażowania reżysera. Czytaj dalej.

13. Planeta Singli 3, reż. Sam Akina

To się nazywa finałowy twist! Być może nie wszystko w „Planecie Singli 3” się udało, ale koniecznie trzeba docenić odwagę twórców, którzy nie odgrzewali trzeci raz romantycznego kotleta i zaserwowali widzom coś zupełnie innego. Bo zwieńczenie serii przygód Ani i Tomka ma w sobie niewiele z komedii romantycznej, ale całkiem sporo po prostu z komedii. Czytaj dalej.

14. Piłsudski, reż. Michał Rosa

W czasach, gdy przeszłość polski staje się wyjątkowo drażliwym tematem politycznym, film historyczny nabiera specjalnych znaczeń. Od razu jest rozliczany z ideologicznego nastawienia, które zostaje zaliczone do jednej ze stron partyjnych sporów. Po „Historii Roja” i „Wyklętym” filmy podejmujące tematy narodowe z miejsca są na cenzurowanym. Spodziewa się po nich wszystkiego, co najgorsze – mitomanii i grafomanii. Nie dziwi więc, że do filmu o Piłsudskim – jednej z najbardziej zmitologizowanych postaci w polskiej historii – podchodzono co najmniej z rezerwą. Tym bardziej, gdy okazało się, że Marszałka ma zagrać, wbrew swojemu emploi, Borys Szyc. Po seansie okazuje się, że ta decyzja obsadowa to być może jedyna rzecz, na jaką faktycznie można narzekać. Czytaj dalej.

15. O zwierzętach i ludziach, reż. Łukasz Czajka

Dokument przybliża historię doskonale znaną z filmu „Azyl” Niki Caro, ale na tyle wyjątkową, że zasługującą na ponownie opowiedzenie, tym razem w formie niefikcjonalnej. Łukasz Czajka utkał historię małżeństwa Żabińskich – długoletnich kierowników warszawskiego zoo – z bogatych archiwaliów i wspomnień żyjących świadków wydarzeń. Dzięki temu jeszcze lepiej możemy zrozumieć wojenny lęk i heroizm pary. Czytaj dalej.

Bez szału:

16. Maksymiuk. Koncert na dwoje, reż. Tomasz Drozdowicz

17. Krew Boga, reż. Bartosz Konopka

18. Ukryta gra, reż. Łukasz Kośmicki

19. Żelazny most, reż. Monika Jordan-Młodzianowska

20. Cienie imperium, reż. Karol Starnawski

21. Proceder, reż. Michał Węgrzyn

22. Ostatnia góra, reż. Dariusz Załuski

23. Zabawa, zabawa, reż. Kinga Dębska

24. Dziura w głowie, reż. Piotr Subbotko

25. Ja teraz kłamię, reż. Paweł Borowski

Tak złe, że aż dobre i po prostu złe:

26. Legiony, reż. Dariusz Gajewski

27. Underdog, reż. Maciej Kawulski

28. Czarny mercedes, reż. Janusz Majewski

29. Kurier, reż. Władysław Pasikowski

30. Władcy przygód. Stąd do Oblivio, reż. Tomasz Szafrański

31. Ciemno, prawie noc, reż. Borys Lankosz

32. Powrót, reż. Małgorzata Łazarkiewicz

33. Catalina, reż. Denijal Hasanović

34. Wspomnienie lata, reż. Adam Guziński

35. Polityka, reż. Patryk Vega