Massive Attack „Ritual Spirit”: Absorpcja i wspominki

Długie pięć lat musieli czekać fani Massive Attack na nowe oficjalne wydawnictwo grupy. Ostatnio można było ich usłyszeć na wspólnie podpisanej przez nich i Buriala epce „Four Walls / Paradise Circus”, stanowiącej pokłosie ich wcześniejszej płyty „Heligoland”. Na „Ritual Spirit” można usłyszeć cztery całkowicie nowe utwory. Największą gratką jest na pewno ponowna kolaboracja zespołu z Tricky’m, który pojawia się na ich płycie pierwszy raz od 1994 roku. Okazało się jednak, że to wcale nie kawałek „Take it There” wykonywany wspólnie z ich byłym wokalistą jest głównym powodem, dla którego warto sięgnąć po to wydawnictwo.

Członkowie zespołu chyba sami stęsknili się za tworzeniem nowej muzyki, bo każdy utwór utrzymany jest w całkowicie innym klimacie. Rozpoczynające epkę „Voodoo In My Blood” podporządkowane jest narastającemu, monotonnemu rytmowi, kontrastowanemu szatkującym wokalem Younga Fathersa. W „Dead Editors” można usłyszeć wpływy kolaboracji z Burialem. Muzycy starają się łączyć ambientowy dubstep z modnym ostatnio techno. Najbardziej oczekiwany „Take it There” stanowi natomiast swoisty powrót do przeszłości – najbliżej mu do rozpoznawalnego trip-hopowego stylu zarówno wczesnego Massive Attack, jak i samego Tricky’ego. Całość kończy etniczny „Ritual Spirit” z eterycznym, soulowym wokalem Azekel.

Mimo takiej różnorodności w żadnym kawałku nie zanikł oryginalny styl grupy, za który fani najbardziej ich kochają. Każdy utwór posiada bogate, piętrowe aranżacje, podlane wyrazistym, powoli snującym się beatem. Zaskakiwać może ważna rola, jaką szczególnie w „Voodoo in my Blood” i „Ritual Spirit” odgrywa gitara. W pierwszym z nich jest płaską plamą barwną – kolejną cegiełką budującą sferyczną, muzyczną budowlę. W drugim natomiast wygrywane są na niej klasyczne riffy – jeden z nich otwiera utwór i strukturyzuje całość.

Największe wrażenie robi taneczny „Dead Editors”, a przede wszystkim znakomicie rapujący wokal Roots Manuvy, przypominający Maxi Jazza z najlepszych kawałków Faithless. W tym utworze Massie Attack chyba najdalej odszedł od trip-hopu, zbliżając się do industrialnej elektroniki, choć całość rozpoczyna się niemal kalką z ostatniej płyty Archive. Rytmiczny, głęboki bass staje się przeciwwagą dla elektronicznych, metalicznych przeszkadzajek. Całość spaja spokojny głos wokalisty, który pod koniec kawałka ustępuje eterycznym chórkom i „burialowym” klaśnięciom. Razem z „Voodoo in my Blond” stanowią pierwszą, znacznie ciekawszą część epki – nieustannie podbijającą napięcie, które ostatecznie nie znajduje ujścia.

Rozczarowanie przychodzi wraz z pojawieniem się Tricky’ego. Nie dlatego bynajmniej, że „Take it There” jest złym kawałkiem, po prostu nie proponuje niczego nowego, w przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych utworów. 3D i Tricky urządzili sobie wspominki, które mogli zakończyć na wspólnym wypadzie na piwo, a niekoniecznie napisaniem i zagraniem piosenki. Wiemy na ile stać Tricky’ego, który swoją oryginalność potwierdza na kolejnych solowych płytach, o talencie 3D również nie trzeba nikogo przekonywać – razem jednak wypadli bezbarwnie. Z tego kawałka doceniłbym jedynie rytmizujące klawisze, dodające do całości nieco energii, resztę już gdzieś słyszeliśmy. Równie spokojny, choć znacznie lżejszy dzięki sferycznemu głosowi Azekel, „Ritual Spirit” wiele zawdzięcza melodyce Archive – szczególnie właśnie w wokalu. Bębenki, gitara, grzechotki i wzięte wprost z płyt Buriala pogłosy tworzą orientalną atmosferę. Mniej tu snującego klimaty gęstego trip-hopu, więcej powietrza.

Mam nadzieję, że „Ritual Spirit” to tylko zapowiedź czegoś większego. Pamiętajmy, że „Heligoland” poprzedzało 7-letnie milczenie grupy. Od ostatniego longplaya w tym roku mija już 6, więc faktycznie może być coś na rzeczy. Epka udowadnia, że Massive Attack śledzi najnowsze muzyczne trendy i potrafi wykorzystywać je, by tworzyć coś własnego. Nieoczekiwane powroty do przeszłości, jak się okazuje, wcale nie robią im dobrze. Lepiej, by patrzyli przed siebie i absorbowali to, co najciekawsze we współczesnej muzyce.