Krakowski Festiwal Filmowy – „Pustostan”, reż. Agata Trzebuchowska

Agata Trzebuchowska natychmiast powinna skończyć kojarzyć nam się jedynie z rolą Idy w filmie Pawła Pawlikowskiego, a zacząć również z pracą reżyserską. Jej „Pustostan” to bardzo obiecujący początek kariery na tym polu, choć nie bez wad.

Zdecydowanie najciekawszy jest punkt wyjścia. Młoda kobieta – matka i żona – przeskakuje przez płot na posesje sąsiadów po piłkę, którą wrzuciła tam jej córka. W opuszczonym domu nikt jeszcze nie mieszka, to tytułowy pustostan. Ciekawość każe jej zajrzeć do środka – spędzi tam następnych kilkadziesiąt godzin. „Pustostan” łączy Hitchcockowskie „Okno na podwórze” z feministycznym dramatem społecznym. Kobieta wchodząc do cudzego domu – metaforycznie i dosłownie – zmienia perspektywę i w końcu może z dystansu przyjrzeć się swojemu życiu rodzinnemu.

Z okna sąsiedniego domu widzi, jak córka ukradkiem podjada zakazane chipsy, mąż bierze podejrzane tabletki, a sąsiedzi prowadzą dziwną romansową grę. W ten sposób odkrywa to, co do tej pory było zasłonięte przed jej wzrokiem, odkrywa małe grzeszki codzienności. Ale w jej spojrzeniu jest więcej z projekcji, niż z obserwacji. Kobieta fantazjuje na temat swojej nieobecności, wyzwolenia z pełnionych ról, totalnego, emancypacyjnego zniknięcia. Dzięki temu nie tylko może poczuć odrobinę wolności, ale również zatęsknić za tym, co zaczynało ją irytować.

Niestety poza tym ciekawym zawiązaniem akcji nie dostajemy praktycznie nic więcej. Reżyserce najwidoczniej zabrakło pomysłu na fabularne rozwinięcie początkowej idei. Wikła się w jakieś niby-metafizyczne kwestie, które mają tłumaczyć dziwne zachowanie kobiety. Ale to nie pomaga – historia zwyczajnie kuleje. Zarówno dramaturgicznie, jak i psychologicznie. Przez to łatwiej w filmie dostrzec metaforę, stworzoną do interpretacji w kluczu psychoanalitycznym, niż realistyczną historię autentycznej kobiety. Ostatecznie nie otrzymujemy nawet puenty, która dodałaby tej prostej opowieści głębi. Niemniej, to nadal bardzo obiecujący start kariery reżyserskiej, w którym Trzebuchowska dała się poznać jako twórczyni z dobrym rzemiosłem – szczególnie imponuje umiejętność operowania ciszą i opowiadania samymi obrazami.

Ocena: 5/10