Krakowski Festiwal Filmowy – „Mój kraj taki piękny”, reż. Grzegorz Paprzycki

Radykalizacja polityczna, pogłębianie podziałów społecznych, ideologiczna wojna, która rozgorzała w naszym kraju, zmieniają również nasze kino dokumentalne. Dokument polityczny, społeczny, tak rzadki jeszcze kilka lat temu, coraz śmielej dochodzi do głosu, utrwalając obecne nastroje społeczne. „Mój kraj taki piękny” być może nie mówi niczego nowego o naszej codzienności, ale dzięki kondensacji uwypukla coraz bardziej palące problemy.

Paprzyckiego interesuje przede wszystkim konfrontacja dwóch postaw, które jeszcze kilka lat temu były zmarginalizowane. Chodzi o radykalny nacjonalizm i przeciwstawiający mu się ruch antyfaszystowski. Dokumentalista jest ze swoja kamerą wszędzie tam, gdzie dochodzi do spotkania (choć to niekoniecznie adekwatne słowo) jednej grupy z drugą. Rejestruje Masz Niepodległości, pielgrzymkę kibiców na Jasną Górę, spotkanie autorskie Jacka Międlara czy konferencję naukową na temat antyfaszyzmu. Wszędzie tam obok wykrzykujących rasistowskie, ksenofobiczne, antysemickie hasła pojawia się znacznie mniej liczba grupa  upartych i odważnych, którzy za pomocą transparentów i własnej obecności manifestują swoją niezgodę na publiczne deklarowanie nienawiści.

Paprzycki nie ukrywa swoich sympatii, stoi na kontrmanifestacjach razem z antyfaszystami, by siłą swojej kamery walczyć z nową zarazą. W reportażowym stylu wyłapuje najradykalniejsze hasła narodowców, wykorzystywaną przez nich faszystowską i nazistowską symbolikę, ich przemoc, a także bezkarność, chronioną przez policję. Można byłoby mu zarzucić wybiórczość i brak obiektywności – o to pierwsze faktycznie można mieć do niego pretensje, bo ostatecznie redukuje Marsz Niepodległości, społeczności kibicowskie czy Kościół Katolicki do organizacji czysto faszystowskich. To, paradoksalnie, osłabia polityczną moc filmu, podając na tacy argumenty stronie przeciwnej, która w antyfaszyzmie może dostrzec siłę homogenizującą – niezgodnie z jego zamierzeniami. Obiektywność natomiast nie jest celem Paprzyckiego – i dobrze. Musiałaby się ona wiązać z wywarzonym tonem i oddaniem równego głosu jednej i drugiej stronie – antyfaszystom i narodowcom, co byłoby moralnie wątpliwe. Poniekąd jednak tak się dzieje: narodowcy mówią swoje, krzycząc obrzydliwe hasła na manifestacjach i czyniąc swoim rzecznikiem Jacka Międlara. Poza tym „Mój kraj taki piękny” nie jest dokumentem składającym się z „gadających głów”, ma charakter gorący, reportażowy i raczej sprawozdawczy. Nie ma jednostkowych bohaterów, a raczej zbiorowych, którzy wchodzą ze sobą w nieustanny konflikt.

Odautorski komentarz jest niemal niezauważalny, można go jedynie odkryć w montażu i miejscu, z którego Paprzycki filmuje manifestacje. Ze swoim stosunkiem do obserwowanych wydarzeń obnaża się ostatecznie dopiero na samym końcu filmu – i to w bardzo celny i dotkliwy dla oponentów sposób. Wkleja dwa cytaty z Biblii – z Księgi Kapłańskiej i Listu do Tesaloniczan. Oba mówią o tym, w jaki sposób należy traktować innych, szczególnie tych, którzy są nam wyjątkowo obcy.

Ocena: 6/10