Krakowski Festiwal Filmowy – „Łowy”, reż. Mateusz Jarmulski

Krótka animacja utkana ze sprzecznych emocji – chęci podboju i poznania oraz trwogi i drżenia. A to wszystko dodatkowo ubrane w wyjątkową, oniryczną formę i przepiękną malarską estetykę obrazu. „Łowy” przywodzą na myśl wspomnienie – być może są autobiograficznym powrotem do formacyjnych chwil z dzieciństwa, które po czasie bardziej się czuje niż pamięta.

Film opowiada o uzbrojonym w łuk chłopcu, który biega po miasteczku umazany w wojenne barwy Indian. Ale zamiast na grubą zwierzynę, poluje raczej na dźwięki – zawsze ma przy sobie magnetofon i czystą kasetę, by złapać na nią kolejne odgłosy do kolekcji. Tym razem chce zapolować na wyjątkowy okaz – rozwścieczone szczekanie psa sąsiada. Dziecięca zabawa okaże się traumatyczną lekcją.

„Łowy” rozgrywają się na dwóch płaszczyznach, które nieustannie nachodzą na siebie: wspomnień i uczuć. Twórca splata je w jeden rozdygotany obraz, a którym skumulowały się kłębiące się w głowie bohatera myśli i wątpliwości, lęki i pragnienia – całe, choć małe, uniwersum chłopca. Niewiele o nim wiemy – śpiewa w kościelnym chórze, lubi szwendać się po okolicznych polach i udawać się na tytułowe, dźwiękowe łowy. Obrazy odnoszące się do tych trzech czynności wiążą się ze sobą, zrywając z linearnością narracji. Ich przeplatanie sprawia, że z każdym kolejnym obrazem atmosfera lęku gęstnieje – aż do kulminacji w finale. Czego chłopiec się boi? Niepokojących kościelnych obrazów? Kościoła? Wewnętrznych demonów? Własnej ekspansywności? Nie wiadomo, bo autor nie ma zamiaru rozwikływać tego, co z taką pieczołowitością poplątał.

Ostatecznie zostajemy z mętlikiem w głowie i ciężkim sercem – przesiąkniętym tymi samymi uczuciami, które uwierają chłopca. Wywołanie empatii u widza to nie lada wyczyn – tym bardziej, gdy dokonuje się tego tak chaotycznie posklejanymi obrazami. Być może zbyt mógłby wprowadzić nieco więcej porządku do struktury opowieści i lepiej przemyśleć tworzony komunikat, ale jednego odebrać mu nie można – sugestywności. A ta w sztuce krótkiej animacji liczy się, być może, najbardziej.

Ocena: 6/10