Krakowski Festiwal Filmowy – „Inny”, reż. Marta Magnuska

To bardzo krótka animacja, która mogłaby posłużyć jako ilustracja w niejednym podręczniku z zakresu psychologii i socjologii. Pokazuje kilka mechanizmów, które od wieków co jakiś czas odradzają się – niestety obecnie ponownie wchodzimy w ten okres. Mowa o socjologii plotki, która z ust do ust zniekształca prawdę, dosłownie przemieniając ją w potwora, ale również o psychologii tłumu i anatomii politycznego populizmu.

Fabuła animacji jest niezwykle prosta. Wchodzimy w tłum, który najpierw po cichu komentuje jakąś efemeryczną osobę, stojącą przed nim. Nikt jej nie widzi i najprawdopodobniej wszyscy o niej wiedzą mało, albo zgoła nic, bo informacje, które można wyłapać są zdawkowe i momentami sprzeczne. Postać zaczyna się konkretyzować dopiero w momencie, gdy do głosu dochodzi najgłośniejszy z anonimowego tłumu. Jego głos się nasila, wyodrębnia z gęstwiny szeptów, a wypowiadane słowa zaczynają kształtować tytułowego innego, zamieniającego się pod naporem słów w cuchnącego, obślizgłego, niebezpiecznego obcego, który gotowi się do ataku na tłum.

Magnuska równoważy wagę obrazu i słowa. Z początku nad minimalistyczną, czarno-białą animacją góruje warstwa audialna – nasilające się szepty, a potem coraz bardziej donośny, nienawistny krzyk, który ma moc twórczą, bo to pod jego władzą obraz zaczyna naginać się do wyobrażeń – inny zaczyna przyjmować konkretną, monstrualną formę. Ale gdy dyskurs przestaje mieć znaczenie, a mężczyzna uformował już przeciwnika, do głosu dochodzą emocje dzikiego tłumu – a wraz z nimi ekspresjonistyczne obrazy, wprost wyjęte z grafik Ernsta Ludwika Kirchnera czy może raczej z wyobraźni twórców z polskiej grupy Bunt. To wizualne nawiązanie nie jest przypadkowe i w jedną chwilę przenosi nas do ponurych lat trzydziestych i coraz bardziej odczuwanego, pełznącego faszyzmu. Magnuska decydując się na to nawiązanie zdaje się wskazywać zarówno na toczące się koła dziejów, jak również swój osobisty pesymizm.

Ocena: 8/10