W poprzedniej części tryptyku o „Figurach niemożliwych i innych historiach” Marta Pajek wykorzystała przestrzeń domu, by w ten sposób opowiedzieć o lękach i pragnieniach kobiety. Tym razem podeszła do niej jeszcze bliżej, ślizga się po jej ciele, przeczesuje włosy, a nawet wsadza ręce do ust i zagląda do wnętrzności aż po koniuszki nerwów.
„III” jest animacją niezwykle gęstą od znaczeń. Każdy kolejny obraz, gest bohaterów, ich metamorfoza niesie za sobą całą paletę skojarzeń, nawiązań i metafor. Czasem są jasne, oczywiste jak ta o ściąganiu masek, inne znacznie bardziej wyrafinowane, nieprzeniknione, mroczniejsze, wiodące zarówno bohaterów, jak i widzów w gęstwinę tajemniczego ogrodu, w którym kończy się film.
Animacja opowiada o kobiecie, która przemierza labirynt korytarzy, by dotrzeć do poczekalni. Tam spotyka nieznajomego mężczyznę, z którym rozpoczyna flirt – nietypowy, niezwykle sensualny, haptyczny taniec zdzierania masek, gombrowiczowskiego dorabiania gęb, wzajemnego przenikania się, erotycznego penetrowania ciał, które jednak mają więcej wspólnego z próbą dojścia do psychicznego orgazmu, wiążącego się z dogłębnym przeniknięciem drugiej osoby, niż z przyjemnością seksualną. Choć prawdą jest, że u Pajek to, co intymne, cielesne, naturalne płynnie zlewa się z tym, co psychologiczne, kulturowe i społeczne.
Dwie osób w momencie spotkania są dla siebie tajemnicą, którą koniecznie chcą przeniknąć, zrywają z siebie ubrania i kolejne warianty twarzy, pilnie egzaminują powierzchnię, by wedrzeć się do swoich wnętrz. Wzajemnie się obnażają i demaskują, wciąż wierząc, że zaprowadzi ich to ku poznaniu prawdy o drugim człowieku. Głębia tożsamości musi pozostać jednak nieodkryta, bo przecież nie ma jej w gąszczu naszych włosów, zakamarkach pachwin i uszu, nie znajdzie się jej również w żyłach, ani w trzewiach. Odkrycie prawdy o człowieku jest niemożliwe, tak samo jak tytułowe figury.
Pajek w szczególny sposób celebruje metafory haptyczne, na różne sposoby nawiązując do zmysłu dotyku: eksponuje fakturę futra, w które ubrana jest bohaterka, z wyjątkowym upodobaniem każe swoim postaciom wzajemnie egzaminować swoje ciała za pomocą dłoni. Podkreślana sensualność wiedzie ją wprost do świata natury, roślinnego, miękkiego, penetrującego, ale również pełnego agresji, przemocy i gwałtu – zwierzęcego. Stąd zaopatruje swoich bohaterów w nagle wybuchające gąszcze włosów, jak również drapieżne szpony, którymi nawzajem rozdrapują sobie umowne twarze. W ten sposób również wskazuje na kolejne etapy męsko-damskich związków, które rozpoczynają się wraz ze zwierzęcą fascynacją powierzchniami ciał, by przejść w fazę penetracji – ku wzajemnemu poznaniu.
„III” to małe arcydzieło animacji, stanowiące zamkniętą, doskonale skomponowaną, świadomą każdego użytego środka i metafory całość, skrzącą się znaczeniami, których przenikanie jest być może tak samo trudną i w gruncie rzeczy niemożliwą praktyką, jak próba znalezienia sedna ludzkiej tożsamości.
Koniecznie trzeba również wspomnieć o warstwie wizualnej filmu, która nie tylko okazała się idealną formą do opowiedzenia tej wieloznacznej historii odwiecznej międzyludzkiej gry, ale również sama w sobie zachwyca minimalistyczną maestrią. Czarna, cienka kreska na białym tle konstytuująca ciała bohaterów za sprawą ogromnych zbliżeń, skupieniu na detalu, zamienia się pod ręką Pajek w abstrakcyjną, falującą, labiryntową linię, która fragmentaryzuje ludzkie powierzchowności, odczłowiecza je i rozczłonkowuje niczym sadystyczny morderca.
Animatorka, podobnie jak bohaterowie, którzy pełni przemocy dosłownie rozdrapują swoje ciała, uprzedmiotawia swoje postacie, składając je na wizualnie przepięknych, ale jednocześnie przerażających ołtarzykach codzienności, które eksponuje na końcu filmu w formie kanibalistycznych martwych natur. Pajek zamienia swoich bohaterów w bestie, prowadzi ich przez tajemniczy labirynt ciał ku gęstemu ogrodowi, przypominającemu biblijny Eden przed zerwaniem owocu z drzewa poznania, w którym wszystko jest nieprzeniknione. Ale mimo to nieustannie trzyma się tego, co zwykłe, powszednie i powszechne. Tworzony gąszcz metafor i analogii, groza, turpizm i makabra mają jedynie na celu przeprowadzić nas skomplikowanym labiryntem na powrót do tego, co jasne i oswojone, by już nigdy więcej takim nie było.
Komentarze (0)