Krakowski Festiwal Filmowy – „Idol”, reż. Grzegorz Koncewicz, Marek Serafiński

Niepokojąca animacja z pogranicza absurdu i snu, rozważająca kwestię artyzmu, inspiracji i recepcji. „Idola” można wręcz czytać jako wyraz lęku przed konfrontacją artysty z odbiorcą, przed momentem, w którym autor daje wgląd w swoje wnętrze. Fan ma tu naturę dwojaką – zarówno potrafi wywołać strach, jak i wynosić w przestworza, dosłownie: dodaje skrzydeł.

Animacja przybrała formę krótkiej historii mężczyzny, którego prześladuje jeden artystyczny motyw: latającego niczym ptak człowieka. Inspirację czerpie z obserwacji zachowań krążącego nad blokiem artysty sokoła, który cierpliwie czeka na ofiarę. Obserwacja z czasem zamienia się w obsesję, a figura ptaka zaczyna prześladować mężczyznę na każdym kroku. Pewnego dnia wracając do mieszkania, spotyka przed swoim blokiem tłum anonimowych ludzi, którzy z niejasnych względów zaczynają go oklaskiwać i wiwatować na jego cześć. Atmosfera celebracji i splendoru w chwilę zamienia się w grozę i groteskę.

Puenta historii jest dość oczywista, bo fabuła skonstruowana jest na tyle pieczołowicie, by już na wstępie można było domyślać się finału. Nie o dramaturgię jednak w „Idolu” chodzi, a raczej o jego intelektualne fundamenty, zawierające się w napięciu między absurdem krótkiej opowieści, a uniwersalnymi lękami artysty. Być może nie jest to dzieło szczególnie odkrywcze czy wyjątkowo zaskakujące, ale z pewnością na tyle intrygujące, by zasiało w nas ziarnko niepokoju – w końcu to my jesteśmy odbiorcami tego dzieła, czyli to nas tak bardzo autor się niepokoi, ale zarazem tak bardzo potrzebuje.

Ocena: 5/10