Film dedykowany jest Stanisławowi Lemowi, co manifestuje się również w przyjętej formie animacji. „Cyborgia” balansuje na granicy abstrakcji i sztuki przedstawieniowej, a przy tym nawiązuje do monumentalnych filmowych obrazów science-fiction z „2001: Odyseją kosmiczną” i „Blade Runnerem” na czele. Sięga po te liczne inspiracje i formy przedstawieniowe, by rozważyć kwestię rywalizacji technologii z naturą, która zarówno może przejść w symbiozę, jak i stać się śmiertelnym pojedynkiem. Film zaczyna się jak czysta zabawą formą, a kończy niczym filozoficzny traktat o potędze życia i śmierci.
Żądło łączy animacyjne techniki jak filmowe nawiązania. W zaskakujący sposób zestawia ze sobą animację cyfrową z technikami tradycyjnymi, poklatkowymi – w tym celu sięga po plastelinę. To działanie celowe i przemyślane, korespondujące z warstwą fabularną filmu. „Cyborgia” bowiem opowiada o walce totalizującej technologii z nieprzewidywalnym, rozpleniającym się życiem. Żądło sięga również po przedmioty – układy scalone, komputerowe płyty główne. W ten sposób wprowadza nas zarazem w głąb cyfrowej maszyny, jak i refleksji na temat cyfryzacji. W tej ostatniej widzi coś na kształt totalizującej machiny, w której każdy trybik musi działać z równą wydajnością, gdzie nie ma miejsca na indywidualizm i niesubordynację. Dzięki temu wszystko działa sprawnie, ale z tej niezawodności wieje grozą.
„Cyborgia” kończy się niczym abstrakcyjny film katastroficzny. Do głosu dochodzi bowiem zielona fala, symbolizująca błąd, glitch, sabotaż, a może po prostu życie. Tak czy inaczej, jej interakcja z cyfrową machiną nie owocuje stworzeniem tytułowego cyborga, lecz ostatecznym zniszczeniem. Animację Żądła można czytać jako ostrzeżenie przed mrzonkami na temat symbiozy technologii i natury – cyborgia musi zakończyć się katastrofą.
Komentarze (0)