Krakowski Festiwal Filmowy #6 – W gąszczu codzienności

Szóstego dnia odbył się seans najbardziej oczekiwanego bloku filmów w polskim konkursie. Pokazano w nim filmy, które równocześnie biorą udział w konkursie międzynarodowym – teoretycznie więc powinny być najciekawszymi polskimi propozycjami. Czy tak było? Do pewnego stopnia. Bo obok małego arcydzieła znalazł się wielki gniot. Oprócz tego zapoznaliśmy się z historiami o młodych lekarzach, dramacie ojca i trudach dojrzewania.

Drżenia, reż. Dawid Bodzak

Fabularna etiuda Bodzaka sytuuje się gdzieś pomiędzy „Intruzem” Magnusa von Horna a „Drgawkami” Anny Rose Holmer. „Drżenia” również opowiadają o trudnym okresie dojrzewania, koncentrują się na nieprzeniknionym, pokręconym młodym bohaterze, a całość osnuwają niezdefiniowaną atmosferą niesamowitości. Czytaj dalej.

Odprawa, reż. Filip Drzewiecki

Jedyny w swoim rodzaju techno-dokument o studentach medycyny, rozpoczynających dopiero swoją przygodę z pracą w szpitalu. Połączenie elektronicznego beatu z obrazami zabieganych lekarzy w obowiązkowych białych kitlach może w pierwszym momencie dziwić, ale szybko okazuje się, że dynamiczna rytmiczność znakomicie koresponduje z napięciem towarzyszącym tym młodym ludziom w ich pracy. Czytaj dalej.

Córka, reż. Mara Tamkovich

„Ojciec” – tak powinien brzmieć tytuł tego filmu, bo to właśnie on jest tu najważniejszą postacią. Poznajemy go w dniu szesnastych urodzin córki, gdy z tortem w ręku wchodzi do domu. Ale zamiast uśmiechniętej jubilatki, zastaje ją leżącą w kałuży krwi. Dziewczyna chciała wywołać poronienie – nieskutecznie. Czytaj dalej.

III, reż. Marta Pajek

W poprzedniej części tryptyku o „Figurach niemożliwych i innych historiach” Marta Pajek wykorzystała przestrzeń domu, by w ten sposób opowiedzieć o lękach i pragnieniach kobiety. Tym razem podeszła do niej jeszcze bliżej, ślizga się po jej ciele, przeczesuje włosy, a nawet wsadza ręce do ust i zagląda do wnętrzności aż po koniuszki nerwów. Czytaj dalej.

Kobieta budzi się rano, reż. Olga Chajdas

Kobieta budzi się rano, idzie do łazienki, płucze ręce obok wanny, w której znajduje się ciało jej martwej córeczki, potem wchodzi do kuchni, ostrożnie omijając męża, leżącego na podłodze w kałuży krwi. Dlaczego kobieta zamordowała swoją rodzinę, a teraz przymierza się do poderżnięcia gardła swojemu kotu? Nie wiadomo. Podobnie zresztą, czy rzeczywiście to zrobiła – być może to, co oglądamy, jest jedynie jej wyjątkowo sadystycznym, podprogowym majakiem, niewypowiedzianym, nawet nie do końca uświadamianym pragnieniem wyrwania się z opresji codziennych rytuałów. Czytaj dalej.

Siostry, reż. Michał Hytroś

„Za rok, za dzień, za chwilę razem nie będzie nas…” – śpiewają na początku dokumentu dwie stareńkie siostry zakonne, wspominając przy tym młodość, która tak szybko przeminęła. Ale mimo że wieczność wydaje się naprawdę blisko, siostry emanują humorem i pogodą ducha, bo śmierć to nic innego jak przecież spotkanie z wyczekiwanym przez całe życie oblubieńcem, Jezusem. Czytaj dalej.

Users, reż. Jakub Piątek

Gdy chcesz powiedzieć coś ważnego o współczesności, ale nie do końca masz na to pomysł, albo idziesz drogą stereotypów, albo wybierasz ścieżkę pustego szokowania. Jakubowi Piątkowi udała się rzecz wyjątkowa, ponieważ jego „Users” jednocześnie cierpią na banalność i chęć czczego grania na emocjach. Czytaj dalej.