To już ostatnia relacja z Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Na koniec piszę o dwóch filmach idealnie wpisujących się w atmosferę końca i melancholii – dokumentach o śmierci, trudzie i nienawiści. Ale tli się w nich również mizerny płomyk nadziei – tkwiący w miłości i oczekiwaniu końca tego, co złe. Czy jeszcze będziemy szczęśliwi?
„I znów będziemy szczęśliwi”, reż. Krzysztof Wołżański
Porażający film – dogłębnie osobisty, rozdzierający najgłębsze rany, a przy tym emocjonalnie stonowany, momentami wręcz kontemplacyjny. List miłosny do niedawno zmarłej matki, a zarazem uniwersalna i przejmująca analiza meandrów życia rodzinnego. Wołżańskiemu w niedługim dokumencie udało się uchwycić dwie skrajności: bezdenną miłość i kosmiczną nienawiść – i to jedynie rejestrując kilka tygodni z życia swojej rodziny. Czytaj dalej.
„Historia krótkiego trwania”, reż. Michał Ciechomski
Tytułowe krótkie trwanie odnosi się do kapitalizmu i właśnie o nim jest dokument Ciechomskiego, choć na pierwszy rzut oka wcale na to nie wygląda. Jego bohaterami jest bowiem młode małżeństwo – bardzo zwykłe, wręcz typowe. Celowo wydają się być raczej symbolami swojego pokolenia, niż indywiduami. Ich los ma obrazować doświadczenie szerszych grup społecznych, które borykają się z trudami kapitalizmu. Czytaj dalej.
Komentarze (0)