Krakowski Festiwal Filmowy #4 – Tęsknota, smutek i nostalgia

Czwartego dnia festiwalu zobaczyłem sześć polskich filmów i wszystkie okazały się na tyle interesujące, by o nich napisać, choć nie jednakowo dobre. Co może być zaskoczeniem, najsłabiej wypadł film najbardziej doświadczonego twórcy, najlepiej zaś króciutka fabuła debiutanta. Rozpiętość tematyczna obejrzanych filmów tym razem była ogromna: od analizy sytuacji współczesnej, białoruskiej inteligencji, przez wspomnienie ojca-alpinisty, aż po przyjrzenie się fenomenowi nostalgii. Wszystkie jednak krążyły wokół uczucia tęsknoty, smutku i nostalgii.

Urosłam, kiedy spałaś, reż. Marcin Sauter

Marcin Sauter należy do jednych z moich ulubionych współczesnych polskich dokumentalistów, dlatego na jego najnowszy film czekałem ze szczególną niecierpliwością. Chciał w nim opowiedzieć na przykładzie losów jednej białoruskiej kobiety o sytuacji całej tamtejszej grupy społecznej, którą jego bohaterka reprezentuje – inteligencji. To ambitne i niezwykle ciekawe przedsięwzięcie ugrzęzło jednak w kilku ogólnych stwierdzeniach i zbyt łatwych porównaniach. Na szczęście projekt uratował prywatny wymiar opowieści i sposób przedstawienia osobistej tęsknoty bohaterki, wywołanej gospodarczymi realiami. Czytaj dalej.

Błoto, reż. Alicja Błaszczyńska

Cóż może być bardziej banalnego od nieszczęśliwej miłości? Na szczęście autorce tej animacji – Alicji Błaszczyńskiej – udało się opowiedzieć o niej w nowy, oryginalny sposób, zmieniając perspektywę i znajdując wizualny ekwiwalent. Czytaj dalej.

Miłość bezwarunkowa, reż. Rafał Łysak

Jeżeli miarą poziomu filmu dokumentalnego jest jego bohater, to „Miłość bezwarunkowa” zasługuje na wszelkie nagrody! Ale babcia reżysera, którą z wielką, choć momentami niełatwą miłością portretuje, to nie jedyny walor znakomitej „Miłości bezwarunkowej”. Czytaj dalej.

Bernard, reż. Anna Oparowska

Bardzo smutna, choć niepozbawiona subtelnego humoru, animowana historia o pewnym polarnym niedźwiedziu, który pragnie zasięgnąć porady psychologa. Jego problemem jest dojmująca samotność, bo wszystkie zwierzęta zamieszkujące mroźne ostępy dalekiej północy panicznie się go boją – renifery uciekają w popłochu, ryby nie chcą mieć z nim niczego wspólnego, nawet foki i białe lisy dostają zawału na jego widok. Czytaj dalej.

Play, reż. Piotr Sułkowski

Czegoś takiego jeszcze nie widziałem w polskim kinie, a być może nawet nigdy i nigdzie. Ta kilkunastominutowa fabularna etiuda pomieściła w sobie kilka historii, wiele nakładających się na siebie wariantów filmowej rzeczywistości, parę konwencji, nie mówiąc o niezliczonych emocjach, które targają zarówno bohaterami, jak i widzami podczas projekcji – od śmiechu, przez mdłości, po nostalgię. Czytaj dalej.

 

Dreamland, reż. Stanisław Berbeka

Alpinizm jest ostatnio tematem niezwykle modnym, dlatego można byłoby odnieść wrażenie, że „Dreamland” stara się chwytać trendy, bo również opowiada o wspinaczce wysokogórskiej. Lecz już po pierwszych scenach wiadomo, że jego celem nie jest tropienie sensacji. Czytaj dalej.