Krakowski Festiwal Filmowy #2 – Kaprysy i tęsknoty

Drugi Dzień Krakowskiego Festiwalu Filmowego przyniósł kilka tytułów, które już teraz spokojnie można typować na najciekawsze filmy tegorocznej edycji. Na tle innych dzieł zdecydowanie wyróżniały się rozkapryszona „Kaprysia” Betiny Bożek oraz mądre i formalnie doskonałe „In Touch” Pawła Ziemilskiego. Ale o wysokim poziomie tegorocznej edycji niech świadczy fakt, że każdy z tych omówionych filmów zasługuje na równą uwagę.

„Rok”, reż. Małgorzata Bosek-Serafińska

Filmowe wspomnienie Marka Serafińskiego – niedawno zmarłego animatora, a prywatnie męża autorki tej animacji. „Rok” jest dziełem niezwykle osobistym i autobiograficznym, przejmującym pomimo swojej niemal abstrakcyjnej formy. Łączy animację z dokumentem, kreatywnie wykorzystując saszetki po herbatach, pudełka po papierosach, naklejki, bilety, rachunki, obwoluty i inne rzeczy, które ktoś mógłby nazwać śmieciami. Dla Bosek-Serafińskiej okazały się jednak – nie pierwszy zresztą raz – znakomitym medium do opowiedzeniu o kilku latach ze swojego życia. Czytaj dalej.

„Tańczę dla ciebie”, reż. Katarzyna Lesisz

Z pozoru to film o tańcu, a konkretniej, o chłopcu uczącym się baletu – jego ciężkich treningach, poświęceniu i marzeniach o zostaniu baletmistrzem. Ostatecznie okazuje się jednak, że taniec, treningi, lekcje, cały ten trud i znój nie mają większego znaczenia – bo Wiktor tańczy dla konkretnej osoby i w ten sposób wyraża swoją dojmującą tęsknotę. Czytaj więcej.

„In Touch”, reż. Paweł Ziemilski

Codziennie bywają u nich w kuchni, nawzajem malują sobie paznokcie, razem jadają kolacje, grają w piłkę, tańczą, spacerują, a nawet przytulają się – choć żyją tysiące kilometrów od siebie. Dwa pokolenia oddzielone przepaścią, którą bezskutecznie próbują zasypać cyfrowymi fantomami. „In Touch” Pawła Ziemilskiego to dojmująco smutny film o tęsknocie i nieobecności, w którym rozdzieleni robią wszystko, by choć odrobinę poczuć bliskość swoich dzieci, rodziców, wnuków. Współczesna technologia – wszystkie te skype’y, facebooki, whatsupy – tworzą tylko miraże, pozory kontaktu, które nigdy nie zastąpią dotknięcia, przytulenia, pocałunku. Czytaj dalej.

„19.91”, reż. Emilia Śniegoska

Tajemnicze cyfry z tytułu filmu to lata życia dwóch bohaterek – 19-letniej Niemki i 91-letniej Polki. Kobiety spotkały się w ramach akcji polsko-niemieckiego pojednania. Jette jest wolontariuszką tej organizacji, dzięki czemu mogła spędzić rok w Warszawie i odwiedzać staruszkę, która przeżyła Auschwitz. Czytaj dalej.

„Deszcz”, reż. Piotr Milczarek

Krótki filmowy żart, z którego wieje prawdziwą grozą. Milczarek ma dar kondensacji znaczeń przy jednoczesnym zachowywaniu lekkości. W jego zaledwie pięciominutowej animacji odnajdziemy komentarz do unifikującej kultury korporacyjnej, cywilizacji permanentnej rozrywki, potrzeby sensacji, stymulacji i coraz mocniejszych bodźców. Do tak bogatej refleksji wystarczyło Milczarkowi grupa biurowych pracowników, jeden wieżowiec i pewien superbohater. Czytaj dalej.

„Cyborgia”, reż. Adam Żądło

Film dedykowany jest Stanisławowi Lemowi, co manifestuje się również w przyjętej formie animacji. „Cyborgia” balansuje na granicy abstrakcji i sztuki przedstawieniowej, a przy tym nawiązuje do monumentalnych filmowych obrazów science-fiction z „2001: Odyseją kosmiczną” i „Blade Runnerem” na czele. Sięga po te liczne inspiracje i formy przedstawieniowe, by rozważyć kwestię rywalizacji technologii z naturą, która zarówno może przejść w symbiozę, jak i stać się śmiertelnym pojedynkiem. Film zaczyna się jak czysta zabawą formą, a kończy niczym filozoficzny traktat o potędze życia i śmierci. Czytaj dalej.

„Pustostan”, reż. Agata Trzebuchowska

Agata Trzebuchowska natychmiast powinna skończyć kojarzyć nam się jedynie z rolą Idy w filmie Pawła Pawlikowskiego, a zacząć również z pracą reżyserską. Jej „Pustostan” to bardzo obiecujący początek kariery na tym polu, choć nie bez wad. Czytaj dalej.

„Red Light Train”, reż. Alicja Kot

Czerwone latarnie kołyszą się i tworzą intymny klimat, z którego kolejne pary skwapliwie korzystają, namiętnie całując się i tuląc. Wszystkiemu temu przygląda się kobieta, która pcha przez tytułowy pociąg wózek pełen najwykwintniejszych frykasów. Każdy kolejny przedział i czyhające tam szczęście obcych ludzi dobija ją jeszcze bardziej. „Red Light Train” to utkany z czerwieni, padającego śniegu i melancholii pięknie narysowanego Paryża animowany romans, który poruszy nie tylko tych, którzy empatycznie będą współodczuwać z samotną bohaterką. Czytaj dalej.

„Kaprysia”, reż. Betina Bożek

Bez dwóch zdań. Betina Bożek jest właścicielką najbardziej zwichrowanej wyobraźni we współczesnej polskiej animacji. Po brawurowym, kipiącym oryginalnym humorem „O Jezu”, przyszedł czas na „Kaprysię” – pewnego rodzaju artystyczne, a może też i polityczne, wyznanie wiary artystki, która garściami czerpie zarówno z popularnych seriali animowanych, jak i awangardowego malarstwa. Czytaj dalej.

„Strawberry Boys”, reż. Michał Toczek

Dokument Michała Toczka przypomina niedawno dystrybuowany w kinach „Amerykański sen” Marka Skrzecza – bo to również film o marzeniach. Tym razem zamiast importowanego zza oceanu wrestlingu przedmiotem westchnień głównego bohatera jest nasze swojskie disco polo. Tło filmu jest jednak bliźniaczo podobne – składa się z malowniczych krajobrazów polskiej prowincji, smutku wiejskich festynów i kolorowych rozbłysków kiczowatej nadziei. Czytaj dalej.

„Story”, reż. Jola Bańkowska

Miasto powoli budzi się do życia. Jeden z budynków oświetla ostry, poranny promień słońca, nieśpiesznie wpadający do okien jednego z mieszkań. Nie on jednak obudzi śpiącego tam mężczyznę, lecz dźwięk budzika w telefonie. Gdy tylko otworzy jedno oko, zajrzy, ile ma powiadomień. Gdy kliknie znajomą ikonkę, świat rozbudzi się na dobre. Czytaj dalej.