Holiday, reż. Isabella Eklöf

Wakacyjny kurort, willa z basenem, piękne widoki, smażone owoce morza i przeraźliwa nuda. Te elementy składają się na tytułowe wakacje Sashy, Dunki, która przyjechała towarzyszyć swojemu facetowi – narkotykowemu bossowi. Status relacji między nimi nie jest jasny. Faktycznie są parą? Dziewczyna jest luksusową prostytutką? A może wyrachowaną nastolatką, która doskonale wie, czego chce? Reżyserka nie odpowiada na to pytanie, bo nie ono jest tu najważniejsze.

Isabella Eklöf lubi pokazywać nudę i banalność, pod którymi skrywa się przeraźliwa intelektualna i moralna pustka. Bo to świat skrajnie materialny. Skupiony na drogiej biżuterii, luksusowych przedmiotach, jedzeniu, zabawie, powierzchniach ciał, a w konsekwencji również seksie. Nikt tu nie słyszał o miłości, a tym bardziej o duszy – te słowa w ich słownikach nie występują, bo jeszcze przypadkiem mogłyby popsuć niezobowiązującą zabawę. Teraz liczą się tylko przyjemności. Jednak w tym świecie ciągłej zabawy istnieje coś, co niepokoi od samego początku: wydobywane przez reżyserkę nierówności między bohaterami. Jedni są tu ważniejsi i dzierżą władzę, inni muszą się im podporządkować – tak jak Sasha swojemu mężczyźnie, czy może lepiej należałoby powiedzieć, szefowi.

I właśnie na tych stosunkach władzy i podległości koncentruje się Eklöf. Tropi symptomy niemo zawartej umowy. Mężczyzna daje dziewczynie poczucie luksusem i obrzuca drogimi prezentami, w zamian otrzymuje jej uległość i kompletne posłuszeństwo. Ale nad ukazanym światem nieustannie wisi zapowiedź zbliżającej się, podskórnie odczuwanej katastrofy. Już są jej pierwsze symptomy: niefortunny wypadek na skuterze, krew w basenie, nagły wybuch agresji. Te pojedyncze ogniska zła zdradzają coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka – prawdziwą naturę ukazywanego świata, ale może przede wszystkim dusz zamieszkujących go ludzi.

Trudno nie odnieść wrażenia, że wykreowany przez reżyserkę świat wątpliwych wakacyjnych atrakcji jest tylko czubkiem góry lodowej. Pod powierzchnią wody znajduje się bowiem rzeczywistość rządzona przez pieniądze, drogie przedmioty, żądze władzy i chęć dominacji. Ale ten świat iluzji, kłamstw i wzajemnej pogardy skrywa coś jeszcze: strach przed stratą pozycji. Pieniądze, władza, pożądanie to niebezpieczne narkotyki, które otumaniają i nie pozwalają trzeźwo na świat. W świecie upojonych, głupcem wydaje się trzeźwy.

Ocena: 7/10