Filmy, które musicie zobaczyć w 2016 roku

Okres podsumowań minionego roku powoli się kończy, dlatego czas spojrzeć w filmową przyszłość, a ta w tym roku zapowiada się szczególnie ciekawie. Już najbliższe miesiące oferują nam sporą dawkę znakomicie zapowiadających się premier, przeważnie związanych ze zbliżającym się okresem oscarowym. Jednak nie tylko. Styczeń i luty to również tradycyjnie okres nadrabiania przez rodzimych dystrybutorów zaległości, szczególnie w artystycznym kinie europejskim. Zapowiedzi dat premier zazwyczaj nie wykraczają poza najbliższe 6 miesięcy, dlatego druga połowa roku wciąż spowita jest mrokiem wielkiej niewiadomej, a większość moich propozycji zawita do kin jeszcze przed wakacjami. Niemniej kilka największych przebojów roku – „Doctor Strange”, „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” czy „Rogue One” – zajęły już sobie terminy pod koniec 2016 roku. Wybór zaledwie dziesięciu najciekawszych filmów zagranicznych i pięciu polskich był trudnym zadaniem i każdy kinoman z pewnością dopisałby kilku swoich faworytów. Potraktujcie więc poniższą piętnastkę jako pozycje w tym roku obowiązkowe:

 

Kino światowe

Nienawistna-Ósemka

Nienawistna ósemka, reż. Quentin Tarantino, 15.01.2016

Każdy kolejny film Tarantino jest wielkim wydarzeniem, nie inaczej jest i tym razem. Tym bardziej, że autor „Pulp Fiction” powraca „Nienawistną Ósemką” do pomysłu, który zapewnił mu sławę. Fabuła nawiązuje do jego debiutanckich „Wściekłych psów”. Ponownie mamy jedną zamkniętą przestrzeń, w której głównie toczy się akcja. Nie zabraknie więc świetnych dialogów, ciętego humoru, ironii i potoków krwi. Tarantino poniżej pewnego poziomu nie schodzi, dlatego zachęcać do pójścia na „Nienawistną ósemkę” można w ciemno.

 Syn-Szawła

Syn Szawła, reż. László Nemes, 22.01.2016

Wstrząsający i niezwykle oryginalny. Doceniony na zeszłorocznym Cannes, łowca nagród, główny faworyt do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Nemes – uczeń samego Beli Balazsa – stworzył dzieło, które symuluje doświadczenie przebywania w obozie zagłady. Minimalizując fabułę i dialogi, skupił się na obrazie i głównym bohaterze, którego nie wypuszcza z kadru. Ten natomiast będąc w samym środku zracjonalizowanej maszyny śmierci, targnął się na czyn całkowicie nieracjonalny. Miałem już możliwość zobaczenia tego filmu – był pokazywany w zeszłym roku na licznych festiwalach – więc polecam bez wahania. Prawdopodobnie niczego mocniejszego w tym roku nie zobaczycie. To powinien być obowiązkowy seans, przywracający wiarę w siłę humanizmu.

 Zjawa

Zjawa, reż. Alejandro González Iñárritu, 29.01.2016

Po zeszłorocznym sukcesie z „Birdmanem” Iñárritu stworzył kolejny oscarowy hit – tym razem w kostiumie historycznym. Opowiedział historię zemsty rozgrywającą się w nieprzyjaznych, mroźnych ostępach. To opowieść o woli życia, zdradzie i poszukiwaniu tożsamości, ale przede wszystkim aktorski pojedynek Leonardo Di Caprio i Toma Hardy’ego. Czy przyniesie w końcu pierwszemu z nich upragnioną statuetkę?

 Deadpool

Deadpool, reż. Tim Miller, 12.02.2016

Pierwszy na tej liście przedstawiciel kina czysto rozrywkowego, ale dalekiego od kompromisów. Marvel znany jest z tworzenia niesztampowych ekranizacji komiksów. Miejmy nadzieję, że tak będzie również z „Deadpoolem”, zapowiadającym się jako orgia czarnego humoru. W Stanach przyznano mu kategorię R – więc twórcy mogą sobie poszaleć z przekleństwami, golizną i przemocą. Ekranizacja losów najbardziej nietypowego superbohatera w stajni Marvela będzie daleka od infantylnej sztampy znanej choćby z serii o Avengersach.

 Ave-Cezar

Ave, Cezar!, reż. Ethan i Joel Coen, 19.02.2016

Z „Ave, Cezar!” jest podobnie jak z „Nienawistną ósemką” – nazwiska reżyserów są gwarantem jakości. Tym bardziej, gdy na planie mieli do dyspozycji taki gwiazdozbiór, na który złożyły się nazwiska George’a Clooney’a, Scarlett Johansson, Tildy Swinton, Josha Brolina czy Ralpha Fiennesa. Do pójścia do kina zachęca nie tylko reżyserska para i nazwiska gwiazd, ale również świetnie zapowiadająca się historia, rozgrywająca się w rzeczywistości Hollywoodu. Poziom poprzedniego filmu braci mającego akcję w świecie kina – „Barton Fink” – każe mniemać, że i tym razem nie wyjdziemy z seansu zawiedzeni.

 The-Lobster

The Lobster, Giorgos Lanthimos, 26.02.2016

Drugi po „Synie Szawła” film, który był już pokazywany w Polsce na festiwalach i podobnie jak produkcja Nemesa zasługuje na polecenie. Choć nie jest tak zaskakujący i mocny jak debiut Lanthimosa – „Kieł” – to i tak każdy, kto pójdzie do kina doceni oryginalność pomysłu. Grek, pierwszy raz mając do dyspozycji międzynarodową obsadę, opowiedział o świecie, w którym nielegalne jest życie w samotności. Singli czeka los zwierząt – dosłownie: zostają zamienieni w wybrane przez siebie stworzenia. W skrajnie nieprzyjaznej rzeczywistości wybucha jednak bunt. „The Lobster” pochodzi z surrealistycznej wyobraźni, skrzącej się ponurym dowcipem i metaforami. Obowiązkowy seans dla każdego, kto docenia w kinie kreatywność.

 Carol

Carol, Todd Haynes, 4.03.2016

Stylowa opowieść o trudach homoseksualnej miłości w Stanach Zjednoczonych lat 50. Film wyróżniający się przede wszystkim wysmakowaną warstwą wizualną, za którą odpowiedzialny był Edward Lachman, kręcący kamerą 16 mm. Znaczącym walorem jest również gra dwójki aktorek: Rooney Mary i Cate Blanchett. Na szczęście produkcja nie jest tylko designerską błyskotką, lecz również poruszającą opowieścią o niespełnieniu, niesprawiedliwości i walce o własną tożsamość.

 Legion-Samobójców

Legion Samobójców, reż. David Ayer, 12.08.2016

Kolejna na liście adaptacja komiksu, tym razem ze stajni DC Comics. Podobnie jak „Deadpool” wyróżnia się na tle dwóch innych tegorocznych hitów – patetycznego „Superman vs Batman: Świt sprawiedliwości” i młodzieżowego „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”. Jej przewaga tkwi w fabularnej przewrotności, gdzie głównymi bohaterami jest legion złoczyńców z Jokerem na czele, którego tym razem gra Jared Leto. Jego zdjęcia od dawna rozpalają wyobraźnię fanów, mam nadzieję, że nie zawiodą się a wraz z nimi wszyscy fani dobrego kina.

 Fantastyczne-zwierzęta-i-jak-je-znaleźć

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, reż. David Yates, 18.11.2016

Pozycja na liście, do której mam największy dystans. Film stworzony całkowicie z pobudek komercyjnych, starający się wyjąć jeszcze co nieco z kieszeni fanów serii o Harrym Potterze. Najbardziej zadziwia i trwoży informacja, że to dopiero pierwsza część trylogii, stworzonej na podstawie króciutkiej książeczki – znacznie chudszej od „Hobbita”. Dajmy jednak szanse twórcom, bo i tak będzie o filmie głośno. Za kamerą stanął człowiek odpowiedzialny za większość filmów o nastoletnim czarodzieju, a scenariusz napisała sama Rowling – to daje nadzieje przynajmniej na przyzwoite kino.

 Rogue-One

Rogue One, reż. Gareth Edwards, 23.12.2016

Film, którego nie mogło zabraknąć na tej liście, mimo że za wiele o nim nie wiemy. Choć to, co podali do tej pory producenci, pozwala rozpalać ciekawość milionów fanów uniwersum Gwiezdnych Wojen. „Rogue One” będzie spin-offem serii o Skywalkerach, opowiadającym o grupce rebeliantów szykujących się do misji wykradzenia planów budowy Gwiazdy Śmierci. Za kamerą twórca niezłej „Godzilli”, a przed takie gwiazdy jak Felicity Jones, Forest Whitaker czy Mads Mikkelsen.

 

Kino Polskie

 Baby-Bump

Baby Bump, reż. Kuba Czekaj, 26.02.2016

Najbardziej oryginalny i śmiały polski film od lat. Warto było czekać na pełnometrażowy debiut Czekaja, znanego wcześniej ze znakomitych i docenianych na całym świecie krótkich fabuł. Niekonwencjonalna, energetyczna opowieść inicjacyjna, bardziej przypominająca video-art niż klasyczny film kinowy. Dbałość o wizualne szczegóły, świetna ścieżka dźwiękowa, odważna tematyka – mieszanka, którą docenią koneserzy niesztampowego kina. Dowód, że również w Polsce można robić szalone kino.

 Wołyń

Wołyń, reż. Wojciech Smarzowski, 7.10.2016

Najbardziej oczekiwany polski film roku. Znając dokonania Smarzowskiego i wstrząsającą historię rzezi wołyńskiej możemy spodziewać się na ekranie prawdziwej makabry, która prawdopodobnie pokładami brutalności i ludzkiej podłości przewyższy wstrząsającą „Różę”. Na filmy Smarzowskiego chodzę w ciemno, tym razem jednak liczę, że nie posunie się do ekstremów, które tematyka i jego artystyczne zapędy mogą wygenerować. Mam również nadzieję, że sprawnie wywinie się z politycznych pułapek, co pozwoli mu skupić się na artystycznej stronie przedsięwzięcia. Polityczna burza i tak z pewnością przetoczy się przez media.

 Ostatnia-rodzina

Ostatnia rodzina, reż. Jan P. Matuszyński, 7.10.2016

Biografia legendarnej rodziny, nad którą wisiało ponure fatum. Życie i śmierć Tomasza i Zdzisława Beksińskich osnute były ciemnością, którą wylewali do swojej twórczości dziennikarskiej, skupionej wokół muzyki gotyckiej i szczególnie posępnego, surrealistycznego malarstwa. Nietypowa rodzina domagała się filmowej biografii, pytanie, czy twórca – dokumentalista doceniony za film o sparaliżowanym nurku „Deep Love” – potrafił zbliżyć się do tajemnicy, skrywającej się we wnętrzu niewielkiego mieszkania. Zachodząca na kolejnych fotosach z planu metamorfoza aktorów grających główne role daje nadzieję, że przynajmniej wizualnie film spełni oczekiwania.

 Agnus-Dei

Agnus Dei, reż. Anne Fontaine, data premiery nieustalona

Polsko-belgijsko-francuska koprodukcjach o tajemnicach zakonnic jednego z francuskich klasztorów, rozgrywająca się w czasie II wojny światowej. Za reżyserię odpowiedzialna jest autorka między innymi filmowej biografii Coco Chanel z 2009 roku. Wśród międzynarodowej obsady znalazły się również Polki: m. in. Agata Kulesza, Joanna Kulig i Agata Buzek. Film będzie miał oficjalną premierę podczas festiwalu Sundance. Wszystko jak dotąd zapowiada się nieźle, trudno jednak przewidzieć ostateczny efekt.

 Powidoki

Powidoki, reż. Andrzej Wajda, data premiery nieustalona

Nawet ci, którzy nie przepadają za filmami Wajdy potwierdzą, że każda jego nowa produkcja jest dużym wydarzeniem. Ta zapowiada się szczególnie ciekawie, bo nie wydaje się być lekcją do odrobienia, którą wyznaczył sam sobie ten rodzimy kronikarz polskich dziejów, lecz historią wywodzącą się z osobistych pasji reżysera. Tym razem zdecydował się opowiedzieć o bardzo ciekawych losach jednego z najbardziej oryginalnych polskich malarzy – Władysławie Strzemińskim, twórcy unizmu, polskim żołnierzu, który podczas I wojny światowej stracił rękę, nogę oraz wzrok w jednym oku. Atmosferę wokół filmu podgrzewa również nazwisko Bogusława Lindy, który wcielił się w postać głównego bohatera.