Ostatni raz tak bardzo stresowałem się w kinie na „Synu Szawła”. Ten film jest torturą dla nerwów, poczucia moralności, sprawiedliwości i elementarnej potrzeby bezpieczeństwa. Jest jak wyjątkowo bolesna szczepionka na zło, nienawiść i ksenofobię. Jest więc potrzebniejszy niż lek na koronawirusa. „Aida” jest pierwszym tak donośnym głosem kultury w sprawie masakry w Srebrenicy. Opowiadana w tonie rzeczowym, wręcz zimno sprawozdawczym. I właśnie dzięki temu tak mocno działa.
Zbanić skwapliwie trzeba się faktów, jedynie – o czym informuje na początku filmu – dla potrzeb filmu zmieniła kilka nazwisk oraz udramatyzowała parę dialogów i wydarzeń. Cała reszta przypomina zapis relacji z miejsca zbrodni. Bo tym „Aida” w gruncie rzeczy jest. Reżyserka stara się nie podkręcać emocji, nie szuka dodatkowych tragedii, nie manipuluje formą – stara się utrzymać chłodny, sprawozdawczy ton. Ta historia niczego więcej nie potrzebuje.
Mimo rzeczowego tonu, film ma swoja bohaterkę, której spojrzenie na wydarzenia subiektywizują przekaz. To tytułowa Aida – nauczycielka angielskiego ze srebrenickiej szkoły. Pracuje jako tłumaczka przy ONZ, które stacjonuje w mieście, będącym jej specjalną strefą. Ta opieka zjednoczonych państw miała być gwarantem bezpieczeństwa. Okazało się jednak, że kolejne zapewnienia były tylko słowami, a stawiane ultimatum stronie serbskiej, nie mogły być egzekwowane z powodu oporu generalnego dowództwa. Gdy serbska armia weszła do miasta, jedyne co zaoferowali to obóz dla ludności cywilnej, w której i tak nie było miejsca dla wszystkich.
To właśnie oczami tej kobiety przyglądamy się wydarzeniom z bazy. Przypatrujemy się bezradności dowództwa ONZ, egzekwowaniu nieludzkich procedur, które skazywały niewinnych na śmierć – obojętności na cierpienie i strach. Ale również martwimy o rodzinę – męża i dwójkę synów. Dzięki oddaniu głosu bohaterce, jesteśmy bliżej ludzi ze Srebrenicy, możemy lepiej zrozumieć ich narastające obawy, nawet wtedy, gdy wszyscy wokół twierdzą, że nic im nie grozi. W ten sposób tworzy się pełzający, irracjonalny – wydawałoby się – lęk, który – jak wiemy – okaże się w pełni uzasadniony.
W ten sposób Zbanić stworzyła jeden z najbardziej przerażających filmów ostatnich lat – choć nie znajdziemy w nim żadnych szokujących czy brutalny scen. Wszystkie emocje kotłują się z powodu bezczelności dowódców wojsk serbskich i bezradności żołnierzy ONZ, których działania były wprost skandaliczne. Do tego stopnia, że wydają się całkowicie nieprawdopodobne – podobnie zresztą, jak zbrodnicze wyrachowanie odpowiedzialnego za dokonanie masakry Mladicia.
„Aida” to oskarżenie ONZ-u, to krzyk rozpaczy, to upomnienie się o ofiary, to dokumentalny zapis zbrodni, który ma uwiecznić na kartach historii żywą pamięć o wydarzeniach – największego ludobójstwa od czasu II wojny światowej.
Komentarze (0)