50 NAJLEPSZYCH POLSKICH FILMÓW 2010-2019. MIEJSCA 21-25

2019 rok kończy lata 10. XXI wieku. To znakomity moment, by podsumować to, co działo się w polskim kinie przez ostatnie dziesięć lat. A działo się bardzo wiele. Polski film zgarnął Oscara, mieliśmy swoich reprezentantów w konkursach najważniejszych festiwali filmowych, a nawet otrzymywaliśmy na nich prestiżowe nagrody. W końcu ostatnie dziesięć lat to także znakomity czas pod względem popularności rodzimego kina i okres zwyżkujących statystyk frekwencji. Polskie kino jest cenione na świecie i lubiane w kraju. W tym czasie powstało znacznie więcej niż 50 filmów godnych uwagi, dlatego tę listę, która będzie sukcesywnie uzupełniana, potraktujcie jako przewodnik po najważniejszych tytułach mijającej dekady. Zapoznajcie się z filmami, które znalazły się na miejscach od 21 do 25.

25. Mowa ptaków, reż. Xawery Żuławski

Scenariusz ojca, reżyseria syna. W „Mowie ptaków” spotykają się dwa pokolenia artystów, ale również Polaków. Bo ten film opowiada w równym stopniu o stosunkach synowskich, relacji mistrz-uczeń, co o współczesnej Polsce i ideologicznym świergocie. „Mowa ptaków” jest filmem dziwacznym, nieprzystępnym, zwariowanym – zupełnie innym niż reszta polskiej kinematografii. Ale z tego bogactwa min, póz i pomysłów wyłania się bardzo zgrabny, a przy tym złożony obraz dzisiejszego świata.

Recenzja: Film Żuławskiego jest jak kolorowe, rozwrzeszczane ptactwo, w którego świergocie da się usłyszeć rozmowę: z literaturą, kinem, historią i współczesnością Polski, w końcu: ojca z synem. Mieszają się głosy: niski, bezczelnie sięgający do popkultury, z wysokim, pełnym erudycyjnych zapożyczeń z kanonu. Jest i proza, i poezja.  Jest głośno i donośnie, ale bywa również cicho i melancholijnie. Jest i śmieszno, i straszno, kak tigra jebat. Oto Polska właśnie. Czytaj dalej.

24. Kler, reż. Wojciech Smarzowski

Filmowy przebój na skalę, której nikt się nie spodziewał. Kontrowersyjny, a przy tym popularny obecnie temat – pedofilia wśród księży – zrobiła swoje, ale „Kler” to także po prostu bardzo dobry film, w niejednoznaczny sposób opowiadający o podjętym problemie. Wielu bało się spłaszczenia tematu i uderzenia w proste antyklerykalne tony. Nic takiego nie miało miejsce. A w konsekwencji powstał jeden z najlepszych chrześcijańskich filmów w historii polskiej kinematografii.

Recenzja: „Kler” wzbudził kontrowersje jeszcze zanim ktokolwiek go obejrzał. Każda z grup miała o nim własne mniemanie. Zwolennicy liczyli na ostry atak na Kościół, przeciwnicy natomiast widzieli w nim dzieło bezpardonowo antyklerykalne. Smarzowski jednak już wcześniejszymi swoimi filmami dowiódł, że nie tworzy na polityczne zamówienie i daleki jest od jednoznacznych sądów. Tak samo jest z „Klerem”, który dla wielu będzie rozczarowujący. Czytaj dalej.

23. Cicha noc, reż. Piotr Domalewski

Jeden z najbardziej spektakularnych debiutów w całej fali znakomitych pierwszych filmów. Domalewski wyraźnie czerpie z twórczości Smarzowskiego, ale udało mu się przy tym odnaleźć własny głos i grono niepodjętych do tej pory tematów. Historia rodzinna nagle zmienia się w zatrważającą historie o gospodarczym dramacie polskiego społeczeństwa.

Recenzja: Przed seansem „Cichej nocy” można było się obawiać, że młody autor zbyt mocno zapatrzony jest w twórczość Wojciecha Smarzowskiego. Liczne inspiracje są widoczne na pierwszy rzut oka, ale młodemu twórcy udało się wypracować własny styl. Film Domalewskiego to taki typowy Smarzowski, który zgubił gdzieś swoją naostrzoną siekierę, podobnie zresztą jak jeden z bohaterów „Cichej nocy”. Czytaj dalej.

22. Miasto 44, reż. Jan Komasa

Mało kto się spodziewał, że polskie kino jest w stanie stworzyć tak spektakularny film wojenny. „Miasto 44” nie tylko zaskakuje realizacyjnym rozmachem i sprawnością realizacyjną, ale również oryginalnym podejściem do rodzimej historii i gatunku kina wojennego. Powstanie warszawskie wygląda tu jak gra komputerowa, obraz z teledysku czy filmu dla nastolatków – jak fantazmat, a nie realna rzeczywistość. Dzięki temu „Miasto 44” jest nie tylko sprawozdaniem z bohaterstwa młodych warszawiaków, ale również komentarzem do współczesnego funkcjonowania historii w popkulturze.

21. Wołyń, reż. Wojciech Smarzowski

„Wołyń” to film wstrząsający, mocny, a przy tym niewygodny – szczególnie dla tych, którzy pragnęliby go wykorzystać do partykularnych politycznych celów. Nie jest ani antypolski, ani nacjonalistyczny, jest etycznie i ideologicznie wyważony – mimo wizualnej dosadności. Dzięki temu udało się Smarzowskiemu stworzyć jeden z najlepszych polskich filmów historycznych ostatnich lat.

Recenzja: Trudno oglądać ten film w oderwaniu od aktualnej sytuacji politycznej w Polsce i rozpętanej walki o pamięć historyczną. Kwestia „rzezi wołyńskiej” stała się ostatnio również kością niezgody w relacjach polsko-ukraińskich i położyła się cieniem na dobrych stosunkach między dwoma państwami. Znając te konteksty, film Smarzowskiego wydaje się szczególnie ważny. Nie tylko ze względu na samo podjęcie tematu tych historycznych wydarzeń i próbę zwrócenia pamięci o brutalnie zamordowanych podczas czystek etnicznych na wschodnich kresach. Można było się obawiać o ostateczny kształt filmu i jego usadowienie na tle politycznych sporów. Z pewnością różne strony chętnie wykorzystałyby „Wołyń” do wygrywania partykularnych wojenek. Każdy film można upolitycznić i politycy z pewnością będą próbowali tego samego i tym razem – próżne jednak ich starania, gdyż wydźwięk najnowszego filmu Smarzowskiego jest wyjątkowo apolityczny, a już na pewno „anty-antyukraiński”. Znajduje się na przeciwległym biegunie wobec choćby „Historii Roja”. Wszyscy, którzy chcieliby go wykorzystać do podsycania narodowych konfliktów, będą wyjątkowo rozczarowani. Czytaj dalej.

Miejsca 26-30 >>