5 filmów, od których dobrze rozpocząć przygodę z polskim kinem

Artykuł sponsorowany

Historia polskiego kina jest długa i niezwykle bogata. Jest w niej olbrzymia liczba filmów, które utkwiły w naszym kulturowym imaginarium i takich, które zdobyły zasłużony rozgłos na świecie. Pełno w niej pozycji, których po prostu żal nie znać. Ale osoby, które rozpoczynają swoją przygodę z polskim kinem wielokrotnie zastanawiają się – od czego zacząć? Jakie tytuły pozwolą mi choć pobieżnie zorientować się w dziejach naszego kina? Wraz z marką Toys4boys prezentuję 5 filmów, od których warto rozpocząć przygodę z historią polskiego kina. Na stronie producenta znajdziecie produkty, które pomogą Wam w poznawaniu naszej kinematografii, na przykład plakat-zdrapka z 100 najciekawszych polskich filmów, na którym możecie zaznaczać obejrzane pozycje. Na liście znalazły się choćby tak ważne dla polskiego kina tytuły jak „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Dług” czy „Zimna wojna” i te kultowe – jak „Nie lubię poniedziałku”, „Chłopaki nie płaczą” czy „Kiler”.

Piętro wyżej, reż. Leon Trystan

Polskie kino nie rozpoczęło się po drugiej wojnie światowej. Jej historia sięga daleko dalej w przeszłość, a okres międzywojnia był bardzo prężny dla naszej kinematografii. Tworzono wtedy filmy artystyczne, autorskie, ale do dziś przetrwały w świadomości przede wszystkim filmy rozrywkowe – melodramaty i komedie. Dominowały one w tamtym czasie w kinach, a bawiły nie tylko melodramatyczną emocjonalnością czy świetnymi komikami, ale w dużej mierze znakomitymi piosenkami. To właśnie je podśpiewuje się do dziś – jak choćby „Umówiłem się z nią na dziewiątą” z filmu „Piętro wyżej”, uznawanego za najlepszą polską komedię dwudziestolecia.

Popiół i diament, reż. Andrzej Wajda

Kto wie, czy nie jest to najważniejszy i najlepiej rozpoznawalny na świecie polski film. To rozliczenie Andrzeja Wajdy z wojną i jednocześnie szczytowe osiągnięcie Szkoły Polskiej – jedynego polskiego nurtu, który miał wpływ na światowe kino. To także film, w którym być może najjaśniej rozbłysła gwiazda najpopularniejszego aktora PRLu – Zbigniewa Cybulskiego.

Nóż w wodzie, reż. Roman Polański

Debiutanckie dzieło Polańskiego – jedyny jego pełnometrażowy film stworzony w ojczyźnie – otwiera nowy okres w polskim kinie. „Nóż w wodzie” to przykład kina młodych początku lat 60., nie do końca zainteresowanych zagadnieniami wojny, za to próbujących żyć w szarzyźnie PRLu, wspomagając się jazzem. „Nóż w wodzie” to minimalistyczny majstersztyk przypominający thriller z genialną muzyką Krzysztofa Komedy i pracą kamery Jerzego Lipmana.

Miś, reż. Stanisław Bareja

„Misia” prawdopodobnie nikomu nie trzeba przedstawiać, ale w tym zestawieniu musi pojawić się jakaś PRLowska komedia, która miała swoje ważne miejsce w kinie tego okresu. Bareja, obok Tadeusza Chmielewskiego i Sylwestra Chęcińskiego, to najważniejszy rodzimy twórca komedii, który borykał się z PRLowską codziennością, wyłapując w niej absurdy i trafnie je komentując.

Sanatorium pod klepsydrą, reż. Wojciech Jerzy Has

Polskie kino to również modernizm – wysoko artystyczne kino dla prawdziwych koneserów, z erudycyjnymi nawiązaniami do światowej literatury, eksperymentalną formą. Być może szczytowym osiągnięciem polskiego modernizmu jest „Sanatorium pod klepsydrą” Hasa, czyli adaptacja prozy Bruno Schulza. Prawdziwa artystyczna uczta.