100 NAJLEPSZYCH FILMÓW ZAGRANICZNYCH 2010-2019. MIEJSCA 61-70

Kończą się lata 10. XXI wieku. Jak będą one pamiętane w kinie? Które tytuły zostaną na dłużej w pamięci? Jakie zasłużą na miano klasyków? To pokaże czas, póki co możemy uporządkować to, co obejrzeliśmy przez ostatnie dziesięć lat, wybierając najlepsze 100 filmów mijającego dziesięciolecia. To zestawienie jest również analizą pracy pamięci. Wiele z tych tytułów widziałem lata temu, nie wracając do nich. Dziś są dla mnie raczej widmami, mglistymi wyobrażeniami, przez co widzę je inaczej – niektóre z nich urosły przez ten czas w moich oczach, inne nieco przyblakły. Finalny kształt tego zestawienia odzwierciedla moją pamięć o minionej dekadzie – składają się na nie filmy, które najczęściej do mnie wracają, gdy przymknę oczy. Zobaczcie, jakie filmy zajęły miejsca od 61 do 70.

70. Zupełnie Nowy Testament, reż. Jaco Van Dormael

Heretycka komedia, która ma więcej w sobie z chrześcijaństwa niż niedzielne kazanie. Van Dormael jest prorokiem ery #metoo i rosnącej siły środowisk kobiecych, które zmieniają świat na lepsze. Przygląda się temu wszystkiemu z boskiej perspektywy, czyli z zagraconego mieszkania w Brukseli. To właśnie tam schodzi na Ziemię nowy mesjasz – boski potomek, jego córka.

Recenzja: Nie było łatwo dokonać wyboru pierwszej tegorocznej premiery tygodnia. Dziś weszły do kina co najmniej dwa znakomicie zapowiadające się filmy, które stanęły w szranki o przyciągnięcie widowni w noworoczny weekend. Pierwszym z nich jest „Big Short” Adama McKaya, opowiadający o genezie finansowego kryzysu. Producentom udało się zebrać wręcz obłędną obsadę, dzięki której wymienia się ten tytuł wśród tegorocznych oscarowych pewniaków. Postanowiłem jednak postawić na inny film, który prawdopodobnie również znajdzie się wśród nominowanych do Oscara, lecz w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Czytaj dalej.

69. Anomalisa, reż. Duke Johnson

Pisałem już o tym, że ostatnie dziesięć lat było znakomite dla animacji – ale jeszcze nie wspominałem, że również dla tej przeznaczonej dla dorosłego widza. „Anomalisa” była jedną z nich. Film oparty jest na scenariuszu Charliego Kaufmana, mistrza meandrowej struktury. W tym przypadku jest podobnie, twórcy zgłębiają tajemnice ludzkiego umysłu za pomocą minimalistycznej, pluszowej animacji.

Recenzja: Coachingi, szkolenia, poradniki – z każdej strony atakują nas eksperci, przekonujący, że to właśnie oni wiedzą, jak żyć, jak być szczęśliwym, jak osiągnąć sukces, jak zwiększyć naszą produktywność. W pogoni za cywilizacyjnymi potrzebami – karierą, samospełnieniem – coraz bardziej zaczyna nam ciążyć banalność codzienności. Chcąc przeć do przodu jesteśmy zmuszeni do przywlekania grubej skóry, oddzielającej nas od małych przyjemności i wielkich wzruszeń. Kosztem jest jednak zanik wrażliwości i wszechobecna nuda. „Anomalisa” Duke’a Johnsona i Charliego Kaufmana jest klinicznym studium „burn-outu” – wypalenia nie tyle zawodowego, co życiowego. Jej bohater stara się przedrzeć przez powłokę rzeczywistości, by doznać czegoś autentycznego. Czytaj dalej.

68. Steve Jobs, reż. Danny Boyle

Steve Jobs w końcu doczekał się biografii na miarę swojego geniuszu. Film Boyle’a analizuje jego osobę z różnych punktów widzenia, rozszczepiając obraz. Z tej mozaiki wyłania się bardzo niejednoznaczny portret – pełen pęknięć i niedoskonałości. Zupełnie inny jest sam film – kunsztowny, przemyślany, spójny i – tak właśnie – doskonały!

67. Sekrety morza, reż. Tomm Moore

Nie samym Pixarem i Disneyem żyje fan animacji dla najmłodszych. Jednym z najwybitniejszych animatorów spoza Hollywood jest Irlandczyk, Tomm Moore. Kanwą jego magicznych, przepięknych, niezwykle urokliwych i mądrych filmów są wyspiarskie legendy. Na ich podstawie tworzy fantastyczny świat pełen nietypowych postaci, przepełniony pięknem i dobrem, ale również melancholią, bólem i cierpieniem.

66. Lego. Przygoda, reż. Phil Lord, Christopher Miller

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Film oparty na licencji Lego okazał się niemal arcydziełem, a na pewno wybitnym osiągnięciem w dziedzinie animacji – nie tylko ze względu na sposób wykorzystania tego medium. Film jest bardzo śmieszny, a zarazem mądry i jednocześnie bezpretensjonalny. Ale być może jego największą wartością jest sposób wykorzystania mitologii Lego i ich statusu w popkulturze.

65. Big Short, reż. Adam McKay

Adam McKay wyprowadził film polityczny na zupełnie nowe wody i udowodnił, że o trudnych rzeczach można mówić w sposób łatwy i przystępny. Głównym bohaterem „Big Short” jest kryzys gospodarczy, który wstrząsnął światową gospodarką ponad dekadę temu. Pojawiające się w filmie postacie są jedynie przewodnikami po niełatwym światku rynku nieruchomości i operacji finansowych. Dzięki McKayowi nie ma on już przed nami tajemnic – podobnie jak kapitalizm, który doprowadził do tej gospodarczej katastrofy.

64. Citizenfour, reż. Laura Poitras

Światem wstrząsnęła również afera Edwarda Snowdena, który odkrył przed opinią publiczną, w jaki sposób amerykańskie władze inwigilują swoich obywateli. Jego historia to znakomity materiał na wyjątkowy film szpiegowski. Ten film powstał, nazywa się „Citizenfour” i jest dokumentalnym zapisem wybuchu afery i pierwszych dni po ujawnieniu danych. Inny film o Snowdenie nie jest nam potrzebny.

63. Czarny łabędź, reż. Darren Aronofsky

Darren Aronofsky jest twórcą, którego się kocha, albo nienawidzi. Pompatyczny styl, wielkie tematy i metafory – czasami zupełnie nieudane jak w przypadku „Mother”, a czasami epicko trafne. Tym drugim przypadkiem jest „Czarny łabędź” – film o rozszczepieniu świadomości, wykorzystujący tropy kina psychologicznego i horroru. No i do tego znakomita Natalie Portman.

62. Whiplash, reż. Damien Chazelle

It’s quite my tempo! „Whiplash” zatrzęsło światowym kinem, przynosząc mu reżyserskie objawienie. Damien Chazelle już za chwilę, kolejnymi swoimi filmami, miał potwierdzić skalę swojego talentu. Tu zdradził się już z zamiłowaniem do muzyki, znakomitą ręką do aktorów i umiejętnością wnikania głęboko do serc i dusz bohaterów.

61. Labirynt, reż. Dennis Villeneuve

Bez wątpienia Dennis Villeneuve jest jednym z objawień ostatnich dziesięciu lat. Jego najwybitniejszym filmem tego czasu nie był wcale epicki „Blade Runner 2049” a własnie „Labirynt” – znacznie skromniejszy, ale mocniejszy i lepiej trzymający w napięciu. To przykład kina gatunkowego najlepszej próby, który zapraszając nas na wycieczkę mrocznym labiryntem, prowadzi do samego jądra ciemności ludzkich serc.

Miejsca 71-80 >>