Krakowska impreza jest prawdziwą gratką dla tych miłośników polskiego kina, którzy chcą znać wszystkie jego wymiary. Właśnie podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego można obejrzeć to, czego nie pokazują w kinach, a w telewizji zazwyczaj jedynie późno w nocy. Fabularne krótkie metraże, animacje i dokumenty – to właśnie one przyciągają do Krakowa. Oto dziesiątka, która zapowiada się szczególnie interesująco:
21 x Nowy Jork, reż. Piotr Stasik
Film otwarcia festiwalu. Najnowsze dzieło jednego z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych polskich dokumentalistów. W „21 x Nowy Jork” Stasik powraca do konceptu wykorzystanego w filmie, który przyniósł mu uznanie, czyli „7 x Moskwa”. Tym razem skupia się na amerykańskiej metropolii, choć nie architektura czy urbanistyka są w centrum jego zainteresowania, lecz ludzie, którzy zamieszkują to wielkie miasto. Z mozaiki twarzy tworzy opowieść o współczesności i relacjach międzyludzkich.
Cuba Libre, reż. Lech Majewski
Najnowszy film mistrza polskiego kina, stworzony w ścisłej współpracy z Rudgerem Hauerem. Znany aktor nie tylko zagrał, ale również był współscenarzystą i całość wyprodukował. Polski wizjoner tym razem oparł swój krótki film na prostym koncepcie i dialogach. Zważywszy, że Majewski znany jest z tworzenia wizualnie wysublimowanych, malarskich filmów, jestem niezwykle ciekawy, w jaki sposób ukazał na ekranie historię jednej telefonicznej rozmowy.
Czerń, reż. Tomasz Popakul
Młody animator zebrał zasłużone laury za swój debiutancki „Ziegenort”. „Czerń” to jego drugi projekt, stworzony we współpracy z Japończykami. W swoim pierwszym filmie imponował znakomitą warstwą wizualną, kunsztowną animacją i umiejętnością prowadzenia narracji minimalizując dialogi. W tym filmie opowiada o czerni kosmosu i kosmonautach dryfujących w przestrzeni.
Figury niemożliwe i inne historie II, reż. Marta Pajek
Marta Pajek to stała bywalczyni krakowskiej imprezy. Jedna z niewielu polskich animatorek, które są wierne twórczości artystycznej. Tym razem pomysł na film oparła na tytułowych figurach niemożliwych, które można narysować, ale nie da się skonstruować. Wydaje się, że jest to znakomity punkt wyjścia, by pokazać kreacyjną siłę medium filmowej animacji.
Ikona, reż. Wojciech Kasperski
Po przygodzie z pełnometrażową fabułą w „Na granicy”, Wojciech Kasperski powraca do dokumentu i miejsca, w którym rozpoczął swoją karierę, czyli na Syberię. Tam rozgrywała się akcja jego debiutu – znakomitych „Nasion”. Tym razem koncentruje się na psychiatrze i mieszkańcach nadzorowanej przez niego placówki. Jest to przyczynek do zgłębienia tajemnicy ludzkiej duszy. Dodatkowym smaczkiem jest obecność za kamerą Łukasza Żala, nominowanego w tamtym roku do Oscara za „Idę”.
Kinki, reż. Izumi Yoshida
Animacja nieprzedstawiająca utrzymana w klimacie horroru. Tak, elementami, które mają przyśpieszyć bicie naszego serca są przedmioty codziennego użytku sfotografowane z bardzo bliska. Film Yoshidy przypomina próby braci Quay, którzy są mistrzami budowania klimatu niesamowitości. Tym razem jednak nie ma kukiełek, ani specjalnie przygotowanej scenografii, są niewinne materiały, które stają się bramą do psychopatycznych miraży.
Lokatorki, reż. Klara Kochańska
Niechętnie wyznawaną prawdą jest, że krótkometrażowe fabuły zazwyczaj są najsłabszymi filmami pokazywanymi podczas festiwalu. To zazwyczaj studenckie wprawki, rzadko kiedy można obejrzeć dzieło w pełni spełnione. Niemniej film Kochańskiej zwraca na siebie uwagę zarówno obecnością w obsadzie Julii Kijowskiej, jak i ciekawym, aktualnym i niechętnie podejmowanym przez twórców pełnometrażowych fabuł tematem społecznym. Rzecz będzie o lokatorce, która nie chce opuścić mieszkania mimo nakazu eksmisji.
Mnich z morza, reż. Rafał Skalski
Skalski zapracował na swoje nazwisko debiutanckim „52 procent”, jednak od tego czasu minęła dekada, a żaden następny jego film nie potwierdził jego talentu. „Mnich z morza” może to zmienić. Skalski znalazł swój temat w dalekiej Tajlandii, w której tradycja nakazuje, by każdy mężczyzna trafił na krótki czas do buddyjskiego zakonu. Wydaje się, że kulturowe różnice i przestrzenny dystans nie przeszkodzą, by zobaczyć w tym dokumencie opowieść nie tylko o tajskim społeczeństwie.
Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, reż. Paweł Łoziński
Ojciec Pawła – Marcel, odbiera w tym roku w Krakowie nagrodę Smoka Smoków za całokształt twórczości. Wierzę, że w przyszłości Paweł odbierze podobną nagrodę. Po filmie, w którym reżyser dokonywał podsumowania własnych stosunków z ojcem, w najnowszym dziele kontynuuje tematykę rodzinnych relacji. Tym razem podpatruje innych – córkę i matkę, które starają się wzajemnie zrozumieć przy pomocy terapeuty.
Ucho wewnętrzne, reż. Magdalena Gubała, Szymon Uliasz
Dokument muzyczny ma w ostatnim czasie w Polsce dobra passę. Wystarczy wymienić kilka tytułów: „Miłość”, „Nowa Warszawa”, „Beats of Freedom” czy również pokazywany na krakowskiej imprezie w tym roku „Jarocin. Po co wolność”. „Ucho wewnętrzne” na pewno dołączy do tych bardzo dobrych filmów. Choćby ze względu na bohatera, czyli Mikołaja Trzaskę, znakomitego klarnecistę i saksofonistę. Twórcy obiecują, że w dokumencie próbowali oddać poprzez formę złożoność twórczości jazzmana. Obecność w ekipie produkcyjnej animatora Marcina Podolca daje nadzieję, że faktycznie nie tylko w warstwie muzycznej możemy spodziewać się czegoś niezwykłego.
Komentarze (0)