W niedzielę rusza Krakowski Festiwal Filmowy, czyli coroczne święto filmów dokumentalnych, fabularnych etiud i animacji. To właśnie tam od lat można wypatrywać młodych twórców, rozpoczynających swoją karierę w branży filmowej, ale również śledzić aktualną formę polskich dokumentalistów i animatorów. Do Krakowa przyjeżdża się po to, by w jednym miejscu móc zaznajomić się ze starannie wyselekcjonowanymi filmami, które na co dzień są niesłusznie spychane na kinematograficzny margines przez znacznie bardziej medialne filmy kinowe. Jednak to właśnie wśród tych skromnych dzieł można odnaleźć prawdziwe perełki. Poniżej znajdziecie listę 10 polskich filmów, których po prostu nie możecie przegapić podczas tegorocznej edycji festiwalu:
Festiwal, reż. Tomasz Wolski, Anna Gawlita
Jedyny polski reprezentant w konkursie DocFilmMusic, poświęconym najciekawszym dokumentom muzycznym z całego świata, na dodatek podpisany przez jednego z najlepszych współczesnych rodzimych dokumentalistów – Tomasza Wolskiego. Autor m. in. znakomitych „Lekarzy” nakręcił wraz z Anną Gawlitą film, w którym podglądają kuluary dużego festiwalu muzyki poważnej. Koncentrują się na tym, co podczas imprezy zazwyczaj pozostaje niezauważone – na garderobie, widzach, żmudnych przygotowaniach. Scena, muzyka i wirtuozeria tym razem pozostają na marginesie.
Beksińscy. Album Wideofoniczny, reż. Marcin Borchardt
Film otwarcia, polski przedstawiciel w międzynarodowym konkursie filmów dokumentalnych i najbardziej oczekiwany przeze mnie tytuł tegorocznej edycji. Po fabularnej wersji losów rodziny Beksińskich, przyszedł czas na wersję dokumentalną – ale daleką od klasycznej biografii. Borchardt stworzył portret tej wyjątkowej rodziny, korzystając z materiałów, które nagrali sami bohaterowie – taśm magnetofonowych i filmów wideo. Wiadomo wszak, że Zdzisław Beksiński uwielbiał dokumentować swoje życie coraz to nowocześniejszym sprzętem. Można mieć nadzieję, że dokument Borchardta nie tylko będzie znakomitym uzupełnieniem fabuły Matuszyńskiego, ale również okaże się dziełem o porównywalnym poziomie artystycznym.
Opera o Polsce, reż. Piotr Stasik
To może być najgłośniejszy film festiwalu! W zeszłym roku Piotr Stasik otwierał krakowską imprezę świetnym dokumentem „21 x Nowy Jork”, w którym starał się wniknąć w tkankę miejską tytułowej metropolii. Tym razem bacznie przygląda się Polsce i to w nietypowy jak na kino dokumentalne sposób. Nawiązując do dokonań jednego z najlepszych i najoryginalniejszych polskich dokumentalistów – Wojciecha Wiszniewskiego – tworzy zbiorowy portret naszego społeczeństwa. Wykorzystuje zdjęcia współczesne i archiwalne, inscenizuje i przygląda się pozornie błahym aspektom naszej codzienności, by uchwycić coś wyjątkowego: istotę polskości.
Nazywam się Julita, reż. Filip Dzierżawski
Reżysera tej 30-minutowej fabuły widzowie festiwalu znają bardzo dobrze – 4 lata temu jego dokument muzyczny „Miłość” został świetnie przyjęty przez publiczność i krytyków oraz wyjechał z Krakowa z nagrodą Złotego Lajkonika. Tym razem filmowiec przyjechał na festiwal z całkiem innym projektem – fabularną etiudą opowiadającą o tytułowej bohaterce, która musiała zmierzyć się z wielką traumą. Film jest pokazywany zarówno w Konkursie Polskim, jak i Międzynarodowym.
Dziwny przypadek, reż. Zbigniew Czapla
Zbigniew Czapla jest jednym z moich ulubionych polskich animatorów młodego pokolenia. Tworzący niezwykle wysmakowane obrazy twórca, ponownie nakręcił dzieło w technice malarskiej, zawierające w sobie to, co jest sednem sztuki animacji – plastyczność, wyobraźnię i sugestywność. Tym razem autor nie opowiada spójnej historii, a raczej skłania się ku zadawaniu filozoficznych pytań i dawaniu na nie nieoczywistych odpowiedzi.
O matko, reż. Paulina Ziółkowska
W czarno-białej tonacji młoda animatorka opowiada o blaskach i cieniach związków matki z dzieckiem – w tym wypadku z synem. Sięgając po metaforę i minimalistyczną grafikę, Ziółkowska podjęła odwieczny i niezwykle złożony temat, co zostało docenione już przez selekcjonerów, którzy postanowili umieścić ten film nie tylko w Konkursie Polskim, ale również Międzynarodowym.
Koniec widzenia, reż. Grzegorz Mołda
Film dyplomowy Grzegorza Mołdy, stworzony w Gdyńskiej Szkole Filmowej, uzyskał rozgłos, dzięki zakwalifikowaniu do konkursu filmów krótkometrażowych tegorocznego festiwalu w Cannes. Został do niego wybrany jako jeden z dziewięciu filmów spośród niemal 5 tysięcy nadesłanych tytułów. Już choćby ten fakt sprawia, że dzieło młodego twórcy wydaje się pozycją absolutnie obowiązkową podczas krakowskiej imprezy. Drugim powodem, by bliżej przyjrzeć się temu tytułowi, jest miejsce jego powstania, czyli gdyńska szkoła, która zajmuje coraz ważniejsze miejsce na mapie polskich krótkich metraży.
Miss Holocaust, reż. Michalina Musielak, Irena Siedlar
Kolejny polski film konkursowy, który uzyskał rozgłos dzięki zakwalifikowaniu na imprezę światowej rangi. Dokument Musielak i Siedlar znalazł uznanie w oczach selekcjonerów festiwalu w Berlinie, którzy umieścili go w sekcji filmów krótkich. „Miss Holocaust” jest ciekawy również ze względu na podjęty temat, czyli niezwykle nietypowej imprezy – wyborach miss spośród kobiet, które przeżyły Zagładę.
Autor Solaris, reż. Borys Lankosz
Ceniony autor bierze się za dokument o gigancie polskiej kultury – ze spotkania takich osobowości musi urodzić się coś wyjątkowego. Lankosz stworzył nieortodoksyjną biografię Stanisława Lema, w której stara się uchwycić sedno jego fenomenu. Korzysta z materiałów archiwalnych, inscenizacji, a nawet animacji, by jak najciekawiej, a przy tym adekwatnie i oryginalnie opowiedzieć o tym ze wszech miar wyjątkowym twórcy.
Gruba, Maria Zmarz-Koczanowicz
Maria Zmarz-Koczanowicz jest wyjątkową polską dokumentalistką i chyba nadal zbyt mało cenioną. Jej stylowi daleko do artystowskich ambicji, gdyż autorka za każdym razem koncentruje się przede wszystkim na swoich bohaterach i rzeczywistości społecznej, którą potrafi problematyzować w wyjątkowo przenikliwy sposób. Tym razem opowiada o trzech kobietach, które pracują w Kopalni Węgla Kamiennego w Rydułtowach, starających się walczyć uporem i poczuciem humoru z nieprzyjazną rzeczywistością.
Komentarze 2 komentarze
Oglądałabym oj oglądała, gdybym tylko mogła pojechać na festiwal. Ale z przyjemnością udostępniam wpis, niech szczęśliwcy z Krk korzystają 😉
Dzięki! 🙂 Może w przyszłym roku! 🙂