Jesień w kinach w pełni. Na ekranach znajdziemy zarówno hollywoodzkei blockbustery, festiwalowe przeboje, kinowy arthouse, jak i sporo polskich filmów. Powracają starzy mistrzowie, rodzą się na naszych oczach nowe talenty, a cenieni twórcy potwierdzają swoją klasę. To będzie miesiąc, w którym staniemy na księżycu, zarazimy się pasożytem, przeżyjemy climax i będziemy mieć pod nogami cały świat!
Venom, reż. Ruben Fleischer, 5.10
Marvel szuka nowych pomysłów na filmy. Tym razem porzucił postacie superbohaterów na korzyść ich przeciwników. W ten sposób narodził się „Venom”, czyli przeciwnik Spider-Mana. Ale to postać ze wszech miar nadająca się na pierwszoplanowego bohatera – pełna sprzeczności i problemów z tożsamością. W końcu potwór to połączenie zmutowanego pasożyta z normalnym człowiekiem. Punkt wyjścia jest więcej niż obiecujący, ale czy film spełni oczekiwania? Pierwsze recenzje nie są niestety najlepsze…
Nina, reż. Olga Chajdas, 5.10
Debiut Olgi Chajdas, reżyserki bardzo dobrej krótkometrażówki „Kobieta budzi się rano”. Jak na debiutantkę przystało podjęła nieistniejący w polskim kinie temat, burząc tym samym społeczne tabu. Nie dość, że mówi o surogatkach, to jeszcze kieruje tę historie na tory kina lesbijskiego. Czego by nie mówić o „Ninie”, należy docenić odwagę reżyserki!
7 uczuć, reż. Marek Koterski, 12.10
Marek Koterski powraca! Nie tylko na wielki ekran, ale również do przeszłości swojego filmowego alter ego – Adasia Miauczyńskiego. Ponownie miesza humor i gorycz z nerwicą i psychologicznymi zahamowaniami. Tym razem ich źródeł poszukuje właśnie w dzieciństwie. Czy Koterski powrócił do formy z „Dnia świra”?
Źle się dzieje w El Royale, reż. Drew Goddard, 12.10
Plejada gwiazd i uznany scenarzysta na reżyserskim stołku. „Źle się dzieje w El Royal” zapowiada się więcej niż ciekawie! Zwiastun sugeruje klimat rodem z filmów Quentina Tarantino – łączy humor z grozą i przemocą. A do tego wszystko dzieje się w jednej przestrzeni, a losy kilku dziwnych gości tytułowego hotelu intrygująco splatają się. To może być przebój miesiąca!
Pierwszy człowiek, reż. Damien Chazelle, 19.10
Damien Chazelle jest obecnie być może najważniejszym amerykańskim reżyserem. Każdy jego kolejny film to nie tylko murowany hit kinowy, ale również dzieło na najwyższym poziomie. Tak samo jest z „Pierwszym człowiekiem”, już teraz wymienianym jako pewniak w wyścigu po przyszłoroczne Oscary. Chazelle tym razem porzuca świat muzyki i udaje się w kosmos, by razem z Neilem Armstrongiem postawić stopę na księżycu.
Climax, reż. Gaspar Noe, 19.10
Noe zrobił to ponownie. Wymieszał ze sobą ciężkie narkotyki, szaleństwo, krew, mocz, brud i obrzydzenie, by zaserwować je widzom niczym przepyszną sangrię. Po takim drinku wymioty i kac murowane, ale kto by nie chciał wziąć udziału w imprezie, której nie przeżył nikt! Czytaj dalej.
Jak pies z kotem, reż. Janusz Kondratiuk, 19.10
Braci Kondratiuków nigdy nie łączyły bliskie relacje. Sami mówili, że żyli ze sobą jak tytułowi pies z kotem. Ale po tym filmie tego nie widać. Janusz Kondratiuk napisał pośmiertny list miłosny do swojego niedawno zmarłego brata. Nie ma w tym jednak czułostkowości, fałszu czy przesadnego tragizmu. Jest za to uczucie, przejęcie i sporo rozbrajającego humoru – również autoironicznego. Czytaj dalej.
Donbas, reż. Siergiej Łoźnica, 19.10
Groteskowy obraz wojny na wschodzie Ukrainy. Łoźnica dzieli film na 13 segmentów, w których z różnych perspektyw przygląda się współczesnemu konfliktowi zbrojnemu. Z tej mozaiki wyłania się dziwaczny, ale ostatecznie szokujący obraz tego, co do nas trafia jedynie jako kolejna migawka z portalu informacyjnego.
Dziewczyna w sieci pająka, reż. Fede Alvarez, 26.10
Kolejna adaptacja książki z serii Millennium. Tym razem zekranizowano książkę Davida Lagercranza, bazującej na postaciach stworzonych przez Stiega Larssona. Ponownie więc spotkamy się z Mikaelem Blomqvistem, ale przede wszystkim z Lisbeth Salander, którą tym razem gra Claire Foy. Czy szwedzkie kryminały w wersji Alvareza zbliżą się do poprzednich adaptacji?
The World is Yours, reż. Romain Gavras, 26.10
Film rozpoczyna się jak klasyczny film gangsterski. Jest podparyski półświatek, jest handel narkotykami, gang złodziejek i para facetów, kombinujących, jak zgarnąć gruby hajs. Na pierwszy rzut oka wszystko jest na swoim miejscu, ale dość szybko można odnieść wrażenie, że coś w tej układance się nie zgadza. „The World is Yours” okazuje się ostatecznie pełną humoru parodią gatunku, przełamaną jednak sporą dawką melancholii, goryczy i nienachlanie krytycznego spojrzenia na współczesność. Czytaj dalej.
Komentarze (0)